Takie sceny rozgrywały się na oczach tłumów widzów podczas V Festynu Archeologicznego, który minionego weekendu odbywał się w podsuwalskiej Szwajcarii w pobliżu legendarnego Cmentarzyska Jaćwingów.
- Wariant z bezkrwawym zakończeniem nie wchodził w rachubę, ponieważ musimy być zgodni z realiami historycznymi - mówi Jerzy Siemaszko z suwalskiego Muzeum Okręgowego i autor scenariusza niecodziennego widowiska. - Krzyżacy tak długo nękali Jaćwież, aż w końcu ją zdobyli. Za datę ostatecznego podboju przyjęło się uważać rok 1283, minęło zatem równo 720 lat - J. Siemaszko podkreśla, że stąd właśnie pomysł na rekonstrukcję tego wydarzenia.
Przygotowanie prawie godzinnej inscenizacji było niemałym wyzwaniem. Wzięło w niej udział blisko 50 osób, licząc strony walczące i statystów. W rolę Jaćwingów wcielili się młodzi ludzie z suwalskiego Bractwa Jaćwieskiego, augustowskiego Bractwa Galindów, Watahy "Wilcze Kły" z Poznania oraz Bractwa Bojowników "Kruki" z Inowrocławia. Natomiast Krzyżaków świetnie udawali panowie z Bractwa Rycerskiego Zamku Olsztyn.
- U nas nie ma udawania, zbroje i miecze są z prawdziwej stali - zastrzega jeden z rycerzy groźnie potrząsając tarczą.
I rzeczywiście, takie wrażenie można było odnieść obserwując bitwę. Swoje robił szczęk żelaza i bojowe okrzyki. Natomiast potężne uderzenia i sprytne uniki mówiły o mistrzostwie w sztuce walki.
- To fachowcy, którzy doskonale wiedzą jak pokazać bitwę i przy tym nie zrobić sobie krzywdy - twierdzi Jerzy Siemaszko. - Choćby przykład olsztyńskich Krzyżaków. Przyjechali dopiero rano, nie mieli więc za dużo czasu na studiowanie scenariusza. A proszę, jakie urządzili widowisko - podkreśla.
Suwalski Festyn Archeologiczny to pomysł tutejszego Muzeum Okręgowego. Po raz pierwszy odbył się w 1999 roku i nadal cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem publiczności w różnym wieku. Tu co roku prezentuje się pradziejowe techniki wytwarzania broni, narzędzi, czy ozdób. Tu także można samemu wytoczyć gliniany garnek, zemleć zboże w żarnach i upiec na rozgrzanym kamieniu chrupiące podpłomyki.
Ale z całą pewnością największą popularnością cieszą się happeningi, przygotowane z niezwykłym rozmachem i dbałością o historyczny szczegół. Tak właśnie, jak tegoroczny "Podbój Jaćwieży przez Krzyżaków".
Maciej Sołtys z augustowskiego Bractwa Galindów:
- Skrzyknęliśmy się jakieś pół roku temu i na razie jest nas dziesiątka. Sami robimy zbroje, broń, szyjemy skórzane osłony na nogi i ręce. Jako Wojowie Puszczy Galindzkiej, żyjemy jak nasi praprzodkowie. Zbudowaliśmy sobie chatę w lesie i jeździmy tam często, nawet zimą. Po prostu, to nasz sposób na życie. A z kolei udział w festynie to egzamin z wielogodzinnych treningów walki. Mam nadzieję, że nasz występ podobał się publiczności.
Jerzy Siemaszko, kierownik działu archeologicznego Muzeum Okręgowego w Suwałkach:
- Zdajemy sobie sprawę, że happenigi to najlepszy sposób na uatrakcyjnienie imprezy. Na przestrzeni tych pięciu lat prezentowaliśmy już pogrzeb jaćwieskiego wodza, palenie czarownicy i jaćwieskie wesele. Jeszcze nie wiem, co będzie w przyszłym roku. Może Święto wiosny?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?