MKTG SR - pasek na kartach artykułów

<I>Mieszkańcy podlasia najczęściej podejmują próby samobójcze wczesną wiosną i jesienią</I>

<B>Jolanta Gadek</b>
Trzydziestoparoletek z Bielska Podlaskiego powiesił się w poniedziałek we własnej piwnicy, ponieważ stracił pracę i nie miał pieniędzy na utrzymanie sześciorga dzieci. Przyczyny ekonomiczne, stres i związane z nimi depresje - to najczęstsze przyczyny samobójstw popełnianych na Podlasiu.

Tylko w ubiegłym roku na swoje życie tragnęło się ponad... 240 mieszkańców województwa podlaskiego. Prawie dwieście osób zrobiło to skutecznie, 44. przypadki to niedane próby samobójcze. Zdecydowaną większość (80 proc.) desperatów stanowili mężczyźni. Czyżby kobiety były bardziej odporne na stres i załamania nerwowe? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, gdyż wpływ na taką sytuację ma kilka różnych czynników.
Wśród podlaskich desperatów największy odsetek to mieszkańcy wsi - stanowią oni ponad połowę wszystkich samobójców. Na wsi najmocniej bowiem zakorzeniony jest patriarchalny model rodziny. Od mężczyzn oczekuje się podejmowania decyzji, zapewnienia bytu bliskim. Wielu nie wytrzymuje psychicznie tej społecznej presji. Co ciekawe, drugą najliczniejszą grupę podlaskich samobójców stanowią mężczyźni mieszkający w Białymstoku. Wynika z tego, że panowie z małych miasteczek radzą sobie nieco lepiej niż ich koledzy ze wsi i stolicy województwa.
Alkohol pogarsza nastrój
Większość ludzi uważa, że alkohol rozluźnia, poprawia humor, pozwala lepiej się bawić. Tymczasem, jak twierdzą psycholodzy, nadużywanie alkoholu powoduje depresje. O nadużywaniu mocnych trunków można mówić, kiedy człowiek - po wypiciu kilku "głębszych" - staje się agresywny fizycznie lub słownie, kiedy wpada w kilkudniowe "ciągi", kiedy na siłę szuka okazji do wypicia - nie ważne z kim, nie ważne gdzie...
Spośród 198 mieszkańców podlasia, którzy w minionym roku popełnili samobójstwo, co czwarty był leczony z powodu alkoholizmu lub też od dłuższego czasu nadużywał alkoholu. Wielu z nich także w momencie odbierania sobie życia znajdowało się pod jego wpływem.
W podobny sposób jak alkohol działają też narkotyki i środki psychotropowe. W październiku ubiegłego roku w wagonie kolejowym, stojącym na bocznicy PKP w Białymstoku, powiesił się 15-letni mieszkaniec osiedla Antoniuk. Zrobił to w momencie, kiedy jego kolega poszedł do pobliskiego sklepu po zakupy. Ustalono, że w chwili, kiedy chłopiec odebrał sobie życie, był odurzony - wcześniej bowiem wąchał środki chemiczne, czyli "klej".
- Daniel narkotyzował się "klejem" od dawna, od dawna też sprawiał kłopoty wychowawcze - mówi Małgorzata Skalska, kierownik Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego przy Sądzie Rejonowym w Białymstoku. - Był silnie uzależniony.
Trudny start
W ubiegłym roku życie odebrało sobie sześcioro dzieci w wieku poniżej... 14 lat i czworo nieletnich w wieku 15-16 lat. W Mikołajki, 6 grudnia 2002 roku, z okna na ósmym piętrze wieżowca przy ul. Berlinga w Białymstoku wyskoczył 13-letni uczeń pobliskiej szkoły podstawowej. W plecaku miał list pożegnalny. Napisał w nim, że powodem jego desperackiego czynu są kłopoty w domu i w szkole, z którymi sobie nie radzi. Nie były to jakieś bardzo poważne sprawy, lecz typowe kłopoty wieku dojrzewania - trudności w porozumieniu się ze światem. Małgorzata Skalska twierdzi, że wielu młodych ludzi ma - w okresie dorastania - problemy z samookreśleniem się. Pojawia się bowiem u nich lęk, że nie sprostają zadaniom nakładanym na nich przez otoczenie.
- W dzisiejszych czasach młodzi mają bardzo trudny start. Rodzice i nauczyciele coraz wcześniej domagają się od nich odpowiedzi na pytanie, co chcą robić w dalszym życiu. Pojawia się mechanizm obronny - zaprzeczenie wszystkim wartościom wyznawanym przez dorosłych, pojawiają się pytania o sens życia. Coraz więcej młodych przeżywa załamania nerwowe - mówi psycholog.
Jej zdaniem, przypadki prób samobójczych nieletnich odnotowywane przez policję to... jedynie wierzchołek góry lodowej. Fakt ten potwierdzają lekarze z Dziecięcego Szpitala Klinicznego, do którego trafia wielu nastolatków, którzy z premedytacją połknęli garść tabletek różnego typu. Rodzice chcąc chronić swe pociechy starają się nie nadawać sprawie rozgłosu. Tłumaczą lekarzom, że to tylko "nieszczęśliwy wypadek", zbieg okoliczności... Na szczęście, w większości przypadków nastolatki podejmują próby samobójcze tylko po to, żeby zwrócić na siebie uwagę. Gdy przestraszeni rodzice zaczynają prowadzić z dziećmi długie rozmowy, proszą o pomoc specjalistów, próby te nie są więcej ponawiane.
