Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jazda po muldach

(jan)
To cud natury - wiosną asfaltowe szosy zamieniają się w gruntowe dukty. Kierowcy złorzeczą, drogowcy się usprawiedliwiają, samorządowcy obiecują pieniądze na remonty. Historia ta powtarza się każdego roku.

- O czym tu mówić? Jakie ulice? To można nazwać ulicą?! - szydzi jeden z zawodowych kierowców, przejeżdżający bielską ul. Kleeberga na odcinku pomiędzy Żwirki i Wigury a Białostocką.
Brakuje milionów
Łata, dziura, kałuża, piach - tak wygląda wiele bielskich ulic: Poświętna, Kleeberga, Ogrodowa, Batorego, Studziwodzka, Dubiażyńska, Strzelnicza. Niewiele lepiej jest poza Bielskiem.
- Trasy z Bielska do Strabli, z Bielska do Orli i z Brańska do Holonek to natłok dziur. Na takich drogach w zasadzie należałoby wymienić całą nawierzchnię, a nie kłaść łatę na łatę - przyznaje Leszek Aleksiejuk, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Bielsku Podlaskim.
Dlaczego się tego nie robi? Bo nie ma na to pieniędzy. Jak twierdzi dyrektor Aleksiejuk, położenie kilometra nowej nawierzchni to koszt ok. 400 tys. zł. Kilka kilometrów - to roczny budżet drogowców.
- Robimy właśnie analizę dróg powiatowych, która ma pokazać, jakie pieniądze trzeba wyłożyć, by doprowadzić je do oczekiwanego przez kierowców stanu. Śmiało można szacować, że będzie to kilkaset milionów złotych, podczas gdy nasz roczny budżet to... 4-4,5 mln. Za to musimy remontować drogi, pielęgnować zieleń, stawiać znaki, opłacać prace zlecone i administrację - wylicza Aleksiejuk.
Dyrektor zapowiada jednak, że do końca maja zniszczone zimą drogi powiatowe powinny zostać załatane. Prace na swoich drogach planują też władze miasta.
- Oprócz standardowego łatania dziur, w tegorocznym budżecie zapisaliśmy też kompleksową modernizację nawierzchni kilku ulic. Dzięki temu w przyszłym roku problem dziur powinien się znacznie zmniejszyć - twierdzi skarbnik Bielska Janusz Panasiuk.
Płacą za straty
Na razie jednak kierowcom pozostaje jazda po muldach, a w razie uszkodzenia samochodu - walka o odszkodowanie.
- Takie zdarzenie trzeba zgłosić zarządcy drogi i je udokumentować. Jednym ze sposobów jest wezwanie patrolu policji - mówi nadkom. Arkadiusz Sidorski, szef bielskiej drogówki.
Można też zrobić zdjęcie lub przedstawić świadka.
- Przyjmujemy kilka takich zdarzeń rocznie. Ale zdarzają się też naciągacze, którzy gdy dowiadują się, że każdy taki przypadek sprawdzamy, rezygnują z odszkodowania - mówi Aleksiejuk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna