Rozmowa z Cześkiem Tarasewiczem: Lodówka czy piecyk

- To nie widzi? Zime dziwne słychać, wiencej nic.

Cóż dziwnego w niej pan dostrzega? Gdyby ona przyszła latem…
- Już zapomniał, że ogólne ocieplenie cały swiat obowionzuje? Zimy mieli być szczontkowe…

Aaaa! To o to panu chodzi?!
- Nu toż pewnie, że ni o nic druge. Te lodowcy podbiegunne prawie mieli być już rozpuszczone, czemu wengla ten dwutlenek miał być winny…

Nie tylko.
- To możliwe. Ale mniejsze o szczegóły. Dzisiej naukowce mówio, nie o cieple a o zimnie. Wedle nowych ich wyliczeń ma globalne być zmrożenie, znaczy sie epoka lodowcowa idzie, nie żep bardzo duża, ale sporowata, nu i temu dzisiej taka mamy ostro zimke.

Wiem, czytałem o tym…
- A wyciongnoł z tego jakesć wnioski?

Wnioski! Niby jakie?
- Możno wyciongiwać bardzo różne. A dopusćmy ja wyciongnoł taki, że dla kogóść cóś zostało sie na magazynie.

Coś zostało… o czym pan tu…
- Rzeczewiscie tego nie rozumie? Sztucznych futrow któś naprodukował wienksze ilosć dejmy na to, a przy ociepleniu oni mało so przydatne…

Jakich futer, co pan plecie!
- Wiem, co mówie. Ale jak on nie chce plajstykowych ocelotow czy tam drugich jakich karakułow, no to mogo być kocyki. Oni też tak samo bylip na nic przy globalnej goroncosci…

No nie no!
- A tak to i tyle. Nie jest trudno zauważyć źbieżnosć mało przypadkowo, czyli - jak sie mówi - koleracyjno.

Jaką zbieżność?!
- Skutkow z powodami, inaczej mówionc. Weźniem świnsko grype na ten przykład dejmy na to…

Może dajmy grypie spokój. Już jej nie ma, prawie.
- On, jak widze, nie trzyma renki na pulsie. Poniektóre naukowcy mówio, że ta swinska grypa terez tylko i wyłoncznie odpoczywa. Ale za pół roku czy za rok wybuchnie znowuś i to straszliwie. Skond te oni wiedzo o tym to jest bliżej nie wiedome i dlatego ja tak sobie mysle, że jak nic od firmow farmacełutycznych.

Jakich!?
- Po imieniu ja ich nie znam, ale dużo było takich, co szczepionkow przeciwngrypnych natworzyli nu i terez nie ma chientnych do zakupu. Temu nie da sie wkluczyć, iż w tym ocieplenio-oziembieniem taka sama prawda wystempuje. Jest możliwosć, że lodówkow któś naprodukował biez umiaru, a któś drugi wielke mase piecow ogrzewniczych. Nu i terez, kto da wiencej…

Wierzy pan w spiskową wersję dziejów…
- To niżadny śpisek tylko żywa, jak to mówi sie, gotówka. Dla piniondzy ludzie gorsze rzeczy robio a tu tylko zwykłe naciongastwo… ciekawość, co jeszcze da sie wymyslić. Dużo już zostało wymyslone - jak dopuśćmy walka masła z margeryno. W latach chiba dzieś osimdziesiontych masło być szkodliwe miało nu a margaryna same zdrowie… zarez potem się zrobiło naprzeciwnie… co tam dalej? ...o! dopusćmy biały cukier. Miał on być podobnież biało szmiercio, w przeciwieństwie do zdrowiutkiej sacharyny. Potem jo uznali za trucizne… widać cukier financowo przebił sacharyne.

Podrywa pan autorytety…
- Oni same, biez mojej pomocy sie podrywujo. Weźniem tego prefesora, co wymyslił, że pomidor wywołuje raka… pamienta?

Pamiętam, a jakże.
- Nu i co on na to?

Nic. Błądzić każdy może, także naukowiec.
- Tyle że ten, jak raz miał duże przetwórnie papryki. Kwasił jo i marynował nu a ludzie jesć keczupa z pomidorow woleli… nu mniejsze z tym. Prawda dzisiej jedna, że mamy zimke, jakej dawno u nas nie było. Mróz okropny, sznieg, wichury i my biedaki musim to wszystko jakość przetrzymać.

No nareszcie mówi pan coś rozsądnego.
- Czyli, że ja wczesniej same tu głupoty wygadywał?

Skądże!... to znaczy… chodźmy lepiej na te nasze polskie bezalkoholowe…
- W taki mróz? On chiba zbziczał.