Znacznie trudniejsze do wyjaśnienia jest zjawisko odbierania sobie życia przez kilkuletnie dzieci. A zdarzają się samobójstwa ośmio-, dziewięciolatków. Zdaniem psychologów, dzieci w tym wieku nie mają jeszcze świadomości, że śmierć jest procesem nieodwracalnym, czymś, czego nie da się cofnąć. Dzieci te nie potrafią przewidzieć skutków swoich czynów. Z reguły samobójstwo traktują jak zabawę, sposób zdobycia nowej wiedzy o świecie. Sądzą, że gdy się już powieszą, będą mogły wstać, zdjąć sznurek z szyi i zdążą jeszcze odrobić lekcje, zanim mama wróci z pracy...
- Dlatego dzieci należy "od małego" przygotowywać do różnych sytuacji, które człowieka spotykają, bo przecież wcześniej czy później będą musiały zetknąć się ze śmiercią kogoś z otoczenia - babci, sąsiadki. Nie chodzi o to, żeby dzieci straszyć, ale żeby wiedziały, że jest coś, w co nie należy się bawić... - mówi Skalska.
Wyczerpane akumulatory
Wielu podlaskich samobójców (25 proc.) cierpiało na choroby psychiczne. Zdaniem psychologów, na podjęcie desperackiego kroku najbardziej narażeni są ludzie o tzw. osobowości suicydalnej. Są to osoby o małej pewności siebie, niewielkiej zdolności przewidywania skutków swego działania i wyciągania wniosków na przyszłość, cierpiący na różnego rodzaju lęki, osoby zamknięte w sobie, mające trudność z nawiązaniem kontaktów z innymi ludźmi, dla których każda - nawet niewielka porażka - jest dramatem. Osoby takie częściej popadają w depresje i cierpią na choroby psychiczne. A wiele takich chorób ma bardzo dokuczliwe dolegliwości somatyczne. Chory czuje się bardzo źle fizycznie, jest przygnębiony, zanika w nim wola życia. Część osób odbiera sobie życie w momencie silnego nawrotu choroby, kiedy traci kontakt z rzeczywistością. Jednak najwięcej chorych podejmuje desperackie próby świadomie - wyczerpują im się "akumulatory", nie chce im się dalej żyć. W minionym roku odnotowano kilka przypadków samobójstw popełnionych w szpitalach przez pacjentów leczonych psychiatrycznie. Jeden z mieszkańców Łap najpierw usiłował rzucić się pod pociąg. Lokomotywa potrąciła go, lecz doznał jedynie niewielkich obrażeń. Kiedy umieszczono go w szpitalu, zabił się wyskakując z okna.
Krok zaplanowany
- Samobójstwo - wbrew pozorom - bardzo rzadko jest popełniane pod wpływem impulsu - mówi psycholog. - Z reguły jest to krok przemyślany i zaplanowany. Decyzja nie zostaje jednak podjęta podczas jednego czy dwóch wieczorów...
Najpierw pojawia się myśl, która powraca coraz częściej. Desperat zastanawia się nad sposobem odebrania sobie życia, przeżywa wszystko w wyobraźni. Rozważa różne okoliczności, oswaja się z pomysłem. Czasami pod wpływem bieżących wydarzeń następuje korekta planów dotycząca np. daty czy miejsca.
Znamienne jest to, że aż w połowie przypadków podlaskich samobójstw, policjanci ustalili ich przyczyny podczas rozmów z członkami rodzin i znajomymi osób, które targnęły się na swoje życie. Wynika z tego, że najbliższe otoczenie z reguły wie, że z przyszłym samobójcą dzieje się coś złego, nie podejmuje jednak żadnych kroków, żeby temu zapobiec lub podejmuje nieskutecznie. Tymczasem psycholodzy apelują, że nie wolno lekceważyć żadnych sygnałów świadczących o tym, że z dzieckiem, mężem czy bratem dzieje się coś niedobrego. Niektórzy od początku wyraźnie artykułują chęć odebrania sobie życia, inni - stają się nagle zazdrośni, apatyczni, ich zachowanie różni się od dotychczasowego. Jest to sygnał, że należy zasięgnąć porady specjalisty.
Wbrew pozorom, inwalidzi, nosiciele wirusa HIV, chorzy na AIDS czy też nieuleczalny nowotwór bardzo rzadko odbierają sobie życie. Cenią je. Może dlatego, że mają świadomość bliskiej śmierci.
Kogo gryzie robak...
Bywa jednak i tak, że desperaci nie zamierzają skorzystać z porady psychologa nawet wówczas, kiedy mają taką możliwość. W ich przeszłości jest bowiem coś, z czym nie mogą sobie poradzić. Jeden z białostoczan skazany prawomocnym wyrokiem sądu za gwałt i usiłowanie zabójstwa pięcioletniej dziewczynki już w trakcie procesu usiłował sprowokować policjantów, żeby zastrzelili go w czasie ucieczki. Później w areszcie chciał się otruć tabletkami, lecz go odratowano.
W październiku ubiegłego roku zaś, w białostockim areszcie, niemal dokładnie w rocznicę swojej zbrodni, powiesił się 45-letni Jan O. spod Siemiatycz. Kilka dni wcześniej został on skazany na 12 lat pozbawienia wolności za zabójstwo teściowej. W takich sytuacjach zarówno otoczenie, jak i psychologowie są bezradni - trudno bowiem chronić kogoś przed nim samym.
Najczęściej jednak podlasianie odbierają sobie życie we własnych domach lub pomieszczeniach gospodarczych. W ubiegłym roku dwudziestu mężczyzn zdecydowało się odebrać sobie życie w lesie. Znaczące jest również to, że najwięcej osób - tak jak mieszkaniec Bielska Podlaskiego, który stracił pracę - ten desperacki krok podejmowało w poniedziałek. Zabrakło im siły na rozpoczęcie kolejnego tygodnia...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna