Bez czarnych punktów

Na trasie Grajewo - Rajgród najniebezpieczniejszym odcinkiem jest fragment drogi przy skręcie do Biebrzy. Od 1997 roku doszło tu do sześciu wypadków, w których zginęło osiem osób. Najtragiczniejsze zdarzenie miało miejsce cztery lata temu, gdy zginęło tu trzech mężczyzn. O zajściach informują dziś przydrożne krzyże. Jak stwierdza policja, przyczyną wypadków była zazwyczaj nieuwaga pieszych oraz nietrzeźwość pieszych, jak i kierowców. Zdaniem mieszkańców tych okolic, miejsce to ma właściwości trójkąta Bermudzkiego.
- Sam tego doświadczyłem - mówi Wacław Małachowski z Kosówki. - Przy wjeździe na Biebrzę siedzisz, a tu oczy same się zamykają, słabość człowieka ogarnia, czasem traci się pamięć.
- Nic takiego tam nie ma - stwierdza podkom. Bogdan Hirniak, p.on naczelnika Sekcji Ruchu Drogowego w Grajewie. Dodaje jednak, że jest to niebezpieczne miejsce, zaś ustawienie czarnego punktu mogłoby wypłynąć na wyobraźnię kierowców.
Jak mówi Łucja Glinicka, główny specjalista ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego z Generalnej Dyrekcji Dróg Publicznych w Białymstoku, na trasie 61 nie przewiduje się oznaczeń "czarnych punktów".
- Po to remontujemy drogę, by było bezpieczniej. Czarne punkty oznaczają szczególne, newralgiczne miejsca. Bardziej niebezpieczny od drogi na Rajgród jest skrzyżowanie w podłomżyńskiej Piątnicy. Ale ono też będzie przebudowywane - dodaje.
O tragicznych zajściach na drogach będą więc dalej informować krzyże ustawione przez rodziny ofiar.
- Ludzie takie miejsca uważają za swoiste pomniki. Ustawianie krzyży na poboczach jest niezgodne z przepisami, jednak to drażliwa sprawa - stwierdza Glinicka.
Jak zapowiada policja, drogi, a szczególnie odcinek prowadzący na mazurskie jeziora, są w okresie wakacji szczególnie monitorowane.
- Skupiamy się też na drogach dojazdowych do ośrodków wczasowych, by nie było tragedii - stwierdza Hirniak.