Piotrowa Dąbrowa. Sąd przyznał rację rolnikowi. Wójt przegrał spór o działkę

Sąd zobowiązał wójta do podpisania umowy sprzedaży gruntu i zwrotu poniesionych przez mieszkańca kosztów. Pytaliśmy gminę, dlaczego szasta pieniędzmi podatników, ale odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

O sprawie Tomasza Sawickiego ze wsi Piotrowa Dąbrowa pisaliśmy parokrotnie. Przypomnijmy, że rolnik dzierżawił od gminy 2,5-hektarową działkę. Przez jedenaście lat. We wrześniu 2011 roku wójt ogłosił przetarg na sprzedaż ziemi. W licytacji wzięły udział trzy osoby: Sawicki, radny i jego szwagier.

- W gminie otrzymałem informację, że przysługuje mi prawo pierwokupu - mówi Sawicki. - Złożyłem ofertę kupna, ale nie licytowałem, bo tak radzili mi urzędnicy.

Zdziwił się, gdy kilka tygodni później samorząd unieważnił przetarg. Decyzję uzasadnił tym, że do ceny gruntu doliczył VAT, a to jest sprzeczne z przepisami. Poza tym, jak informował nas wójt Józef Stankiewicz, rolnik nie mógł korzystać z prawa pierwokupu, ponieważ umowa dzierżawy pola wygasła rok wcześniej. Wójtowi tak się wydawało, gdyż gmina zgubiła ostatnie, dotyczące dzierżawy porozumienie. Na szczęście, posiadał je Sawicki, który pozwał samorząd do sądu.

Sejneński odrzucił pozew, ale Sąd Okręgowy w Suwałkach, gdzie wpłynęła apelacja, inaczej spojrzał na sprawę. Zobowiązał gminę do podpisania z Sawickim umowy na sprzedaż ziemi. Nakazał też samorządowi zapłacić rolnikowi 3,4 tys. zł tytułem zwrotu poniesionych kosztów. Orzeczenie jest już prawomocne.

- Ta sprawa kosztowała mnie wiele nerwów, czasu i pieniędzy - mówi rozgoryczony Sawicki. - Zamiast zajmować się gospodarstwem, to udowadniałem, że nie jestem wielbłądem. Mam żal i do wójta, i do rady, gdzie kierowałem skargi, że nie zajęli się sprawą tak jak powinni.
Zapytaliśmy wójta Stankiewicza mailem, czy warto było walczyć z rolnikiem i dlaczego naraża gminę, czyli mieszkańców na niepotrzebne koszty. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy.