Kawy pachnące wanilią, cynamonem, a nawet truskawkami czy pomarańczami. Herbaty czarne, białe, czerwone, aromatyczne i poskręcane w najróżniejsze kształty. Do tego cała gama zaparzaczy, porcelanowych kubków i eleganckich filiżanek oraz imbryczków. To wszystko można kupić w sklepie Samowar, który obchodzi właśnie czwarte urodziny.
- Gdy go zakładaliśmy razem z mężem, konkurencji praktycznie nie mieliśmy - mówi Aleksandra Sobolewska.
Próbowali, testowali
Teraz sklep pani Aleksandra prowadzi sama.
- Mąż skończył studia budowlane i miał ambicje na coś więcej - uśmiecha się.
Ale to właściwie on wpadł na pomysł, żeby otworzyć Samowar. Bo na studiach pracował jako przedstawiciel handlowy. Sprzedawał porcelanę. A jego klientami były sklepy z kawą i herbatą w całej Polsce.
- Mąż zaczął kawę i herbatę przywozić do domu. Wciągnęło nas to: nowe smaki, nowe pomysły. Wcześniej dla nas kawa to była kawa, a herbata - herbata. A tu nagle się okazało, że my nic nie wiedzieliśmy na ten temat. Że to wszystko się różni. Że kawa cynamonowa od jednego producenta jest zupełnie inna niż u drugiego. To samo z herbatą. Próbowaliśmy, testowaliśmy. Pomyśleliśmy, żeby otworzyć coś swojego - opowiada pani Aleksandra.
Napisali do dystrybutorów. Ci przysłali im próbki herbat i kaw. Przez kilka miesięcy próbowali i zastanawiali się, na co się zdecydować. Ale i tak przy podejmowaniu ostatecznej decyzji skorzystali z doświadczenia właścicieli podobnych sklepików z innych miast. Dzięki swojej pracy przedstawiciela mąż pani Aleksandry zdążył się z nimi zaprzyjaźnić.
Dotacje? Za długo
- Zależało nam, żeby znaleźć nieduży lokal w ścisłym centrum - opowiada Aleksandra Sobolewska. - A kiedyś nie było to takie łatwe.
Gdy więc zwolnił się lokal przy Grochowej, nie zastanawiali się długo.
- Bo gdybyśmy poczekali dwa dni, mogłoby się okazać, że jest już zajęty - mówi pani Aleksandra.
Wzięli kredyty, choć rodzice obojga panikowali, że w dorosłe życie będą wchodzili z długami.
- Szkoda nam było czasu na czekanie na dotacje. A o kredytach na szczęście zdążyliśmy już zapomnieć.
Lokal urządzali sami. Do dziś co i rusz coś poprawiają, ulepszają - gdy tylko mają trochę więcej pieniędzy. Półtora roku temu otworzyli jeszcze jeden sklep - w galerii Zielone Wzgórze. Ale to nie koniec. Marzą o sieci swoich sklepów. - Ale już nie w Białymstoku. Tutaj otworzymy coś jeszcze innego - uśmiecha się pani Aleksandra.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?