MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jeżeli storczyki nie pomogą, trzeba będzie zburzyć szambo

Urszula Ludwiczak
- Zgodnie z nakazem sądu, droga ma przebiegać tuż obok naszego domu, w miejscu,  gdzie rosną tuje  - denerwują się Frankowscy.
- Zgodnie z nakazem sądu, droga ma przebiegać tuż obok naszego domu, w miejscu, gdzie rosną tuje - denerwują się Frankowscy. Anatol Chomicz
Sąd wytyczył drogę dojazdową do prywatnej działki tak, że teraz przechodzi ona przez cenne przyrodniczo tereny i posesję Frankowskich. Zostaną zniszczone rzadkie gatunki storczyków, a Frankowscy, zamiast nowoczesnego szamba, będą musieli postawić wychodek.

Kilkanaście dni temu Sąd w Wysokiem Mazowieckiem, mimo negatywnych opinii Ministerstwa Środowiska i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, a także innych argumentów, podtrzymał swoją decyzję. Orzeczenie podlega egzekucji komorniczej.

W każdej chwili na działkę Frankowskich może wejść komornik z firmą, która rozbierze przydomowe szambo . Przy okazji może zniszczyć rosnące obok domu chronione storczyki.
- Nie wiemy, kiedy się tej egzekucji spodziewać. Ale na pewno łatwo nie pozwolimy na rozebranie szamba. To dla nas byłby koniec - mówią Dorota i Mariusz Frankowscy z Kropiewnicy Gajki w gm. Kobylin Borzymy.

Walka trwa od 10 lat

Frankowscy zaczęli budować się tu w 2004 roku. To ziemia rodziców pani Doroty, jej rodzina żyła tu od lat.

- Dostaliśmy pozwolenie na budowę domu razem z budową bezodpływowego zbiornika na nieczystości - opowiadają. - Gdy tylko zaczęliśmy się budować, zaczęły się problemy. Właścicielka 2,2 hektarowej łąki, która leży niedaleko naszej nieruchomości, od razu poszła do sądu, o ustalenie drogi koniecznej, przez nasz teren.

W 2005 sąd w Wysokiem Mazowieckiem wydał orzeczenie o ustanowieniu drogi koniecznej tuż przy domu Frankowskich.

- My nie kwestionujemy tego, że droga ma być, ale są jeszcze dwie inne możliwe lokalizacje, przez pola - mówią Frankowscy. - Jedna jest jakieś 50 metrów stąd. Dlaczego droga ma iść tuż przy naszym domu? Do tego, aby ją przeprowadzić, trzeba wyciąć drzewa, jakie tu rosną i rozebrać szambo, które jest na naszym podwórku.
Sąd tych argumentów nie podzielił. Co więcej, w 2006 roku nakazał rozebrać postawione przy posesji Frankowskich szambo, które znajduje się w obrębie wytyczonej przez sąd drogi koniecznej.

- Tylko po to, aby ktoś mógł kilka razy w roku dojechać skosić łąkę, ma być zniszczona nasza własność?! - dziwią się Frankowscy. - My mamy ponosić tego koszty? Do tego trzeba wyciąć znajdujące się tu tuje. Przez tę sprawę od lat nie możemy nawet ogrodzić domu. Wcześniej mieliśmy betonowe ogrodzenie, ale zostało rozebrane, bo okazało się, że 40 cm ogrodzenia znajduje się na tej nieszczęsnej tymczasowej drodze.

Wyrok nakazujący rozebranie szamba jest już prawomocny, podlega egzekucji komorniczej. Frankowscy twierdzą, że nie dopuszczą do takiego rozwiązania.
- Komornik już nawet wszedł nam na konto i pobrał 2 tys. zł, aby ten wyrok wykonać - mówią. - Był nawet jakiś czas temu tu człowiek z jakiejś firmy, który miał coś robić, ale jak zobaczył, że szambo nie jest na drodze, a na naszej posesji, tuż przy domu, zrezygnował. Jak będziemy funkcjonować, gdy nam to szambo rozbiorą? Przecież łazienki nie będzie można używać! Pozostanie nam chyba postawienie wychodka.

Frankowscy odwoływali się gdzie tylko mogli. Byli nawet w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jak dotychczas, bezskutecznie. - Wszędzie słyszymy, że sąd jest niezawisły - mówią. - My to rozumiemy, ale jakaś logika powinna być. Przedstawiamy zdjęcia, jak to wygląda, ale sąd naszych argumentów nie słucha.

Storczyki nie są przeszkodą

Zrozpaczeni Frankowscy w ub. roku pojechali na spotkanie stowarzyszenia, które zajmuje się takimi trudnymi sprawami.

- Opowiedzieliśmy naszą historię. Zainteresował się nią pan ze stowarzyszenia, który przyjechał zobaczyć, czy te drzewa, co tu rosną można w ogóle wycinać. I wtedy zobaczył, że u nas są nie tylko drzewa, ale i chronione prawem unijnym rośliny.

Na działkę Frankowskich przyjechali przedstawiciele Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Stwierdzili, że na terenie, wyznaczonym przez sąd pod służebność przejazdu na rzecz właściciela sąsiedniej działki, rośnie dziewięć storczyków - rodzaj kukułka dactylorhiza spp. Wszystkie objęte są ochroną gatunkową ścisłą. Czyli obowiązuje zakaz ich niszczenia. Zezwolenie na odstępstwa od tych zakazów może wydać regionalny dyrektor ochrony środowiska, i to tylko w przypadku braku rozwiązań alternatywnych i jeżeli nie zaszkodzi to zachowaniu we właściwym stanie ochrony dziko występujących populacji chronionych gatunków. Tu takich przesłanek nie ma.

- Wystąpiliśmy do sądu z tym argumentem, domagając się pozbawienia wykonalności wyroku, dołączyliśmy stanowisko RDOŚ i Ministerstwa Środowiska w tej sprawie - opowiadają Frankowscy. - A sędzia nas na rozprawie tylko spytał, czemu wcześniej nie mówiliśmy o tych roślinach. A skąd mieliśmy wiedzieć, że one tu rosną?!

Jeszcze bardziej zdziwili się, gdy okazało się, że sąd stanowiska RDOŚ i Ministerstwa Środowiska nie bierze pod uwagę i podtrzymuje decyzję o wykonaniu egzekucji. Sąd uznał, że nie wiadomo, jaki obszar wskazali Frankowscy pracownikom RDOŚ i że nie jest możliwe, aby obszar wyznaczony przez sąd pod drogę konieczną był siedliskiem roślin chronionych, czyli "delikatnych i wrażliwych na tyle, że wymagają ochrony."

Frankowscy odwołali się od tej decyzji. Wspiera ich RDOŚ w Białymstoku.
- Mamy nadzieję, że sąd wyższej instancji uzna argumenty wynikające z ustawy o ochronie przyrody i rozporządzenia dotyczącego ochrony gatunkowej roślin oraz nasze stanowisko w tej sprawie - mówi Beata Bezubik, zastępca Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Białymstoku.
Stanowisko Ministerstwa Środowiska:
"Rodzaj kukułka (storczyk) Dactylorhiza spp - wszystkie gatunki, objęty jest ochroną gatunkową ścisłą na podstawie rozporządzenia Ministra Środowiska z 5 stycznia 2012 r. W stosunku do dziko występujących roślin, należących do gatunków z tego rodzaju, obowiązuje m.in. zakaz niszczenia ich okazów oraz niszczenia ich siedlisk. Zezwolenie na odstępstwo od zakazów jest możliwe tylko w przypadku, gdy wynika m.in. z "koniecznych wymogów nadrzędnego interesu publicznego". Aby spełniać ten warunek, przedsięwzięcie powinno co do zasady służyć szeroko pojętemu społeczeństwu i nie może być ukierunkowane na korzyści pojedynczych osób lub wąskich grup. W związku z tym, w celu budowy drogi dojazdowej do prywatnej działki, zniszczenie dziko występujących roślin gatunków objętych ochroną ścisłą oraz zniszczenie ich siedlisk jest niemożliwe".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna