Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojewódzka Rada Dialogu Społecznego pod kompetencjami wojewodów. Komentarz Dudy i Żywno

Rozmawiała: Urszula Ludwiczak
Maciej Żywno i Piotr Duda
Maciej Żywno i Piotr Duda Archiwum
Twierdzenie, że dialog społeczny znajdzie się pod butem wojewodów, jest manipulacją niektórych marszałków czy członków WRDS. Absolutnie nie. Nic się nie zmienia - uważa przewodniczący Solidarności Piotr Duda.

Mimo zmiany, rady nie będą pod butem wojewody

Rozmowa z Piotrem Dudą, przewodniczący Rady Dialogu Społecznego, szefem NSZZ „Solidarność”

Dlaczego chce Pan, aby Wojewódzkie Rady Dialogu Społecznego przeszły pod kompetencje wojewodów?

Piotr Duda: Z tego powodu, że marszałkowie nie chcą współfinansować WRDS-ów. W październiku-listopadzie może dojść do sytuacji, że część WRDS-ów zawiesi swoją działalność tylko dlatego, że niektórzy marszałkowie nie poczuwają się do bycia gospodarzami w swoich województwach i nie chcą tych rad współfinansować. A ja nie mogę sobie pozwolić na to, żeby nagle niektórzy marszałkowie stwierdzili, że nie ma dialogu społecznego w ich województwie. Za długo na to pracowaliśmy. Ja zrobiłem wszystko, aby do tej sytuacji nie doszło. Były spotkania w Warszawie, wysyłałem pisma do marszałków. Ale niestety niektórzy uważają, że to zadanie zlecone i rząd powinien dawać im pieniądze na WRDS. A dzisiaj pieniędzy więcej nie będzie.

Samorząd województwa podlaskiego nie ma problemu z finansowaniem rady.

Piotr Duda: Nawet gdyby problem dotyczył dwóch-trzech województw, to bardzo ważne. Na pewno problem jest w śląskim, łódzkim. Tam nic się nie zmieni. To bardziej gra polityczna, a nie merytoryczna. Ja zrobię wszystko, aby do tej zmiany doprowadzić.

A wojewoda skąd weźmie środki na utrzymywanie rady?

Piotr Duda: Z urzędu wojewódzkiego. A marszałkowie z budżetu marszałkowskiego nie chcą dawać ani złotówki, tylko chcą środków z budżetu państwa. To ja zadaję pytanie: po co zlecać coś marszałkom, skoro tę samą robotę może zrobić urząd wojewódzki? Są pracownicy w urzędzie wojewódzkim, można płacić za ekspertyzy i inne rzeczy.

Chodzi tylko o finansowanie, bo do pracy WRDS-ów nie ma pan żadnych zastrzeżeń?

Piotr Duda: Absolutnie nie. Twierdzenie, że dialog społeczny znajdzie się pod butem wojewodów, jest manipulacją niektórych marszałków czy członków WRDS. Absolutnie nie. Nic się nie zmienia. Jak przyjdzie kolej marszałka, aby być przewodniczącym WRDS, to nim będzie. Tyle tylko, że prace rady będzie organizować urząd wojewódzki. Nic poza tym.

Rząd chce mieć kontrolę nad dialogiem społecznym

Rozmowa z Maciejem Żywno, wicemarszałkiem województwa podlaskiego i byłym wojewodą podlaskim

Dlaczego Zarząd i Sejmik Województwa Podlaskiego nie chcą, aby Wojewódzkie Rady Dialogu Społecznego wróciły do kompetencji wojewodów?

Maciej Żywno: Pierwowzór WRDS, czyli Wojewódzkie Komisje Dialogu Społecznego, zanim podjęto decyzję o ich reorganizacji, przez 11 lat działały przy wojewodach. Po tych 11 latach wszystkie strony dialogu: rządowa, samorządowa, związkowa i pracodawców doszły do zgodnego wniosku, że trzeba w tym dialogu określone rzeczy poprawić. Przede wszystkim zwiększyć kompetencje rady, np. sprawić, aby był obowiązek odpowiadania na jej stanowiska, aby były one bardziej wiążące. Chciano też stworzyć większą swobodę przy wyborze przewodniczącego rady. I zapadła decyzja, że regionalne komisje powinny być przy samorządzie województwa, bo większość tematów regionalnych, związanych z rozwojem, funkcjonowaniem województwa, jest właśnie po stronie tego samorządu. To była zgodna decyzja wszystkich stron. Dlatego teraz jest zaskakujące, że próbuje się to odwrócić, bez większych konsultacji i po niespełna roku funkcjonowania WRDS-ów, gdy te rady nie zdążyły nawet dobrze się „rozkręcić” i pokazać efektywności swoich działań. Dlatego odbieramy chęć „przytulenia” tych rad z powrotem do wojewody, czyli strony rządowej, jako sposób na to, aby mieć większą kontrolę nad dialogiem społecznym.

Zwolennicy zmiany twierdzą, że chodzi o problemy z finansowaniem działalności rad.

Maciej Żywno: Przez siedem lat jako wojewoda prowadziłem WKDS i nie było nigdy żadnych zwrotów za delegacje czy innych kosztów, o których się mówi. Teraz, gdy WRDS -y przeszły do samorządu, też ich nie było. Od wojewody dostaliśmy 40 tys. zł na etat osoby obsługującej radę, co nawet nie wystarcza na ten cel. I z budżetu województwa dokładaliśmy do funkcjonowania rady. Dlatego argument finansowy - rzędu kilkudziesięciu tys. zł - uważam za zastępczy. Nie są to na tyle grube pieniądze, aby przenosić wszystko, zmieniać ustawę, wywracać cały dialog społeczny do góry nogami.

A wojewoda poradzi sobie z finansowaniem rady?

Maciej Żywno: Z obsługą rady sobie poradzi, przez 11 lat to było po stronie urzędów wojewódzkich. Tylko szkoda tego całego zamieszania. Kiedy wszyscy zgodnie doszli do określonych ustaleń, nagle, systemem wakacyjnym, bez konsultacji, wywraca się wszystko, by mieć kontrolę nad dialogiem społecznym.

W tej nowelizacji jest też taki zapis, że strona rządowa może podejmować decyzje jak chce, ale w ramach WRDS strony: związkowa i pracodawców muszą to przegłosować. A rzadko zdarzało się, aby strony: związkowa i pracodawców były zgodne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna