Hodowcy narzekają, że koło łowieckie nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Wyrządzane przez zwierzęta szkody są bowiem coraz większe. A na dodatek myśliwi odwlekają terminy szacowania i proponują symboliczne kwoty.
– Za hektar zniszczonej kukurydzy płacą około 150 zł – mówi Trzonkowski. – Podczas gdy koszt zakupu ziarna, środków ochrony i zasiewu dochodzi do 1500, a nawet 2000 zł. Czy to jest sprawiedliwe?
Dodaje, że wiele jest też takich przypadków, kiedy myśliwi w ogólnie nie chcą płacić, bo np. kwestionują jakość uprawianych ziemniaków czy zboża.
– Działają z pozycji siły – uważa rolnik. – Posuwają się do tego, że przychodzą do gospodarza pracującego nocą w polu i każą mu wyłączyć traktor, bo płoszy zwierzynę.
Za kilka dni kończy się 10-letnia dzierżawa obwodu łowieckiego. Rolnicy uznali, że to dobra okazja, by teren powierzyć innemu kołu i w tej sprawie wystosowali petycję m.in. do starosty, izby rolniczej i Polskiego Związku Łowieckiego. Pod dokumentem podpisało się 100 osób, ale niewiele to dało. Podczas poniedziałkowego spotkania starosta stwierdził, że da „Rysiowi” jeszcze jedną szansę.
– Podpisze umowę dzierżawy i będzie przyglądał się, jak koło funkcjonuje – dodaje Trzonkowski.
Mirosław Sewastynowicz, skarbnik koła „Ryś”, twierdzi, że stawiane przez rolników zarzuty to kłamstwo i pomówienia.
– Wyrzuciliśmy kilka osób z koła i teraz próbują się odegrać – tłumaczy. – Działamy zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Jan Goździewski, przewodniczący zarządu okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Suwałkach dodaje, że jest to nagonka na koło, które bardzo dobrze prowadzi gospodarkę.
Helena Wysocka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?