Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skąd biorą się sukcesy naszych rolników?

Barbara Kociakowska [email protected]
sxc.hu
To, że podlascy rolnicy mają znacznie gorsze warunki do prowadzenia produkcji rolnej, wie każdy. Jednak, mimo to, na tle kraju prezentują się bardzo dobrze.

Opóźniona wegetacja, słabe gleby, rozdrobnienie działek rolnych w gospodarstwach - to z pewnością podlaskim rolnikom życia nie ułatwia. Skąd zatem biorą się ich sukcesy?
- Przede wszystkim z pracowitości - odpowiada dr Mariusz Brzeziński, dziekan Wydziału Rolniczo-Ekonomicznego Wyższej Szkoły Agrobiznesu W Łomży.

Jak tłumaczy, u nas dominuje produkcja zwierzęca (głównie mleka), a więc nakład pracy musi być znacznie większy. Ale można na niej też więcej zarobić.

Podobne zdanie na ten temat ma Andrzej Remisiewicz, właściciel firmy Trans-Rol z Kruszewa Wypychów koło Sokół, na co dzień współpracującej z rolnikami.

- Mamy rozdrobnione gospodarstwa - zauważa Remisiewicz. - Zdarza się, że pięćdziesięciohektarowe gospodarstwo składa się z 20-30 kawałków.

Dodaje on, że jeden z czołowych podlaskich producentów mleka potrafi w ciągu dnia pokonać ciągnikiem kilkaset kilometrów, bo ma pola oddalone od domu o 60 km.

- Myślę, że naszych rolników ratuje to, że mamy w regionie kilka bardzo dobrych mleczarni, które płacą za mleko np. 15 gr więcej niż inne - tłumaczy Andrzej Remisiewicz. - To w pewnym stopniu rekompensuje rolnikom wyższe koszty produkcji.
Dodaje jednak, że nasi rolnicy prowadza gospodarstwa rodzinne, w pracę zangażowana jest cała rodzina, a więc koszty - dzięki temu - są mniejsze.

Mariusz Brzeziński zauważa, że dzisiejszy poziom podlaskich gospodarstw jest wypadową kilku czynników.
- Myślę, że nie bez znaczenia jest to, że był realizowany kiedyś tzw. program turoślański - tłumaczy. - W ramach tego programu Holendrzy przyjeżdżali do nas i uczyli naszych rolników jak produkować mleko.

Oczywiście olbrzymie znaczenie dla rozwoju podlaskich gospodarstw mlecznych miał szybki rozwój mleczarni funkcjonujących na tym terenie.

- Jeśli pojawiły się zakłady, które bardzo dobrze zaczęły płacić za mleko, to nic dziwnego, że rolnicy zaczęli te produkcje rozwijać - mówi dziekan Wydziału Rolniczo-Ekonomicznego WSA w Łomży. - Na przykład łomżyński Pepees, największe zakłady skrobiowe w kraju, nie są w stanie konkurować z mleczarstwem i surowiec muszą sprowadzać z innych województw.
Jak podkreśla Mariusz Brzeziński, rozwój gospodarstw mleczarskich szedł w parze z rozwojem spółdzielni.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna