MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czarna flaga nad Wiżajnami

(wnaz)
Anarchiści rzadko opuszczają obóz, nad którym powiewa czarna flaga z ich znakiem, a nie trupia czaszką, jak początkowo mówiono.
Anarchiści rzadko opuszczają obóz, nad którym powiewa czarna flaga z ich znakiem, a nie trupia czaszką, jak początkowo mówiono. W. Nazaruk
Anarchiści z całej Europy zjechali się do Wiżajn. Właśnie trwa tam trzeci "Obóz antygraniczny". Początkowe obawy miejscowych okazały się niepotrzebne, bowiem młodzi ludzie, dziwnie ubrani, ostrzyżeni i wytatuowani zachowują się spokojniej niż większość turystów.

Obóz w Wiżajnach jest jednym z działań podejmowanych w ramach międzynarodowego ruchu przeciwko kontroli migracji. Młodzi ludzie chcą pokazać negatywne skutki społeczne, polityczne, ekonomiczne i moralne uszczelniania granic między państwami.
- W tym regionie, zmieniające się przepisy o podróżowaniu z państwa do państwa, uderzają nie tylko w biednych Rosjan, czy Białorusinów ale też Polaków mieszkających na terenach przygranicznych. Oni najczęściej nie mają pracy a drobny handel przygraniczny stanowi często jedyne źródło dochodu - mówią anarchiści.
Na "Obóz antygraniczny" przyjechało około 150 osób. Oprócz Polaków są młodzi ludzie ze Szwecji, Finlandii, Niemiec, Białorusi, Hiszpanii i kilku innych państw europejskich. Początkowo miejscowi przestraszyli się tak licznej, podejrzanie wyglądającej grupy. Pojawiały się pogłoski, że nad obozowiskiem powiewa czarna flaga z trupią czaszką i odbywają się tam rytuały satanistyczne. Nic bardziej mylnego. Czaszka okazała się literą "A", a młodzież bardzo miłymi i kulturalnymi ludźmi.
- Są u mnie od soboty. Bardzo grzecznie zachowują się. Wieczorami nie hałasują. Oby wszyscy turyści byli tacy - mówi Paweł Romanowski, który udostępnił swoją działkę pod obozowisko.
Pozostali mieszkańcy Wiżajn także sa zaskoczeni postawą anarchistów.
- Bardzo spokojni ludzie. Nawet piwa dużo nie piją. Po dwóch, czy trzech idą do siebie. Tylko dyskoteki odwołali. Chyba boją się, że jak miejscowym zaszumi w głowach to może dojść do bójki - zastanawiają się trzej mężczyźni, popijając piwo pod sklepem.
Anarchiści rzadko wychodzą poza obóz. Zwykle tylko po zakupy. Czas spędzają na dyskusjach, zajęciach warsztatowych i opalaniu się. Wczoraj rozegrali mecz piłki nożnej z drużyną z Wiżajn. Dzisiaj zamierzają zorganizować festyn w centrum miejscowości.
Przez cały czas porządku pilnuje policja i straż graniczna. Pojawiły się obawy, że młodzi ludzie zechcą naruszyć granicę państwa. Odpowiednie służby są jednak przygotowane na tego typu próby. Obozowicze uważają, że mundurowi są aż nadto zapobiegliwi.
- Sami dbamy o porządek. Kilka osób, które nadużywały alkoholu odesłaliśmy do domu - twierdzi Piotr Pietrusewicz z Białegostoku, jeden z organizatorów obozu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna