Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt w filharmonii. Ten dwugłos sztuce się nie przysłuży

Magdalena Kleban
Marcin Nałęcz-Niesiołowski
Marcin Nałęcz-Niesiołowski Archiwum
W konflikcie w Filharmonii Podlaskiej chodzi o sztukę... współpracy dyrektora z pracownikami.

Braku sukcesów artystycznych nikt dyrektorowi Marcinowi Nałęcz-Niesiołowskiemu odmówić nie może, ale też i trudno sobie wyobrazić jak dalej miałaby wyglądać jego współpraca z muzykami, którzy w zdecydowanej większości nie chcą z nim pracować.

Konflikt w Operze i Filharmonii Podlaskiej wkroczył w decydującą fazę. Już chyba tylko najwięksi optymiści i melomani wierzą, że uda się go zażegnać. I chyba już tylko oni mają nadzieję, że dyrektor Marcin Nałęcz-Niesiołowski będzie jeszcze dyrygował swoją orkiestrą. Od kilku tygodni trwa bowiem słowna i medialna przepychanka przedstawicieli orkiestry i dyrektora.

Ostatnie słowo należeć będzie do marszałka Jarosława Dworzańskiego. OiFP podlega władzom samorządu podlaskiego. Warto może to podkreślić, bo do tej pory, to Marcin Nałęcz-Niesiołowski wydawał się być tym, kto rzeczywiście w Operze i Filharmonii Podlaskiej rozdaje karty. Jak dotąd, czy to w konfliktach z pracownikami, czy z władzami samorządu - zawsze stawiał na swoim. Złośliwi mogliby wręcz powiedzieć, że obecne kłopoty samorządu (kolejne już!) z tą instytucją są wynikiem "grzechu zaniechania" z lat poprzednich, kiedy to zabrakło zdecydowanej reakcji na to, co się dzieje w budynku przy ul. Poleskiej w Białymstoku.

Taktyka i obrona dyrektora
Gorszego momentu na wybuch tej afery w Operze i Filharmonii Podlaskiej być nie mogło. Jarosław Dworzański, jak i cały zarząd województwa podlaskiego, już za miesiąc staną przed radnymi województwa, którzy zdecydują o dalszym "być albo nie być" władz regionu. Między innymi dlatego w czasie ostatniej, nadzwyczajnej sesji, zwołanej na wniosek klubu radnych PiS, marszałek Dworzański złożył obietnicę, że przynajmniej do czasu głosowania nad jego odwołaniem żadnych decyzji w sprawie dyrektora Nałęcza-Niesiołowskiego podejmować nie będzie. Przyszło mu to tym łatwiej, że na zgodne z prawem odwołanie szefa OiFP w tym czasie i tak pewnie nie byłoby szans. Do podjęcia takiej decyzji potrzebna jest jeszcze bowiem opinia ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego oraz związków zawodowych działających przy tej instytucji.

Teoretycznie jest jeszcze szansa, żeby dyrektor Nałęcz-Niesiołowski nie stracił posady - ale wtedy musiałoby dojść do porozumienia z działającymi w OiFP związkami zawodowymi. Te ostatnie jednak nie widzą możliwości takiej współpracy i w kolejnym liście otwartym do niego nawołują, by podał się do dymisji.

Właściwie marszałek Jarosław Dworzański powinien być już przyzwyczajony do konfliktów i zamieszania wokół Opery i Filharmonii Podlaskiej. Przypomnijmy tylko sprawę sprzed niespełna roku, kiedy to dyrektor Nałęcz-Niesiołowski podpisał półroczny zagraniczny kontrakt. Władze województwa najpierw wręcz piały z oburzenia, zarzekały się, że nie dadzą sobie grać na nosie... A jak się skończyło? Pan dyrektor nie tylko, że postawił na swoim, ale i wyjechał na pół roku jako swojego zastępcę zostawiając... główną księgową.

Do sporu dyrektora z orkiestrą mieszkańcy Białegostoku też zdążyli się przyzwyczaić. W końcu trwa on już od ponad dwóch lat, a właściwie od czasu - kiedy w połowie 2009 roku, w atmosferze emocjonalnego szantażu i protestów rozkochanej w dyrektorze części melomanów, zarząd województwa podlaskiego postanowił przedłużyć z nim umowę do końca 2011 r. To wtedy po raz pierwszy muzycy orkiestry wystąpili głośno przeciwko swojemu szefowi, zarzucając mu niewłaściwe traktowanie, ale też i podpisywanie z nimi kontraktów artystycznych zamiast umów o pracę (mieli przez to tracić tzw. zabezpieczenie socjalne). Paradoksalnie dyrektorowi OiFP jego własna umowa z zarządem też kompletnie nie przypadła do gustu, bo kończyła się tuż przed inauguracją sezonu w nowym budynku Europejskiego Centrum Sztuki - Opery i Filharmonii Podlaskiej. Zresztą Marcin Nałęcz-Niesiołowski całkiem słusznie zwracał uwagę, że zarząd województwa decyzję w sprawie przedłużenia z nim kontraktu, bądź rozpisania konkursu na jego następcę począwszy od roku 2012, powinien ogłosić jak najszybciej, tak, by nowopowołany szef tej instytucji miał czas na przygotowanie inauguracyjnego sezonu: przygotowanie repertuaru, dogadanie się z artystami.

W kwietniu kolejny skandal?
Ale znowu powtórzył się ten sam, znany od lat scenariusz. Decyzję o przedłużeniu z nim kontraktu, bądź ogłoszeniu nowego konkursu zarząd województwa odkładał w czasie niemal w nieskończoność.

Tłumaczenia marszałka były różne: a to było jeszcze sporo czasu do końca obecnej kadencji, a to było przed wyborami. Mówiąc krótko - ciągle nie było ku temu odpowiedniej pory. Podjęcie bowiem decyzji w tej sprawie wymagało też wyjaśnienia, czy przyszły dyrektor będzie odpowiadał za artystyczne i finansowe funkcjonowanie Europejskiego Centrum Sztuki, czy tylko za sprawy artystyczne. Tu oczekiwania Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego też były znane od dawna - on chciał niepodzielnie rządzić tą instytucją, tak jak robi to teraz. Z kolei zarząd województwa wolałby widzieć na czele Centrum sprawnego menedżera. Kolejny konflikt był w tej sytuacji nieunikniony.

Do działań władze województwa zdopingował dopiero zryw orkiestry i ich protesty z 26 lutego tego roku. Jeszcze tego samego dnia zarząd województwa wszczął procedurę odwołania Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego.

Już wtedy jednak spór był tak zaawansowany, że decyzja władz województwa nie tylko że nie uspokoiła, ale wręcz zaogniła całą sytuację. Swoją rezygnację już zapowiedziała Violetta Bielecka, wieloletnia szefowa chóru OiFP. Zarówno dyrygent, jak i muzycy orkiestry szukają sojuszników w środowiskach artystycznych w całym kraju. I wszyscy z niepokojem czekają na kwiecień. Wtedy to bowiem może wybuchnąć kolejny skandal. Zespół ma wówczas wystąpić na dwóch prestiżowych koncertach: z okazji rocznicy śmierci Jana Pawła II i katastrofy smoleńskiej. W obu zamierza dyrygować Marcin Nałęcz-Niesiołowski. Muzycy zaś zapowiadają, że z całą pewnością nie zagrają pod jego batutą.

Może być muzyczna afera na cały kraj.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna