MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lęk, który rodzi się w brzuchu

Urszula Ludwiczak, Gabriela Bogaczyk
Archiwum
Są kobiety, które panicznie boją się bólu porodowego. I zrobią wszystko, aby mieć cesarskie cięcie. Takim rozwiązaniem kończy się już prawie połowa porodów. Dlatego od niedawna wprowadzono znieczulenie na życzenie.

Anna nasłuchała się porodowych historii najpierw od swoich starszych sióstr, a potem od koleżanek, które wcześniej od niej założyły rodziny. - Opowiadały, że rodziły godzinami, że ból był straszny, a nie można było doprosić się znieczulenia ani cesarki - wspomina 35-latka z Białegostoku. - Najgorzej miała jej siostra, która rodziła przez 12 godzin w publicznym szpitalu, a gdy prosiła o znieczulenie, usłyszała, że... nie ma anestezjologa. Po wszystkim powiedziała, że nigdy więcej. I nie ma więcej dzieci.

Dlatego gdy Ania zaszła w ciążę, wiedziała jedno - w publicznym szpitalu rodzić nie będzie. - Nie miałam ochoty nikogo prosić o znieczulenie, a wiedziałam, że w prywatnej klinice dostanę je bez problemu - opowiada. - Chciałam, aby mój synek przyszedł na świat bez stresu, zarówno mojego, jak i jego. I tak się stało. Urodziłam przez cesarskie cięcie, praktycznie bez bólu.

Traumatycznych historii porodowych nie brakuje w internecie: „Nie można było się doprosić o lek przeciwbólowy. Trauma z tego dnia zostanie ze mną do końca życia. Nie chcę nawet myśleć o bólu, jaki towarzyszył mi jeszcze długo po porodzie. Ledwo mogłam się przekręcić na bok. Ten szpital to jakaś pomyłka. Ledwo można było się doprosić o paracetamol”. Albo: „Słyszałam uwagi typu: to jest poród i to ma boleć, ja urodziłam, to i pani urodzi. Dostałam dolargan”. Kolejne wspomnienia: „Poród naturalny jest straszny, najpierw wywoływanie: oksytocyna, okropny ból, masaż szyjki... ból niesamowity, balonik na rozwarcie, tortury po prostu, potem skurcze, kilkanaście godzin wycia z bólu, potem pęknięcie lub nacięcie krocza i szycie, które też boli, bo znieczulenie nie zawsze zadziała, a potem nie można usiąść na tyłku kilka tygodni, a dla dziecka - ryzyko - niedotlenienie itp. a znieczulenia do porodu lekarze nie chcą dawać”.

Nie chcą mieć dzieci, bo... boli

Właśnie ból jest tym, co paraliżuje wiele kobiet na samą myśl o porodzie. U niektórych strach pojawia się dopiero w czasie ciąży. Inne - jasno i otwarcie mówią, że nie chcą mieć dzieci z lęku przed bólem. Psychoterapeuci i psychiatrzy potwierdzają, że zgłaszają się do nich kobiety w drugiej lub trzeciej ciąży, bo mają traumatyczne i bolesne doświadczenia z poprzednich porodów.

Jest nawet fachowe określenie tej paniki - tokofobia (choć dla niektórych lekarzy to nie fobia, ale rodzaj zaburzenia lękowego). Według fińskich danych, 80 proc. kobiet boi się bólu związanego z porodem. Natomiast z norweskich badań wynika, że 6 - 10 proc. kobiet cierpi na tokofobię.

W Polsce nikt takich badań nie prowadził, ale szacuje się, że problem może być podobny. Większość kobiet w ciąży w pewnym momencie zaczyna odczuwać naturalny strach przed porodem, ale też u większości nie jest on irracjonalny.

- Są kobiety, które odczuwają tak paniczny strach przed porodem, że ginekolodzy wysyłają je do psychiatrów - mówi psychiatra dr hab. Napoleon Waszkiewicz, kierownik Kliniki Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. - Taki strach potrafi wywołać objawy wegetatywne zaburzeń lękowych: kołatanie serca, wzmożoną potliwość, wrażenie braku powietrza czy tzw. grę naczyniową, która powoduje zakłócenia ukrwienia, co może nawet zagrażać przebiegowi porodu.

Dlatego gdy psychiatra stwierdzi tokofobię, może wystawić zaświadczenie, że pacjentka ma wskazanie do cesarskiego cięcia. Jest ono honorowane przez szpitale.

- Zdarzało mi się takie zaświadczenia wystawiać - potwierdza dr hab. Napoleon Waszkiewicz. - Bywa, że już samo wystawienie takiego druku powoduje, że objawy lękowe mijają.

- Zdarzają się pacjentki, które panicznie boją się porodu - przyznaje też prof. Maciej Kinalski, ordynator oddziału położnictwa i ginekologii w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Białymstoku i podlaski konsultant ds. położnictwa i ginekologii. - Staramy się taką pacjentkę uspokajać, odpowiednio nastrajać, że jest pod dobrą opieką i że w każdej chwili, gdy zajdzie taka potrzeba, będzie miała wykonane cesarskie cięcie.

Profesor dodaje, że ogromne znaczenie ma to, jak wyglądała opieka nad taką ciężarną w czasie ciąży. - Jeśli kobieta jest odpowiednio przygotowana do porodu, wie, jak on przebiega, że to fizjologia, jeśli chodziła do szkoły rodzenia, zazwyczaj rodzi bez problemu - mówi prof. Kinalski.

Duże znaczenie ma też to, czy pacjentka może w razie potrzeby bez problemu skorzystać ze znieczulenia.

- Taka perspektywa na pewno wpływa pozytywnie na psychiczne nastawienie do porodu - przyznają specjaliści.

Tokofobia pierwotna występuje u kobiet, które jeszcze nigdy nie były w ciąży. Panicznie boją się one samego porodu, bólu, ale też nieustannie martwią się, czy dziecko urodzi się zdrowe oraz obawiają się procesu powracania do formy.

Natomiast tokofobia wtórna pojawia się u pań, które mają za sobą już co najmniej jeden poród. To kobiety, które w przeszłości doznały traumy związanej z urazem psychicznym lub fizycznym podczas porodu. Jest też tokofobia, która występuje u kobiet depresyjnych. W związku z zajściem w ciążę mogą się obawiać, że ich stan psychiczny znów może przynieść kolejne stadium depresji. Na tokofobię podatne są kobiety, które w życiu codziennym źle znoszą ból. U nich ryzyko tokofobii jest znacznie większe.

Znieczulenie na życzenie

Od lipca tego roku znieczulenie zewnątrzoponowe przy porodzie naturalnym jest refundowane. Teoretycznie każda pacjentka, która nie ma przeciwwskazań, powinna dostać takie świadczenie w publicznym szpitalu bez problemu. Ten zapis był spowodowany m.in. tym, że w ostatnich latach lawinowo rosła liczba cesarskich cięć. Np. w woj. podlaskim w 2014 r. cesarskim cięciem zakończyło się 45 procent porodów, a tylko w pierwszym półroczu br. - już ponad 46 proc. Według lekarzy, to zbyt wysoki wskaźnik, bo cesarskie cięcia nie są naturalnym zakończeniem porodu i powinny być stosowane tylko wtedy, gdy są ku temu wskazania, a nie na tzw. życzenie.

- Głównym efektem ma być poprawa komfortu i bezpieczeństwa kobiet rodzących oraz ich dzieci, a także poprawa jakości usług związanych z porodem - zaznacza Monika Mróz z podlaskiego oddziału NFZ. - Przewidywany jest też spadek liczby cesarskich cięć.

Jak wynika z danych podlaskiego NFZ, przez pierwsze trzy miesiące obowiązywania tych zapisów w naszym regionie podano 329 znieczuleń zewnątrzoponowych do porodów naturalnych. Wszystkie, jak dotąd, w białostockich klinikach.

Inne placówki ciągle przymierzają się do wprowadzenia znieczulenia na życzenie, choć - jak przyznają dyrektorzy powiatowych szpitali - może być z tym kłopot, bo do takiej procedury potrzeba dodatkowego anestezjologa. A gdy w placówce rodzi się np. zaledwie około 300 dzieci rocznie, zatrudnianie takiego specjalisty jest po prostu nieopłacalne finansowo. Nie mówiąc już o tym, że w regionie brakuje anestezjologów. Dlatego w powiatówkach coraz chętniej stosowane są inne metody łagodzenia porodowego bólu, np. gaz rozweselający czy specjalne prądy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna