Zgodził się, aby w autobusach miejskich pojawiły się ekrany reklamowe jego firmy, chociaż oferty innych agencji reklamowych mogłyby okazać się dużo bardziej korzystne.
Podpisał umowę z kuzynem
Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej to spółka miejska, której prezesem jest Janusz Krzyżewski. Natomiast jego kuzyn Zbigniew Walendzewicz to współwłaściciel suwalskiej agencji wydawniczo-reklamowej, z którą spółka podpisała umowę na udostępnienie powierzchni reklamowej w autobusach. Ekrany pojawiły się w nich na początku grudnia.
Informacja o tym, że istnieje możliwość zamontowania monitorów w empekach, znalazła się tylko na tablicy ogłoszeniowej PGK.
- Równie dobrze nie musiałem w ogóle wywieszać tego ogłoszenia - uważa Krzyżewski.
100 złotych za ekran
Jak się okazało, odpowiedziała na nie tylko agencja kuzyna prezesa. Żadna inna firma natomiast nie zgłosiła się. Niewykluczone, że nie wszyscy wiedzieli o ofercie PGK.
- Mało kto ma wystarczająco dużo czasu, żeby biegać każdego dnia po wszystkich firmach w mieście i czytać każdą kartkę przyczepioną do ściany - twierdzi jeden z mieszkańców miasta, który poinformował nas o reklamowych ekranach.
Agencja za monitory zamontowane w 20 autobusach płaci spółce miejskiej 2 tys. zł miesięcznie.
Czy jest to etyczne?
O tym, że prezes Krzyżewski wspiera swojego kuzyna, już pisaliśmy. Agencja Walendzewicza jest bowiem wydawcą bezpłatnego tygodnika, w którym PGK zamieszcza swoje reklamy.
Janusz Krzyżewski, prezes PGK, a także radny województwa podlaskiego twierdzi, że w obu przypadkach koligacje rodzinne nie mają żadnego znaczenia.
Jarosław Filipowicz, rzecznik prasowy urzędu miasta, natomiast, zapytany, o to, czy prezes postępuje etycznie, nie chce tego komentować. Nie odniósł się także do braku oferty dotyczącej ekranów choćby na stronie internetowej firmy.
- To prezes jednoosobowo odpowiada za to, co dzieje się w spółce - skwitował pytania rzecznik.
Na temat decyzji prezesa nie chciał też wypowiadać się Grzegorz Wołągiewicz, przewodniczący rady nadzorczej spółki.
- Nie znam sprawy - stwierdził tylko.
Natomiast Walendzewicz najpierw nie chciał z nami rozmawiać, a później poprosił o przesłanie pytań drogą e-mailową. Niestety, nie odpowiedział na nie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?