Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za drzwiami lepszego świata - galerii handlowych

Anna Mierzyńska
B. Maleszewska
Trochę tu jak w teatrze. Jest scena, bohaterowie, rekwizyty. I sztuczny świat, jakby żywcem przeniesiony z teatralnej sceny. Tyle że nikt nie przychodzi tu, by się spotkać z wysoką sztuką. Tu się robi zakupy, oddycha lepszym światem, dotyka luksusu. Nasz teatr powszedni: galeria handlowa.

Szesnastoletni Damian właśnie oprowadza po Białymstoku Marysię, która przyjechała z Hajnówki. Jest wczesne sobotnie popołudnie. Chłopak prowadzi dziewczynę do najważniejszego dla nich miejsca w mieście - galerii Alfa. Właśnie tu spędzamy czas - wyjaśnia Marysi Damian.

Kupią coś? Niekoniecznie, ale może pójdą do kina. Albo zjedzą popcorn i popiją colą. Nie o zakupy przecież chodzi.
- Tylko o co? - pytam Damiana.
- No, żeby się spotkać, pogadać, pochodzić, normalnie - chłopak jest zdziwiony pytaniem.

Katarzyna Walawender odwiedziła galerię w poniedziałkowe popołudnie: - Przychodzę tu dość rzadko tylko ze względów finansowych. Ale jakbym miała co wydawać, byłabym częstym gościem. Jest ładnie, przyjemnie, lepiej niż w warszawskiej Arkadii!

Bohaterka: Oglądam sobie...
Dwunastoletnia Marta Rutkowska pieniędzy na zakupy na ogół nie ma, ale przychodzi do Alfy zawsze, gdy tylko ma czas:
- Podoba mi się tu - wzrusza ramionami. - Oglądam sobie różne rzeczy, fajne rzeczy są.
- Chodzimy już półtorej godziny i nogi mnie bolą - przyznaje jej starsza siostra Beata. Mama Aneta dodaje: - Rzeczywiście jest dużo fajnych rzeczy, warto zobaczyć i pooglądać.
W rękach trzech pań tylko jedna niewielka torba - z zakupami kosmetycznymi. To cały efekt handlowej wyprawy. Po co więc tu przyszły?
- Dzisiaj do centrów handlowych coraz częściej nie przychodzi się na zakupy, tylko po to, by przez jakiś czas obcować z lepszym światem: światem luksusu, ziemskiego raju, w którym można spełnić wszystkie swoje potrzeby; światem przyjemności, w którym nie może nas spotkać nic niemiłego - wyjaśnia Monika Kostaszuk-Romanowska z Uniwersytetu w Białymstoku. Niedawno zaprosiła swoich studentów na wirtualną wycieczkę do centrum handlowego - by zobaczyli swoisty spektakl konsumpcji, który rozgrywa się tam codziennie, o każdej godzinie. To właśnie elementy tego widowiska, których zazwyczaj nie zauważamy, powodują, że lubimy spędzać czas w galeriach. Że nasze prywatne życie w jakimś stopniu przeniosło się właśnie tam.

Scena: miasto w mieście
Im bardziej wyrafinowane centrum, tym bardziej zależy mu na tym, by nie sprawiać wrażenia wielkiego sklepu, ale - lepszego świata. Marmury, złocenia, wypolerowane poręcze, przeszklone fasady. W białostockiej Alfie (to jedyne w mieście centrum handlowe tzw. nowszej generacji - najbardziej ekskluzywne) dzięki wykorzystaniu historycznych murów, ocalałych po jednej z najstarszych białostockich fabryk, chodzimy po starych niby-uliczkach miasta. Już nie trzeba szukać muzeum czy iść na starówkę (której zresztą Białystok nie ma), żeby pospacerować wśród starych budynków. W Alfie są jednak nie tylko cegły pamiętające zupełnie inny Białystok. Są też niewielkie place, do złudzenia przypominające miejskie skwery, z krzakami w donicach i kawiarnianymi ogródkami. Jest fontanna. Od placów odchodzą uliczki, prowadzące do setek sklepów. Tu chodzi się nawet lepiej niż po prawdziwym Śródmieściu, bo pogoda nigdy nie sprawia niemiłej niespodzianki: zawsze jest ciepło i nigdy nie pada na głowę.

- Ta przestrzeń wydaje się otwarta, publiczna, przyjazna dla każdego. Takie miasto w mieście, tyle że sprytnie zbudowane na planie labiryntu. Uliczek i schodów jest wiele, ale jak to z labiryntu, trudno się stąd wydostać. Dróg jest dużo, wyjść - bardzo mało, najczęściej też brakuje wskazówek, jak do nich trafić - zwraca uwagę Monika Kostaszuk-Romanowska. To oczywiście nie jest typowa cecha galerii Alfa, tylko wszystkich dużych centrów handlowych. Plątanina uliczek ma sprawić, że zanim wyjdziemy na zewnątrz, zajrzymy jeszcze do kilku sklepów i zostawimy w nich swoje pieniądze. W centrum wszystko jest bowiem podporządkowane handlowi - tyle że o zakupach nie mówi się wprost. Handlowcy wolą nam opowiadać o sprawianiu sobie przyjemności. To dlatego jeden ze sklepów kosmetycznych zaprasza klientów słowami: "W naszym świecie każdy stara się żyć w zgodzie i przyjaźni, każdy znajdzie czas na relaks i by zająć się własnym domem".

