Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ujawniamy okoliczności zlecenia zabójstw. "Generał" miał zginąć

Michał Modzelewski
Fot. sxc.hu
Wykonawcą wyroku miał być Mariusz S., ps. "Maniek", skruszony członek gangu, którego zeznania posłużyły do jego rozbicia. Jednak i samemu "Generałowi" groziła śmierć z jego ręki.

Sprawa siedemnastu członków gangu Sławomira W., ps. "Generał" wciąż toczy się przed Sądem Okręgowym w Łomży. W nadchodzącym tygodniu prokuratorzy z Gdańska zapowiedzieli przesłanie do niego aktu oskarżenia samego herszta grupy. Usłyszy prawdopodobnie m.in. zarzut zlecenia zabójstwa.

Wykonawcą miał być Mariusz S., ps. "Maniek", skruszony członek gangu, którego zeznania posłużyły do jego rozbicia. Jednak i samemu "Generałowi" groziła śmierć z jego ręki. Bowiem misję jego zabicia zlecił mu jeszcze z początkiem 1998 r. Robert Sz., ps "Szudraś", który wówczas prowadził agencję towarzyską "Nimfa" przy ul. Łąkowej. Jak zeznał "Maniek", czerpał wtedy dochody z sutenerstwa rzędu 2 tys. zł dziennie. Wówczas należący do Sławomira W., choć formalnie zarejestrowany na brata, "Atlantic" przynosił mizerne profity. "Generał" podejrzewał "Szudrasia" o zmowę ze swoim wrogiem, właścicielem sąsiedniej agencji "Jessica". Przysyłał cyklicznie osiłków demolujących "Nimfę".

Działający wówczas w otoczeniu "Szudrasia" Mariusz S. dostał zlecenie na Sławomira W. W Warszawie zakupili przerobiony z gazowego na ostry pistolet Walter z tłumikiem i 50 sztuk amunicji 6,35 mm. Obaj zaczaili się pod mieszkaniem, które wynajmował "Generał". Zakapturzony "Maniek" nie zastrzelił go jednak, bo "Szudraś" zauważył, że ten podjeżdża pod blok w towarzystwie małżonki. Obaj niezauważeni uciekli. Nie ponowili próby.

Osiem lat później, będący już wówczas blisko "Generała", Mariusz S. opowiedział mu o tym zdarzeniu. Wówczas herszt gangu tłumaczył mu, że "Szudraś" nawet po latach może chcieć go zabić i wydał na niego wyrok.

Życie rywala wycenił na 25 tys. zł i wręczył "Mańkowi" 5 tys. zł zaliczki, za które ten zakupił w Białymstoku pistolet CZ i 200 naboi kalibru 9 mm. Przy wyborze miejsca i czasu egzekucji "Generał" dał mu wolną rękę.

W tamtym czasie Robert Sz. przeniósł swój interes w okolice Białegostoku. Popadł w konflikt z tamtejszymi sutenerami i ukrywał się na terenie stolicy województwa. "Maniek" wciąż cieszył się jego zaufaniem, więc mógł go łatwo podejść. Ponieważ "Szudraś" nie prowadził już w Łomży żadnych interesów, podejrzenie miało paść na podlaskich sutenerów.

Do żadnej próby zabójstwa "Szudrasia" jednak nigdy nie doszło. "Maniek", jak sam zeznał, miał jedynie zamiar wyciągnąć pieniądze od "Generała", któremu już nie ufał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna