Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaprosili go z Kazachstanu, teraz zwalniają z pracy

Helena Wysocka [email protected]
archiwum
Rodzina z Kazachstanu jest bez środków do życia.

Zarządca Kanału Augustowskiego zwolnił dyscyplinarnie śluzowego za to, że ten zlecił wycinkę 29 drzew, a drewno sprzedał. Rzecz w tym, że do tego czynu przyznaje się jeden z mieszkańców wsi. Śluzowy zaś idzie w zaparte i liczy na sprawiedliwość sądu, gdzie domaga się przywrócenia do pracy.

Sprawa zbulwersowała mieszkających w sąsiedztwie śluzy ludzi. Zwolniony z pracy jest bowiem repatriantem. - Najpierw go zaprosili, a teraz wyrzucili jak psa - oburzają się. - Tak się nie robi.

Sprawą wycinki drzew zajmuje się augustowska prokuratura. Jak mówi jej szef Jarosław Tkaczuk, za wcześnie na jakiekolwiek wnioski.

- Prowadzimy postępowanie wyjaśniające - precyzuje. - Jeszcze nie wiadomo, czy w ogóle doszło do naruszenia prawa.

Włodzimierz Choronżewski przyjechał z Kazachstanu dziesięć lat temu na zaproszenie Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie. Został zatrudniony w charakterze śluzowego w Dębowie (gm. Sztabin). Do jego obowiązków należało nie tylko otwieranie śluzy, ale też czyszczenia jazu oraz porządkowanie okolicznych terenów. - Pracowałem non stop - nie ukrywa Choronżewski. - Niejednokrotnie pomagała mi żona i mieszkańcy wsi. Zwłaszcza wtedy, gdy trzeba było czyścić jaz i wyciągać z wody mokrą trzcinę.

Dwa, czy trzy lata temu zaczął uskarżać się na ból kręgosłupa. Wtedy prosił pracodawcę, by ten zaangażował na śluzie pomocnika, albo zmiennika. I tak się stało.

- Tyle tylko, że kierownik zaczął szukać na mnie haka - twierdzi repatriant. - Czepiał się o wszystko, a sam nie dbał nawet o to, bym w miejscu pracy miał toaletę.

"Haka" znalazł w końcu minionego miesiąca. Pracownicy RZGW stwierdzili bowiem, że Choronżewski, bez zgody przełożonych zlecił wycięcie drzew na zarządzanym przez nich terenie oraz w Biebrzańskim Parku Narodowym. - A następnie sprzedał drewno okolicznym mieszkańcom - dodaje Urszula Tomoń, rzecznik prasowy RZGW w Warszawie.
Choronżewski twierdzi, że nie ma z tym nic wspólnego. Ustalił też, iż drzewa wyciął jeden z rolników, który napisał stosowne oświadczenie dla RZGW i chce naprawić szkodę.

Śluzowy pozwał swoją firmę do sądu. Nie chce zadośćuczynienia, tylko przywrócenia do pracy. - Mam 60 lat - mówi. - Muszę dopracować do emerytury. Z czego będę żył?Do Kazachstanu wrócić nie mogę.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna