Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Woda zalewa ośrodek. Zwierzętom grozi śmierć

(hel)
Nielot puszczyk to jeden z podopiecznych Franciszka Januszewicza
Nielot puszczyk to jeden z podopiecznych Franciszka Januszewicza Wojciech Wojtkielewicz
Woda zalewa moje pole i klatki ze zwierzętami. Obawiam się, że nie zdążę ich uratować - mówi Franciszek Januszewicz, właściciel ośrodka rehabilitacji dla dzikich zwierząt w Mikołajówce.

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

Czytaj też: Nowy pomysł na emeryturę

Chodzi o położoną w sąsiedztwie ośrodka działkę od lat zalaną wodą, która nie ma ujścia, ponieważ siedem lat temu zatrzymała ją usypana na zlecenie gminy grobla. Nasyp powstał po to, by woda nie zalewała posiadłości Januszewicza.

Tymczasem kilka lat temu właściciel zalanej działki postanowił ją osuszyć, by wykorzystywać ziemię rolniczo. Najpierw we własnym zakresie próbował rozkopać groblę. Efekt był taki, że woda zalała klatki w ośrodku rehabilitacji i kilka zwierząt utopiło się. Januszewicz wezwał policję oraz strażaków, którzy odbudowali nasyp. Właściciel bagna zwrócił się więc z prośbą o pomoc do gminy, a ta zdecydowała, by groblę usunąć.

- Sprawa ciągnęła się latami - przyznaje Januszewicz. - Była rozpatrywana przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze i sąd administracyjny. Prosiłem przedstawicieli instancji odwoławczych, aby przyjechali na pole, zobaczyli, ale nie chcieli. Postępowanie zostało rozstrzygnięte na moją niekorzyść, bo przegapiłem termin złożenia apelacji.

Trzy lata temu decyzja o rozbiórce grobli uprawomocniła się. Gmina wezwała więc Januszewicza, by rozkopał nasyp. Ten odmówił. W miniony czwartek, pod nadzorem policji, zrobiła to firma wynajęta przez samorząd.

- Usunęli groblę i ułożyli rurę, która miała odprowadzić wodę. W ciągu kilku godzin miałem zalane pół podwórka - skarży się Januszewicz.

Następnego dnia dopatrzył się, że prace zostały wykonane na innej działce niż wynika to z decyzji wójta. Zdemontował więc rurę i teren ogrodził. - Nie mogę narażać swoich zwierząt - tłumaczy. - Ja mam opiekować się nimi, a nie skazywać na śmierć.

Co na to gmina? Wczoraj wójt był na urlopie. Urzędnicy natomiast twierdzili, że wszystko jest zgodne z prawomocną decyzją. Do tematu wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna