- Lepiej późno niż wcale - kwituje Feliksa Perkowska, suwalska emerytka.
Jej historię opisywaliśmy kilka miesięcy temu. W jednym z zakładów stolarskich zamówiła nowe szafki do kuchni. Jak twierdzi, nie były odpowiedniej jakości. W dodatku ta nad kuchenką została zainstalowana za nisko. W efekcie rozleciał się okap.
Pisaliśmy o tym tutaj Kciuk boli, a winnych nie ma. Z emerytami nikt się nie liczy
Suwalczanka domagała się naprawy w ramach gwarancji. Dwaj pracownicy zakładu pojawili się u niej po wielu miesiącach. Usterki usunęli. Zażądali jednak 400 zł.
- Powiedziałam, że nie zapłacę - opowiada kobieta. - Wtedy majster zaczął zdejmować drzwiczki od szafki. Stwierdził, że odzyskam je jak ureguluję rachunek.
Emerytka chciała uniemożliwić zdjęcie drzwiczek. To wówczas pracownik zakładu stolarskiego miał przycisnąć jej rękę do szafki. - Mocno zabolał mnie kciuk - dodaje. - To nie ustępowało, poszłam więc do lekarza. Stwierdził uszkodzenie wiązadeł.
Perkowska mówi, że mimo rehabilitacji kciuk do pełnej sprawności nie doszedł. A od zdarzenia minęło pół roku.
Zaraz po wizycie majstrów suwalczanka zgłosiła sprawę policji. Ta jednak postępowanie umorzyła. Uznała, że nie ma dowodów winy pracownika zakładu stolarskiego. Zarówno on, jak i towarzysząca mu osoba zaprzeczyli, aby do przyciśnięcia ręki doszło. Twierdzili też, że naprawa nie odbywała się w ramach gwarancji, a szafki zaczęły się rozpadać z winy użytkownika.
Od policyjnej decyzji Perkowska się odwołała. - Chyba sama sobie tego kciuka nie uszkodziłam? - mówiła.
Sprawą zajęła się suwalska prokuratura. Uznała, że są jednak podstawy do oskarżenia majstra. Teraz grozi mu od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?