Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital bliski zamknięcia

Julia Szypulska [email protected]
Lekarze nie zamierzają wycofywać wypowiedzeń z pracy
Lekarze nie zamierzają wycofywać wypowiedzeń z pracy J.Szypulska
Suwałki. Suwalscy medycy chcą w tym roku tysiąca złotych podwyżki. Szpitala jednak nie stać nawet na to, bo ma już 1,5 miliona strat.

Propozycja lekarzy nie oznacza jednak rezygnacji z żądań. - Nadal chcemy podwyżek w tej samej wysokości, ale mogłyby zostać rozłożone w czasie - tłumaczy Jolanta Sochańska, przewodnicząca suwalskiego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - Po tysiąc złotych w tym roku, a resztę do stycznia 2010 r.
Widmo bankructwa
Przypomnijmy, że związkowcy chcą, by pensje lekarzy wyniosły ostatecznie 7 tys. brutto dla tych ze specjalizacją oraz 5 tys. dla medyków będących w trakcie jej robienia.
Zdaniem lekarzy, jest to z ich strony próba pójścia z dyrekcją na kompromis.
- Tylko im się tak wydaje - komentuje Edward Mostowski, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Suwałkach. - Ja nadal twierdzę, że nie mamy na to pieniędzy. Nie mogę wbrew rozsądkowi zgodzić się na podwyżki, bo doprowadziłbym placówkę do ruiny.
A jej widmo już się i tak zbliża. Wkrótce może zabraknąć leków. Trwający od trzech miesięcy strajk lekarzy sprawił, że szpital ma trudności z wywiązywaniem się z zobowiązań.
- Dostawcy lekarstw są tym zaniepokojeni - nie ukrywa dyr. Mostowski. - Powoli zaczynają dopominać się o zwrot należności.
Niewykluczone, że wkrótce nie będą chcieli dostarczać leków na kredyt. Jeśli w dodatku odejdą lekarze, którym za miesiąc kończy się okres wypowiedzenia, suwalski szpital czeka katastrofa.
Kosztowni pacjenci
Zdaniem Mostowskiego, szanse na uratowanie placówki pojawią się tylko wtedy, gdy lekarze przerwą strajk i powrócą do normalnej pracy.
- Musimy zacząć wywiązywać się z kontraktu - mówi. - W tym celu trzeba wykonywać zabiegi planowe, które są dla nas dochodowe.
A te, jak wiadomo, ze względu na strajk, zostały odwołane. Lekarze pracują jak na ostrym dyżurze, to znaczy przyjmują pacjentów tylko w przypadkach zagrożenia zdrowia lub życia. A leczenie takich pacjentów jest dla szpitala bardzo kosztowne. W wyniku strajku przepadła nadwyżka, którą udało się wypracować i placówka zaczęła notować straty.
- W porównaniu z odpowiednim okresem ubiegłego roku, mamy 1,5 mln zł strat - mówi dyrektor.
A te ciągle rosną. Tymczasem upragnionego końca strajku nie widać, choć obie strony konfliktu deklarują, że chcą ugody.
Marszałek podwyżeknie obiecał
Związkowcy liczyli, że przełom w negocjacjach nastąpi po poniedziałkowej wizycie marszałka województwa podlaskiego. Mieli nadzieję, że przynajmniej część pieniędzy na podwyżki płac uda się zdobyć z budżetu województwa.
- Spodziewaliśmy się, że padną jakieś konkretne deklaracje - nie kryje rozczarowania Jolanta Sochańska. - Usłyszeliśmy jednak słowa typu "może" czy "kiedyś".
Marek Olbryś, wicemarszałek województwa odpowiedzialny za służbę zdrowia, tłumaczy jednak, że nie mógł nic obiecać.
- Nie mamy prawa udzielać dofinansowania na podwyżki płac - tłumaczy. - Wspomóc w ten sposób możemy jedynie inwestycje. Kwestia wzrostu płac należy do rządu.
W tej sytuacji lekarze nie zamierzają przerywać strajku. Nie ma też mowy o cofnięciu wypowiedzeń z pracy, które w ramach protestu złożyli w czerwcu.
Pacjenci z kolei obawiają się, że dojdzie do zamknięcia szpitala i ewakuacji oddziałów. Taka sytuacja jest już na południu kraju.
- Na razie nie ma o tym mowy - uspokaja dyrektor Edward Mostowski. - Cały czas liczymy, że zwycięży głos rozsądku i ostatecznie dojdzie do porozumienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna