Urzędnicy domagają się od kierowcy kosztownych badań

Opinia - Jarosław Filipowicz rzecznik UM w Suwałkach

Nie możemy kwestionować decyzji policji, która kieruje tego pana na badania lekarskie. W piątek przesłaliśmy do komendy odpis prawomocnego już wyroku sądu i czekamy na decyzję funkcjonariuszy. Jeśli uchylą swój wcześniejszy wniosek, to zwrócimy dokument. Jeśli nie - kierowca będzie musiał wykonać badania lekarskie.

- Urzędnicy domagają się, abym przedstawił badania lekarskie - dodaje. - Nie rozumiem, po co mam je robić, skoro dokument został odebrany bezpodstawnie.
Nasz Czytelnik (imię i nazwisko do wiadomości redakcji - dop. aut.) został zatrzymany przez policję w maju tego roku, gdy kierował autem. Funkcjonariusze zbadali trzeźwość kierowcy i wyszło, że ma 0,26 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

- Jechałem do brata na pogrzeb - tłumaczy mężczyzna. - Bardzo to przeżywałem i wychodząc z domu sięgnąłem po krople uspokajające. Nie wiem, być może to było przyczyną wskazania na alkomacie. Alkoholu nie spożywam od kilkunastu lat.
Funkcjonariusze policji odebrali kierowcy prawo jazdy i, zgodnie z obowiązującymi przepisami, przesłali je do urzędu miasta. Dołączyli też, również zgodnie z prawem o ruchu drogowym, wniosek na podstawie którego mężczyzna musi przejść ponowne badania lekarskie i psychologiczne.

- Zaskarżyłem tę decyzję do komendanta wojewódzkiego, ale utrzymał w mocy - dodaje nasz rozmówca. - Rozumiem to, ponieważ jeszcze wtedy czekałem na rozstrzygnięcie sądowe. W świetle prawa byłem więc obwiniony.

3 września tego roku suwalski sąd postępowanie warunkowo umorzył. Kilka dni później suwalczanin poszedł do ratusza, aby odebrać swoje prawo jazdy i się zdziwił. Urzędnicy zażądali bowiem badań lekarskich.

- Skoro sąd nie odniósł się do prawa jazdy, to znaczy, że dokument powinien być mi zwrócony - sugeruje Czytelnik. - Nie rozumiem, dlaczego mam płacić 600 złotych za badania. To, mówiąc delikatnie, jakieś nieporozumienie!