Kilkanaście godzin przez zaplanowanymi na środę protestami w obronie więzionego opozycjonisty rosyjska policja ruszyła do akcji. Zatrzymywano i aresztowano wiele osób skupionych wokół wielkiego krytyka Kremla w wielu rosyjskich miastach. Wszystko po to, by ograniczyć skalę możliwych protestów, gdy w środę prezydent Władimir Putin wygłaszał doroczne przemówienie do narodu.
Mówiąc przed połączonymi izbami parlamentu o polityce zagranicznej, Putin wspomniał o "nieprzyjacielskich akcjach ze strony Zachodu". Ostrzegł jednocześnie, że "Rosja nie chce palić z nikim mostów, ale jeśli to będzie konieczne, odpowiedź będzie symetryczna, szybka i twarda".
W części poświęconej sprawom wewnętrznym skupił się na koronawirusie i walce z pandemią oraz jej skutkami. Zaapelował do rodaków, by szczepili się przeciwko Covid-19, wspomniał o wsparciu dla rodzin, które znalazły się w trudnej sytuacji, polecił także rządowi, aby w ciągu kilku tygodni złożył nowe propozycje wsparcia małych i średnich firm. Nie zabrakło słów o ekologii. Nie padły za to słowa o Nawalnym i szykowanych przez jego ludzi protestach.
Z kolei zwolennicy więzionego dysydenta mówili, że przygotowują się na najgorsze przed - być może ich ostatnim - protestem. Kreml bowiem nie kryje, że przygotowuje rozprawę ze zwolennikami Nawalnego od czasu jego pojawienia się jako lidera opozycji w 2011 roku. Władze grożą likwidacją całej organizacji Nawalnego, podczas gdy on sam walczy o życie w więzieniu, podaje brytyjski "Guardian".
Posługując się tajnymi dowodami, moskiewski sąd ma w przyszłym tygodniu uznać Fundację Antykorupcyjną Nawalnego oraz jego regionalne oddziały za organizacje ekstremistyczne, jak wcześniej Al-Kaidę i Świadków Jehowy. Za to grożą surowe kary pieniężne, a nawet długie kary więzienia.
Sojusznicy Nawalnego, którzy szykują się, jak mówią, do ostatniego protestu, nie kryją, że liczą się z najgorszymi scenariuszami. Niektórzy pracownicy regionalnych oddziałów organizacji Nawalnego już zeszli do podziemia, inni z kolei usuwają dane z portali społecznościowych. Ale kilku, z którymi skontaktował się "Guardian", zapowiedziało, że nie porzucą otwartej krytyki prezydenta Putina, niezależnie od tego, co może ich spotkać w przyszłości.
- Nie ma wątpliwości, że Fundacja Antykorupcyjna zostanie uznana za organizację ekstremistyczną, co wykorzysta się do próby likwidacji całej naszej struktury - powiedział Leonid Wołkow, jeden z czołowych członków grupy Nawalnego.
Zdaniem "Guardiana", era rosyjskiej opozycji dobiega końca, a organizacja Nawalnego została zmuszona do zejścia do podziemia pod pretekstem, że stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. - Zamierzamy znaleźć sposób, aby kontynuować naszą pracę, ale będziemy musieli robić to bardzo ostrożnie, aby uniknąć zarzutów karnych przeciwko naszym zwolennikom – dodaje Wołkow.
W ciągu ostatniej dekady Nawalny zbudował szeroką organizację, w skład której wchodzą oddziały, zespół śledczy, który ujawnił korupcyjne plany elit Kremla, oraz centrum badań wyborczych skierowane przeciwko rządzącej partii Jedna Rosja. Te działania pokazują prawdziwy obraz rządzących Rosją, którzy w nielegalny sposób bogacą się i prowadzą kraj do jawnej dyktatury.
Wielu współpracowników Nawalnego twierdzi, że to oni w następnej kolejności mogą stać się celem ataków, bo Kreml wydaje się być gotowy do wykorzenienia opozycji w całym kraju.
"Każdemu z nich grozi 10 lat więzienia, ale my nie mamy nawet prawa dowiedzieć za co ta kara" - napisał przebywający od stycznia w areszcie domowym współpracownik Nawalnego, Oleg Stepanow.
Sam Nawalny prowadzi strajk głodowy od prawie trzech tygodni, a jego stan zdrowia pogarsza się. Lekarze Nawalnego, którym odmówiono wstępu do więzienia, w którym osadzono opozycjonistę, mówią, że grozi mu niewydolność nerek lub zawał serca. We wtorek Nawalny wydał oświadczenie za pośrednictwem swojego prawnika, w którym podziękował swoim zwolennikom i powiedział, że „nie da się go tak łatwo [pozbyć]”.
"USA nie chcą rozpocząć cyklu eskalacji i konfliktów z Rosją". J. Biden po nałożeniu sankcji na Moskwę
Źródło:
RUPTLY