- Rozkoszując się lepszym światem warto jednak pamiętać, że przestrzeń w galerii handlowej tylko pozornie jest przyjazna i otwarta na nasze potrzeby. W rzeczywistości jest bowiem pod stałą kontrolą i obserwacją - zwraca uwagę Kostaszuk-Romanowska.

Niewidoczni ochroniarze w garniturach (pojawiają się natychmiast, gdy zrobisz coś niedozwolonego, np. zdjęcie). Kamery pod sufitami. Brak zegarów. Brak wyraźnych strzałek prowadzących do wyjścia. Sztuczne oświetlenie, które sprawia, że spacerując po centrum handlowym nie bardzo wiesz, która jest godzina i ile czasu upłynęło, odkąd przekroczyłeś drzwi do tego lepszego świata. Ci, którzy zbudowali centrum, dobrze wiedzieli, co robią: masz się tu poczuć lepiej niż u siebie w domu, zatracić się w plątaninie dróg i uliczek, i zostać jak najdłużej. Nawet nie zauważysz, że wydajesz pieniądze...

Widzowie: szczury i spacerowicze
Najdłużej w galerii zostają tzw. szczury. To ci, którzy spędzają w centrach cały swój wolny czas. Wbrew pozorom, ich liczba stale rośnie, najczęściej wśród młodzieży i matek z małymi dziećmi. Szczury niewiele kupują albo w ogóle nic, przesiadują za to na ławkach, włóczą się po alejkach, podziwiają wystawy, zaglądają do sklepów, by obejrzeć towar z najnowszej dostawy.

Podobni do nich spacerowicze zazwyczaj coś wybierają i po kilku godzinach pobytu w galerii wychodzą z niej z jedną reklamówką. Są zadowoleni, bo nie wydali za dużo pieniędzy, a jednocześnie sprawili sobie przyjemność - spacerując i oglądając.

Luksus dla każdego...
W Alfie wystarczy przyjrzeć się wychodzącym. Najwięcej ma jedną markową reklamówkę w rękach. Niewielu niesie ich więcej. Może to tzw. zadaniowcy? Wpadają do galerii, docierają do upatrzonego wcześniej sklepu, nie zwracając uwagi na żaden inny, kupują potrzebną im rzecz i wychodzą. Jeśli nazbierało się więcej rzeczy do kupienia, zaglądają do trzech - czterech sklepów. Nie interesują ich promocje, wyprzedaże, koncerty gwiazd, akcje charytatywne. Kupują i wychodzą. Jak wynika ze statystyk, zadaniowców jest w galeriach najmniej.

Rekwizyty: nie buty, tylko fetysze
Zmęczyłeś się chodzeniem po uliczkach starego Białegostoku? Zatrzymaj się przy jednej z kafejek, usiądź, wypij kawę, zjedz coś. Wygodne fotele ustawione na jednym ze skwerów zapraszają do wypoczynku. Wolisz szybki lunch w barze szybkiej obsługi? Masz spory wybór.

- Nawet meble wpisują się tutaj w pewną konwencję opowieści o lepszym świecie - zauważa Kostaszuk-Romanowska.
Ale nie one są najważniejsze w handlowej scenografii. Najbardziej liczą się barwy, światła i dźwięki. Wykorzystywane w olbrzymich ilościach, bombardują klientów niesamowitą ilością impulsów. Zalani kolorami, światłami, muzyką, dźwiękami z włączonych monitorów, tracą rozeznanie i kontakt z rzeczywistością. Są coraz bardziej rozproszeni, coraz szybciej podejmują decyzje (także te o zakupach), bo tyle miejsc wartych zobaczenia ciągle czeka... I te fascynujące rekwizyty! Torebki - poustawiane w gablotkach jak eksponaty w muzeum. Buty bez których po prostu nie da się już iść przez świat. Bluzki mieniące się wszystkimi barwami tęczy.
- Ze zwykłych przedmiotów robi się wielkie kreacje, obiekty marzeń, a nawet przedmioty kultu - mówi Kostaszuk-Romanowska. - To już nie są zwykłe ubrania czy buty, tylko... fetysze!

Dopiero kiedy metalowe kurtyny zasłaniają witryny sklepów, orientujemy się, że spektakl właśnie się skończył. Trzeba wracać do domu, lepszy świat został zamknięty. Do rana. Na szczęście to tylko kilka godzin. O godz. 8.50, czyli tuż przed otwarciem galerii Alfa w Białymstoku, przed drzwiami zawsze kilka osób niecierpliwie czeka, aż kurtyna ruszy w górę. Wreszcie obrotowe wrota przesuwają się... Zaczął się nowy dzień! Przedstawienie trwa dalej.

Korzystałam z wykładu dr Moniki Kostaszuk-Romanowskiej, wygłoszonego na Uniwersytecie w Białymstoku w ramach VII Podlaskiego Festiwalu Nauki i Sztuki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna