- Odwołanie prezesa oznacza dla każdej gminy co najmniej pół roku przesunięcia w czasie, bo nowy prezes będzie musiał poznać każdą gminę, wdrożyć się w temat. Każda inwestycja jest przecież inna, ma inne uwarunkowania przestrzenne, inne działki, a w przypadku niektórych nawet prawa własnościowe nie są jeszcze uregulowane - mówi Jarosław Borowski, burmistrz Bielska Podlaskiego.
Nie ukrywa, że nie jest zadowolony z poniedziałkowej decyzji rady nadzorczej podlaskiej Społecznej Inicjatywy Mieszkaniowej Krajowego Zasobu Nieruchomości. Jej członkowie jednogłośnie odwołali z funkcji prezesa zarządu Roberta Chebdzyńskiego.
- Zostałem odwołany bez podania żadnych merytorycznych powodów. Rada nadzorcza już od czerwca próbowała mnie odwołać, było kilka głosowań w tej sprawie, no i w końcu się udało - twierdzi Robert Chebdzyński.
SIM to spółka, której zadaniem jest wybudowanie mieszkań na wynajem o umiarkowanym czynszu. Tworzy ją 17 gmin z woj. podlaskiego. Plany inwestycyjne spółki przewidują budowę docelowo 800 mieszkań. Planowana inwestycja jest na różnych etapach, ale żadna budowa jeszcze nie ruszyła. Są jedynie gotowe projekty koncepcyjne i opracowywane dokumentacje.
Jak się dowiedzieliśmy, argumentem za odwołaniem Roberta Chebdzyńskiego była utrata do niego zaufania przez prezesa Krajowego Zasobu Nieruchomości. Oficjalnie nie było zarzutów, dotyczących inwestycji czy tempa, w jakim są prowadzone. Choć - jak wynika z naszych rozmów z samorządowcami-wspólnikami SIM - nie wszyscy byli zadowoleni z postępów prac przy budowie tanich mieszkań.
- Do dziś spółka nie pozyskała nawet działki w naszej gminie pod inwestycję z Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Owszem, były pomiary, wizualizacje, ale zabrakło tego, co najważniejsze - działki. Poza tym, kontakt z prezesem Chebdzyńskim często był utrudniony, trzeba było wielokrotnie dzwonić, przypominać się. Dlatego mam nadzieję, że za nowego prezesa będzie lepiej i wszystko szybciej pójdzie do przodu - mówi Artur Gajlewicz, burmistrz Dąbrowy Białostockiej.
W podobnym tonie wypowiada się Józef Zajkowski, wójt gminy Sokoły.
- Owszem, została przedstawiona koncepcja, ale na tym stanęło. A nie po to staliśmy się jako gmina udziałowcem w spółce, żeby to wszystko dreptało w miejscu - mówi. - Nie może być tak, że jest konflikt między lokalnym watażką a prezesem na szczeblu centralnym. Jak ktoś chce być watażką, to niech to robi w prywatnej firmie, a nie na państwowym majątku.
Zupełnie odmienne zdanie na temat działań byłego prezesa ma burmistrz Bielska Podlaskiego. A jego odwołanie i sposób, w jaki to zostało przeprowadzone, nazywa sądem kapturowym.
- Mówiłem publicznie, że jestem przeciwny odwołaniu pana Chebdzyńskiego. Jako zarząd dostał do zrealizowania zadania na cały rok i powinien móc się z tego wywiązać. Dopytywałem, czy była zrobiona ocena jego działań i usłyszałem, że nie, więc o jakich argumentach merytorycznych możemy mówić? - pyta Borowski.
O powodach odwołania i planach spółki na najbliższe tygodnie chcieliśmy porozmawiać z Piotrem Bujwickim, dotychczasowym przewodniczącym rady nadzorczej spółki, a obecnie - pełniącym obowiązki jej prezesa. Niestety, nie odbierał od nas telefonów. Z nieoficjalnych informacji wynika, że to właśnie on miałby zostać nowym prezesem, który jest wybieramy nie w drodze konkursu, a mianowany przez szefa krajowego ZNK.