Związkowcy: Lekarze ze szpitali muszą zarabiać więcej

Płace lekarzy są bardzo zróżnicowane i nie odzwierciedlają ani kwalifikacji, ani czasu pracy. Trzeba to uregulować - mówi Andrzej Tynecki, jeden z ordynatorów suwalskiego szpitala i wiceprezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Białymstoku.

Bogusław Dębski, wicemarszałek województwa podlaskiego, nie jest temu przeciwny.
- Pod warunkiem, że związki lekarskie zmuszą NFZ do podpisania ze szpitalami korzystniejszych kontraktów - dodaje. - Bo dyrektorzy placówek nie mają pieniędzy na żadne regulacje.

Od 2 do 12 tysięcy złotych

W suwalskim szpitalu wynagrodzenia lekarzy pochłaniają ponad 28 procent rocznych dochodów. Medycy zarabiają miesięcznie od około 2 tysięcy (młodszy asystent) do ponad 12 tysięcy zł (dane na koniec 2007 roku).

- Te "kominy finansowe" mają lekarze zatrudnieni na kontraktach - dodaje dr Tynecki. - Tę kwotę należy jednak pomniejszyć o ubezpieczenie i podatek. Lekarze na własny koszt także szkolą się oraz wypoczywają.

Najbardziej krzywdzące dla medyków są wypłacane z puli Ministerstwa Zdrowia pensje rezydentów.

- Rezydent, czyli lekarz-stażysta zarabia o tysiąc złotych więcej niż specjalista, który uczy go profesji - dodaje dr Tynecki. - Taka sytuacja jest co najmniej niezdrowa
Rodzinni o wiele więcej

Kolejny paradoks to ogromna różnica w uposażeniu lekarzy zatrudnionych w szpitalu a tzw. rodzinnych. Na przykład Elżbieta Falejczyk, lekarka z Sejn zarobiła w minionym roku aż 290 tysięcy złotych. Jej koleżanka po fachu Ewa Puza z Krasnopola wykazała dochód w wysokości 165 tys. zł. Takich pensji nie otrzymują najlepiej zarabiający szpitalni medycy.

I dlatego Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy zamierza walczyć o zwiększenie dla nich kwoty bazowej do ok. 10 tysięcy złotych brutto.

- Postulaty mogą zgłaszać, ale do minister zdrowia - dodaje wicemarszałek Dębski. - Dyrektorzy szpitali nie mają pieniędzy.