Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stój! Ani kroku w bok

Kazimierz Radzajewski [email protected]
Bliźniacze mosty nad Jarką w Botkunach. Urokliwe i w dziczy. Uwaga! To niebezpieczne miejsce. Tu można skończyć podróż...
Bliźniacze mosty nad Jarką w Botkunach. Urokliwe i w dziczy. Uwaga! To niebezpieczne miejsce. Tu można skończyć podróż...
Nikt nie dba o bezpieczeństwo turystów na zabytkowych mostach.

Metr dalej jest przepaść! Tylko turysta nie wie, że polecane mu mosty w Botkunach i Kiepojciach są tak groźne.

To jedna z atrakcji polecana w gołdapskich przewodnikach turystycznych. Bliźniacze mosty w Botkunach i podobne w Kiepojciach są piękne. Ale wystarczy chwila nieuwagi i może dojść do wypadku.

- Nigdy więcej! Wystarczy zjechać kołami z kolein, albo wysiąść nagle z samochodu i poleci się w przepaść. Dlaczego nie oznakowano tych mostów? - mówi turystka z Białegostoku, która miała wątpliwą przyjemność zobaczenia rzeki Jarki z wysokości 15 metrów.

Białostoczanka ma rację. Byliśmy tam i odnieśliśmy podobne wrażenie. Kierunek na most z czasów pruskich w Botkunach wskazuje tablica tuż za rogatkami Gołdapi. Dalej nie ma już żadnych znaków, choć droga rozwidla się wiele razy. Trzeba pytać tubylców. I po kilku kilometrach wjeżdża się niezauważenie na drogę wiodącą po... nasypie kolejowym.

To może być twój ostatni krok
To jeszcze nic, bo można tak samo nie zauważyć polecanej atrakcji. Zarośla tak szczelnie oplatają gigantyczny most nad Jarką, że tylko wytrawne oko dostrzeże jakiś element betonowej konstrukcji. Wystarczy zboczyć z drogi, albo wyjść w... krzaki, a będzie to ostatni nasz krok.

- Totalny brak wyobraźni! Wystarczy mała tabliczka z napisem: "uwaga niebezpieczeństwo" - komentują widoki z góry zmotoryzowani turyści i amatorzy wypraw rowerowych.

Tym samym nasypem jedzie się dalej, aż trafi się na niemal identyczne mosty nad rzeką Bludzią i wiadukt nad drogą w Kiepojciach. Tam też nie ma żadnych znaków ostrzegawczych, czy choćby tablicy informacyjnej, która opowiedziałaby turystom o historii tych konstrukcji. Droga po nasypie urywa się nagle w zaroślach. Tylko dwa kilometry dalej są słynne i tylko trochę wyższe mosty w Stańczykach. Tam dojeżdża się dołem, a na mosty trzeba wejść. I każdy turysta wie, że w dole jest przepaść.

- W czym problem? My tu wszyscy znamy ten szlak, a turyści powinni zaopatrzyć się w mapy i przewodniki. Mosty nie są zresztą naszą własnością. To jest na terenie nadleśnictwa Gołdap - argumentuje wiceburmistrz Gołdapi Jacek Morzy.

Będzie bezpiecznie i nadal pięknie
Koordynacją działań proturystycznych na tym terenie zajmuje się Fundacja Rozwoju Regionu Gołdap.
- Nie docenia się jeszcze mostów w Botkunach i Kiepojciach, choć są tak samo piękne, jak te w Stańczykach. Tworzymy właśnie tzw. szlak połamanych semaforów, który unormuje wiele z tych kwestii. Droga po nasypie wiedzie miejscami przez tereny prywatne - tłumaczy Mirosław Słapik, prezes FRRG.
Słapik zobowiązał się jednak do oznakowania tego urokliwego szlaku.

- To faktycznie może być niebezpieczne. Natychmiast porozmawiam z nadleśnictwem i zamontujemy tablice ostrzegawcze na tych mało znanych mostach - obiecuje prezes.

Wiadukty i mosty to pozostałość po nieczynnej od prawie 100 lat linii kolejowej Botkuny - Żytkiejmy. Była to część ważnej magistrali łączącej Prusy z Wilnem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna