MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Straż Miejska w Suwałkach. Czytelnik oburzony po sprawie - "Nawet mnie nie przeprosili"

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Archiwum
Straż miejska chciała mnie ciągać po sądach - żali się 76-letni suwalczanin, w dodatku - inwalida bez nogi.

Zarzut był poważny - znęcanie się nad zwierzętami. - Trudno tu mówić o niepotrzebnym nękaniu przez nas obywatela - tłumaczy Jolanta Strękowska, zastępca komendanta suwalskiej straży miejskiej. - Musieliśmy wyjaśnić do końca sprawę psa, który znajdował się w złym stanie.

Zwierzę odłowiono w centrum miasta w lutym. Jak twierdzą strażnicy, było bardzo zaniedbane i ledwo się poruszało. Pies trafił do schroniska. Okazało się, że ma wszczepionego czipa. Odczytano z niego imię i nazwisko właściciela. Były one identyczne, jak 76-letniego inwalidy. Zgadzała się także ulica. Inny był jednak numer domu.

- Od początku tłumaczyłem strażnikom, że to jakieś nieporozumienie, bo nigdy takiego psa nie miałem, nie mówiąc już o tym, że nie zlecałem wszczepiania czegokolwiek - opowiada suwalczanin. - Ale oni nie chcieli mnie słuchać.

Straż skierowała sprawę do suwalskiego sądu. Jak twierdzi J. Strękowska, formacja, do której należy jedynie zbiera niezbędne materiały, nie orzekając o winie czy niewinności kogokolwiek. - Od tego właśnie jest sąd - dodaje.

Przyznaje też, że innych dowodów, choćby w postaci zeznań świadków, którzy kojarzyliby znalezionego psa z 76-letnim mężczyzną nie było.

Sąd odmówił jednak wszczęcia postępowania - z powodów formalnych. Bo straż miejska nie może zajmować się przestępstwami, jakimi są przypadki znęcania się nad zwierzętami.

Strażnicy przesłali więc sprawę do prokuratury. Ta, kilka dni temu, również odmówiła wszczęcia postępowania. Jak tłumaczy Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prokuratury, nie sposób dzisiaj wyjaśnić, czy starszy mężczyzna miał cokolwiek wspólnego z tym akurat psem, czy nie. Tym bardziej, że wszczepienie czipa miało miejsce w 2005 r. Prokuratura nie wyklucza, iż pod starszego suwalczanina po prostu ktoś się podszył. Po co, nie wiadomo.

Śledczy zauważyli też, że sprawę można było wyjaśnić dużo wcześniej. Bo od 2005 r. za tego formalnie zarejestrowanego psa nikt nie odprowadzał do kasy miejskiej należnych opłat. Suwalscy urzędnicy jakoś to jednak przeoczyli.

- Za to całe zamieszanie nikt mnie nawet nie przeprosił - narzeka suwalczanin.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna