- Dno kąpieliska penetruje zawsze dwóch płetwonurków - tłumaczył Zbigniew Kurowicki, prezes MWOPR. - Sprawdzają czy nie ma tam dziur, szkła, metalowych części. W ten sposób wszystkie niebezpieczne przedmioty zostaną usunięte. Dopiero potem można przyznać kapielisku odpowiedni certyfikat jakości.
Badanie dna kosztuje 400 złotych. Jak twierdzi prezes Z. Kurowicki, nie wszyscy właściciele kąpielisk decydują się na skorzystanie z pomocy "woprowców", chociaż obowiązek posiadania certyfikatu nakłada na nich ustawa z 1997 roku.
- Na razie na prośbę władz lokalnych przebadaliśmy kąpielisko w gminie Kruklanki i na plaży miejskiej w Giżycku - wyjaśnił prezes MWOPR. - Nie wszyscy właściciele chcą pamiętać o konieczności wykonania takiego testu. Korzystają z luki prawnej, ponieważ do ustawy nie wydano odpowiednich rozporządzeń wykonawczych. A gdy dochodzi do tragedii na jakimś kąpielisku, to winą zazwyczaj obarcza się ofiarę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?