Osiem lat więzienia grozi lekarzowi i aptekarzowi z Giżycka

Przed dwoma laty W-MRKCh dopatrzyła się nadużyć i skontrolowała jedną z giżyckich aptek, która intensywnie występowała o refundację za leki kardiologiczne. Kasa ujawniła wówczas wiele nieprawidłowości m.in. takich, że recepty wystawiane były na nazwiska nie żyjących lub fikcyjnych pacjentów. W związku z powyższym złożyła zawiadomienie o przestępstwie do giżyckiej prokuratury. Sprawę przejęła jednak Prokuratura Okręgowa w Suwałkach. Sprawdzono kilkadziesiąt tysięcy recept zrealizowanych w giżyckiej aptece. Z ustaleń prokuratury wynika, że lekarz i aptekarz działali w porozumieniu. Medyk miał wypisywać fikcyjne recepty, a aptekarz je realizował. Później zwracał się do kasy chorych o refundację kosztów. W listopadzie ub.r. prokuratura przedstawiła lekarzowi zarzut oszustwa i fałszowania dokumentów. Ponad miesiąc temu dołączył do niego aptekarz.
- Lekarzowi postawiono zarzut wyłudzenia ponad 400 tysięcy złotych, natomiast aptekarzowi około 500 tysięcy złotych - powiedział Adam Szczytko z Prokuratury Rejonowej w Suwałkach.
Suwalscy prokuratorzy nie mogli jednak skierować aktu oskarżenia do sądu, gdyż jeden z podejrzanych przeszedł operację i nie można go było zapoznać z aktami sprawy. Dopiero w ubiegły czwartek do giżyckiego sądu dotarł akt oskarżenia. Zarzut wyłudzenia i oszustwa postawiono Jerzemu W., właścicielowi apteki oraz kardiologowi Jerzemu C.
- Ponad 200 osób zeznało, że nigdy nie korzystało z usług tego lekarza - mówi Adam Szczytko. - Kardiolog i aptekarz nie przyznali się do stawianych im zarzutów.
Zdaniem prokuratury wspólnicy dzielili się pieniędzmi zarobionymi na nielegalnych transakcjach. Oskarżonym grozi teraz kara do ośmiu lat więzienia.