Posłowie od piłki, koni i... Tajwanu. Jest też klub miłośników straży pożarnej. I to wszystko w parlamencie!

Jeden z podlaskich posłów PO zajmuje się w Sejmie promowaniem... wyścigów konnych, inny woli parlamentarne rozmowy o turystyce rowerowej. Kilku jest wielbicielami straży pożarnej, są też przyjaciele zwierząt, Krewniacy (czyli honorowo oddający krew) i miłośnicy historii. Jednym słowem - ciężka praca...

Wakacje parlamentarne już się skończyły. Posłowie i senatorowie znowu będą pracować. Ciężko, co widać wyraźnie, gdy spojrzymy na ich przynależność do egzotycznych zespołów parlamentarnych i grup bilateralnych, czyli współpracujących z przedstawicielami innych państw.

Parlament na rowerach

Podlaskim rekordzistą wśród pasjonatów, którzy należą do różnych zespołów parlamentarnych,jest poseł PiS Krzysztof Jurgiel. Zasiada aż w sześciu.

- To inicjatywy zrzeszające miłośników różnych dziedzin, ludzi o określonych zainteresowaniach czy też takich, którzy chcą działać na rzecz np. zdrowego stylu życia - tłumaczy poseł PO Damian Raczkowski, który należy do dwóch zespołów. Jest miłośnikiem historii oraz promuje turystykę rowerową.
- Jako zespół zorganizowaliśmy choćby wspólny przejazd parlamentarzystów na rowerach ulicami Warszawy - podkreśla.

Poseł Jurgiel działa w Sejmie w innych dziedzinach. Promuje katolicką naukę społeczną oraz dialog obywatelski, a ponadto sport, strażaków, samorządy, należy też do Zespołu Przyjaciół Zwierząt. Do tego ostatniego zapisał się zresztą razem z posłem PO Jackiem Żalkiem.

Jazda konno to problem!

Żalek w ogóle lubi zwierzęta, bo należy też do niedawno powstałego zespołu ds. wyścigów konnych i jeździectwa.
- Jeżdżę konno, a że w Polsce ta dyscyplina sportu jest ostatnio wręcz upośledzona i niedofinansowana, powołaliśmy zespół parlamentarny, żeby zwrócić uwagę na ten problem - wyjaśnia poseł.

W jaki sposób posłowie zamierzają to robić?
- Cóż, członkowie zespołu udają się na zawody jeździeckie, żeby swoją obecnością podnieść ich rangę - wyznaje bez zażenowania poseł Żalek.
Innych inicjatyw zespół jeszcze nie miał, no ale powstał zaledwie w maju 2009 r. Zespół Miłośników Historii, do którego należy Raczkowski, działa od początku kadencji, a nic nie zorganizował.
Natomiast senator PiS Jan Dobrzyński należy do zespołu nietypowego jak na parlamentarzystów z Podlaskiego - to Senacki Zespół Górnictwa.

- Górnictwa? A co ja z górnictwem mam wspólnego? - dziwi się Dobrzyński, gdy go o tym informujemy. - Przecież chodziło o gazownictwo!Tam się mówi też o gazownictwie, a ja byłem dyrektorem Zakładu Gazowniczego w Białymstoku, więc się tym interesuję.

Tajwan daje... prestiż

Innym rodzajem parlamentarnej aktywności jest przynależność do grup bilateralnych.
- To już zupełnie inny poziom działalności niż zespoły - zapewnia posełRaczkowski. - Grupy spotykają się z oficjalnymi zagranicznymi delegacjami, ambasadorami, izbami przedsiębiorców zrzeszonymi przy ambasadach. Czasem polscy posłowie wyjeżdżają z tego powodu za granicę, ale ja jeszcze nigdzie nie byłem.
Raczkowski jest przewodniczącym grupy polsko-tajlandzkiej. Co wie o tym kraju?
- Tam jest monarchia i ciągły poważny konflikt między królem a premierem - opowiada.

Jacek Żalek jest mniej wymowny:
- Zapisałem się do tej grupy przez solidarność z kolegą z regionu, posłem Raczkowskim. Ale jeszcze nigdy nie byłem na jej posiedzeniu. Przecież Tajlandia nic od nas nie chce.
Żalek współpracuje też z Białorusią, Gruzją, Chorwacją i Tajwanem.
- Grupa tajwańska jest bardzo prestiżowa, zapisują się do niej najważniejsi politycy - tak wyjaśnia swoje nią zainteresowanie.

Inni podlascy posłowie też lubią egzotykę. Lech Kołakowski (PiS) jest w grupie polsko-chińskiej, Jacek Bogucki (PiS) - w polsko-japońskiej, a Jan Kamiński (PSL)- polsko-kubańskiej. Rekordzistą jest Eugeniusz Czykwin (LiD), który współpracuje z siedmioma krajami: Bośnią i Hercegowiną, Czarnogórą, Cyprem, Litwą, Rosją, Serbią i Syrią.