MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pracy nie dostała, ale kasę straciła

Helena Wysocka [email protected]
sxc.hu
Suwalczanka padła ofiarą oszusta, który zamieszcza oferty w sieci.

Odpowiedziała na zamieszczone w internecie ogłoszenie o pracę i straciła prawie 200 złotych. - Nie dajcie się oszukać - przestrzega nasza Czytelniczka.

I zapowiada, że jeszcze w tym tygodniu sprawą zainteresuje organy ścigania.
Ewa S. posiada średnie, techniczne wykształcenie. Mieszka w rejonie Suwałk i od kilku lat bezskutecznie poszukuje pracy. Kilka dni temu, na jednym z portali internetowych znalazła ofertę zatrudnienia. Ogłoszeniodawca napisał, że przyjmie do sklepu "uczciwe, rzetelne i komunikatywne osoby. Ważne, by odpowiednio zapoznać się ze strukturą towaru, by biegle pomagać naszym klientom w doborze produktu".

Oferował zatrudnienie od ręki, godziwą płacę i stałe szkolenia. CV należało wysłać na podany w ogłoszeniu e-mail.

- Tak też zrobiłem - opowiada kobieta. - Kilka godzin później otrzymałam odpowiedź. Potencjalny pracodawca skierował mnie na stronę internetową, bym mogła pobrać katalog usług, które oferuje. By to uczynić, musiałam podać numer swojego telefonu.
Chwilę później kobieta otrzymała pierwszego sms-a, który kosztował 4,92 zł. Wkrótce posypały się kolejne wiadomości, za które również musiała zapłacić takie same stawki.
- Gdy wczytałam się w regulamin tego portalu, na który mnie odesłano, to dowiedziałam się, że otrzymam aż 40 takich sms-ów - dodaje nasza rozmówczyni. - Wysłałam kolejnego e-maila na podany w ogłoszeniu adres z prośbą o zablokowanie sms-ów i zapytałam, czy dostanę pracę. Odpowiedzi nie otrzymałam.

Sprawdziliśmy. Ogłoszenie o podanej przez naszą Czytelniczkę treści znaleźliśmy bez trudu na kilku portalach interne-towych z różnych regionów kraju. Na jedno z nich odpowiedzieliśmy i także otrzymaliśmy sugestię, by przed rozmową na temat pracy zapoznać się z katalogiem świadczonych przez firmę usług. Gdy, w kolejnym e-mailu przedstawiliśmy się i poprosiliśmy o oficjalną informację, odpowiedzi już nie było.
Ewa S. przyznaje, że na stronie internetowej był regulamin, który zawierał informację o kosztach sms-ów, ale nie czytała.

- Po pierwsze, napisany drobnym drukiem, a po wtóre chyba nikt, kto po kilku latach bezskutecznego poszukiwania posady ma szansę, by ją dostać nie czyta regulaminu - dodaje kobieta.

Wczoraj zgłosiła się do redakcji, by przestrzec inne osoby przed oszustwem.
- Straciłam duże, jak dla mnie pieniądze - mówi rozgoryczona. - Tego typu pokrzywdzonych może być wielu. Chcę zapobiec kolejnym oszustwom.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna