Tak drogo jeszcze nie było. Za czereśnie zapłacisz jak za schab

Masakra! Jeszcze tak drogo, nigdy nie było - skarżą się, kupujący na bazarze. - Owoce są marne, a ich ceny wzięte chyba z kosmosu. Wszystko kosztuje dwa razy więcej, niż przed rokiem.

Owoców jest mało
Najdroższe w tym roku są czereśnie. Za kilogram dorodnych owoców trzeba zapłacić nawet 17 złotych.
- Kogo na to stać?! - denerwuje się Patrycja Klimaszewska - Nie wiadomo, jeść, czy tylko smakować.

Za taką kwotę można kupić kilogram schabu i zrobić obiad dla całej rodziny.
I dodaje, że rok temu cena tych owoców była niższa o połowę.

Podobnie jest z wiśniami, które w czwartek kosztowały 4,50 zł za kilogram.

- Zawsze ich cena, o tej porze roku wahała się w granicach 2 złotych - przyznaje Daniel Danilewicz, który na bazarze handluje owocami już od wielu lat. - Nie dość, że są drogie, to w hurtowniach jest ich niewiele. Za kilka dni nie będzie wcale.

Kiepsko z jagodami
Mimo, że sezon już w pełni, to trzeba się sporo natrudzić, by znaleźć na straganach ładne śliwki. Ich cena waha się od 5 do 8 zł za kilogram i także jest o wiele wyższa, niż w roku minionym. Wówczas za ładne śliwki trzeba było zapłacić góra 4 złotych.

Na miejskim bazarze niewiele jest też jagód. Za litr tych owoców trzeba zapłacić 12 złotych. W minionym roku kosztowały co najmniej o 2 zł mniej.

Zawiedzeni mogą być też smakosze malin. Tych na bazarze prawie nie ma. A jeśli już, to za 500-gramowy koszyczek malin ogrodowych trzeba zapłacić 6,5 zł. Te, z lasu, są jeszcze droższe.
W czwartek na bazarze nie było porzeczek, ani agrestu. Kupcy mówią, że już nie będzie.

Winne są pszczoły
Zdaniem ekspertów, na wysokie ceny złożyło się wiele czynników.

- Owoców w tym roku jest mniej a to wpływa na cenę - wyjaśnia Maciej Kmera, główny specjalista z Rynku Hurtowego Bronisze, jednej z największych giełd owocowo-warzywnych w Polsce, w której zaopatruje się wielu sprzedawców z naszego regionu. - Przyczyną takiego stanu rzeczy jest bardzo mroźna zima. Wiele nowych odmian drzew i krzewów nie jest do takich warunków przyzwyczajonych.

Do tego na wiosnę często padało, co uniemożliwiało opryski ochronne. Nie bez znaczenia był zimny początek lata. Pszczoły zapylające kwiaty były mniej aktywne.