Po ponad 4 latach od tragicznego wypadku, nadal nie ma prawomocnego orzeczenia. Proces toczyć się będzie od początku. Sąd drugiej instancji stwierdził, że w sprawie jest wiele wątpliwości, linia obrony oskarżonych budzi zastrzeżenia, a ich wyjaśnienia są sprzeczne, także z zeznaniami pozostałych robotników.
- Sąd pierwszej instancji nie odpowiedział na pytanie, kto ponosi odpowiedzialność za dopuszczenie i wydanie decyzji o rozpoczęciu prac, na czym miałoby później polegać polecenie zaprzestania prac; czy chodziło o zaprzestanie prac pogłębiania wykopu, czy też o zaprzestanie w ogóle pracy w tym wykopie, który - w ocenie sądu odwoławczego - był wykonywany w sposób absolutnie nieprawidłowy - uzasadniała wyrok sędzia Marzanna Chojnowska z Sądu Okręgowego w Białymstoku.
W poniedziałek (6.03) uwzględniła apelację prokuratora oraz pełnomocnika wdowy po zmarłym brygadziście. Obaj chcieli uchylenia wyroku i cofnięcia sprawy do ponownego rozpoznania.
Zobacz także:
Oskarżonym został postawiony zarzut niedopełnienia obowiązków i narażenia życia i zdrowia robotników, a także nieumyślnego spowodowania śmierci jednego z nich. Sąd rejonowy kierownika robót uniewinnił, a wobec majstra warunkowo umorzył postępowanie na okres jednego roku. Orzekł także nawiązki na rzecz wdowy oraz pokrzywdzonego robotnika, który przeżył wypadek (w kwotach po 4 tys. zł i 2 tys. zł). Obrońca oskarżonego majstra także wniósł apelację (chciał całkowitego uniewinnienia), ale ten wniosek został oddalony.
Do tragedii doszło 18 stycznia 2019 r., przy przebudowie ul. Klepackiej w Białymstoku. Około południa w wykopie osunęła się ziemia. Zasypała dwóch robotników. Strażacy wydobyli spod ziemi przytomnego 27-latka, następnie 43-latka. Ten drugi nie dawał oznak życia. Mimo długiej reanimacji, zmarł. Śledczy ustalili, że przyczyną zdarzenia było niewłaściwe zabezpieczenie wykopu (głębokiego na 3,5 metra) przed możliwością osunięcia się gruntu.
Ich zdaniem wina kierownika robót polegała na tym, że nie opracował instrukcji bezpiecznego wykonywania prac konstrukcyjnych w wykopie. Majstra - na niewłaściwym nadzorze konstruowania tymczasowej obudowy wykopu, tzw. "ścianki berlińskiej". Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy.
Czytaj też:
Kierownik twierdził w procesie, że prace konstrukcyjne w wykopie nie były planowane tragicznego dnia. Co za tym idzie, instrukcja nie była na tamten moment potrzebna. Ponad to robotnicy pracowali w tym miejscu bez jego wiedzy.
Majster twierdzi inaczej. Do tego powiedział, że gdy zauważył, że ściany wykopu nie są właściwie zabezpieczone, wydał brygadziście polecenie przerwania prac. Gdy odszedł wymienić stępiony łańcuch w pile, prace kontynuowano. Wtedy doszło do wypadku.