To (nie) było na imprezie
To (nie) było na imprezie
Jak ustaliła "Gazeta Współczesna", do propozycji miałoby dojść w sierpniu 2008 r., kiedy radny Nikitorowicz i B.-J. spotkali się na imprezie towarzyskiej. Ten drugi miał wtedy zaproponować koledze "łatwy sposób" na zdobycie pieniędzy od inwestora, który chce budować galerię, a nie ma wiedzy, co do możliwości uchwalenia zmian niezbędnych do uzyskania pozwolenia na budowę.
Białostocka prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo przeciwko Krzysztofowi B.-J. Ten białostocki radny usłyszał zarzuty po tym, jak jego partyjny kolega z PO Zbigniew Nikitorowicz złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez B.-J.
Chodziło o obietnicę łapówki w związku z uchwalaniem przez miejskich radnych zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Uchwała była niezbędna do powstania kolejnej w Białymstoku galerii handlowej - "Copernicus".
Przestępstwo nie miałoby sensu
- Z jednej strony mieliśmy zeznania osoby, która zawiadomienie złożyła, a z drugiej żadnych dowodów na potwierdzenie tych słów - powiedział Adam Kozub, rzecznik białostockiej prokuratury okręgowej. - Nie było nawet obiektywnej potrzeby składania tej propozycji, bo i nie było żadnych przeszkód przeciwko uchwaleniom tych zmian, władze miasta były za tym lokalizowaniem galerii handlowej.
Śledztwo trwało od września 2008 r. O sprawie zrobiło się jednak głośno dopiero we wrześniu ub.r., kiedy o wszystkim dowiedziały się media. Wtedy rozpętała się burza, ale głównie w... samej Platformie Obywatelskiej, której obaj panowie byli wówczas członkami.
Natomiast radni innych klubów z dużym dystansem przyjęli informacje o tych zarzutach. Dzisiaj zresztą też nie chcą komentować całej sprawy. Skończyło się jednak na tym, że radny Krzysztof B.-J. zawiesił swoje członkostwo w Platformie.
Powrót do PO mało prawdopodobny
Czy teraz będzie chciał wrócić? Nie udało się nam wczoraj z nim porozmawiać. Gdyby jednak B.-J. się na to zdecydował, będzie miał utrudnione zadanie. Zgodnie ze statutem PO, po trzech miesiącach od zawieszenia całą procedurę przyjęcia w szeregi partii trzeba bowiem przejść ponownie.
Decyzji białostockiej prokuratury nie chciał komentować Zbigniew Nikitorowicz. Natomiast Tadeusz Arłukowicz, wiceprezydent Białegostoku i szef miejskich struktur PO, cieszy się z takiego rozstrzygnięcia prokuratury. O tym jednak, czy dla B.-J. znalazłoby się jeszcze miejsce w Platformie, rozmawiać nie chce.
- Jesteśmy teraz w przededniu naszych wewnętrznych wyborów i polityczną ocenę tego zdarzenia wolałbym zostawić przyszłym władzom - powiedział Arłukowicz.
Decyzja prokuratury jest jeszcze nieprawomocna. Radny ma zatem prawo do ochrony wizerunku i danych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?