Mąż zabił mi okna deskami i zasłonił kocami, nęka mnie i dzieci, straszy, wciąż muszę wzywać policję - opowiada zrozpaczona mieszkanka Zbójnej (imię i nazwisko do wiadomości redakcji przyp. red.). - W ubiegłym tygodniu po kolejnej interwencji policji pogotowie psychiatryczne zabrało męża do szpitala w Łomży. Wczoraj wrócił i znów się zaczęło - opowiada.
W rozwiązaniu tej trudnej sytuacji rodzinnej z pewnością pomogłaby przeprowadzka, ale kobieta nie ma dokąd pójść.
- Gmina nie ma lokali socjalnych - mówi Zenon Białobrzeski, wójt gminy Zbójna. - A za stancję moglibyśmy płacić tylko wtedy, gdyby był wyrok sądu w sprawie eksmisji, a póki co takiego wyroku nie ma.
Kobieta ma czworo dzieci, jedno trafiło do ośrodka opiekuńczego, do reszty, które sama wychowuje, ma ograniczone prawa rodzicielskie ze względu na niewydolność wychowawczą. Choć w opinii sąsiadów i nauczycieli jest dobrą matką, a dzieci są zadbane. Pieczę nad rodziną ma nie tylko kurator sądowy, ale też asystent rodziny z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Zbójnej.
Ośrodek to ostateczność
- To posesja mojego męża i teścia (trwa sprawa rozwodowa przyp. red.), ale budynek, w którym mieszkamy jest własnością pasierba męża - opowiada kobieta. - Mąż od czasu gdy wrócił z zagranicy to każdego dnia nęka mnie i dzieci. Straszy, wyzywa, zagląda przez okno i nagrywa. Na posesji rozwiesza obrazki z wizerunkami świętych i kartki z różnymi komunikatami. Nie mamy tu życia. Boję się o bezpieczeństwo dzieci.
A małżeństwo nie mieszka razem od lat.
- Mąż zostawił mnie z dwójką małych dzieci i w ciąży - opowiada kobieta. - Gdy osiem lat temu urodziły się bliźniaki, to jeden syn po miesiącu zmarł. Załamałam się. Wyjechałam do matki, ale cztery lata temu wróciłam.
Do miejsca, w którym mieszka teraz. Ale kobieta nie ma tu spokoju. Łomżyńska policja przyznaje, że kilkanaście razy interweniowała pod tym adresem, głównie są to wezwania do problemów rodzinnych.
- Jedynym dla mnie ratunkiem jest wyprowadzka, nie chcę stracić dzieci - przyznaje łamiącym się głosem kobieta. - GOPS za wszelka cenę chce mnie wysłać do Ośrodka dla Ofiar Przemocy w Kolnie, ale ja nie chcę przenosić dzieci w środku roku szkolnego i tak mają bardzo dużo stresu związanego z sytuacją w domu. Na stancję mnie nie stać. Nie wiem co mam robić. Czuję się zostawiona sama sobie.
Muszą sami się dogadać
- Od 15 lat ta rodzina dostaje od nas różnoraką pomoc: finansową, zasiłki na dożywianie dzieci, opał, odzież, pracuje z nią też asystent rodziny - broni się Renata Bajno, kierownik GOPS w Zbójnej. - Na ile możemy, to pomagamy. Zaproponowaliśmy jej, by opuściła ten dom i poszła, naszym zdaniem do bardzo dobrego, Ośrodka w Kolnie. Rzeczywiście mąż jej bardzo dokucza, ale to oni muszą sami postarać się ze sobą dogadać.
Kobieta w kolneńskiej placówce mogłaby mieszkać tylko pół roku.
- My w tym czasie będziemy czegoś dla niej szukać - zapewnia Bajno. Nie zostawimy jej samej sobie - podkreśla.
Wójt już takich deklaracji złożyć nie chce.
- Przy odrobinie starania z jej strony mogłaby mieszkać tam, gdzie mieszka - uważa. - A w gminie mieszkają rodziny w dużo gorszych warunkach, niż ta pani.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?