Urzędnicy i ekonomiści muszą szukać pracy

Wiele osób z myślą o dobrze płatnej posadzie w przyszłości wybiera się do techników ekonomicznych lub studiuje finanse i rachunkowość. Niestety, rzeczywistość jest inna. Jak się okazuje, zapotrzebowanie na takich pracowników jest niewielkie. W urzędzie pracy zarejestrowanych jest aż 143 ekonomistów. Dla nich zajęcia, póki co, nie ma i raczej nieprędko będzie. Również ci, którzy wymarzyli sobie pracę w biurze, nie mają żadnych perspektyw na znalezienie sobie posady.

Drugą w kolejności grupą zawodową, najmniej poszukiwaną przez pracodawców są robotnicy budowlani. Chociaż ludzie coraz częściej decydują się na budowę własnego domu, pracy w tym zawodzie również nie ma. Każdego dnia urząd pracy w Suwałkach odwiedzają murarze, betoniarze, malarze. Podobnie jak tynkarze i glazurnicy, którzy mają nadzieję, że tym razem los się do nich uśmiechnie.

- Zrobiłem nawet dodatkowy kurs, ale to nic nie dało. Pracy nadal nie mam - opowiada suwalczanin, z zawodu tynkarz, Henryk Gugała. - Chyba jestem już za stary.

Ofert jest niewiele

Kolejną grupą zawodową, którą dotknęło bezrobocie, są pracownicy gastronomii, a więc kucharze, kelnerzy, barmani, cukiernicy i piekarze oraz technicy technologii żywności.
- Zarejestrowane są u nas 253 osoby z tej właśnie branży - mówi Teresa Dzienuć.
W dalszej kolejności znaleźli się handlowcy, rolnicy, ogrodnicy, krawcowe, stolarze, sprzątaczki i salowe oraz ludzie, których zawód związany jest z przemysłem przetwórczym.
Zdaniem Teresy Dzienuć, szansa na znalezienie pracy w naszym mieście, szczególnie w tych wszystkich profesjach jest znikoma.

- Suwalski rynek pracy jest mało różnorodny i trudny - informuje dyrektor urzędu. - Jeśli pojawiają się u nas jakieś oferty pracy, to tylko pojedyncze. Jednak bezrobotni nie mogą się poddawać.

Może Cię to zainteresuje? Kliknij na MM Suwałki