Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratuj z głową

Hubert Bar
Ten młody ptak, to prawdopodobnie błotniak stawowy. Nasz Czytelnik odwiózł go z lecznicy w Łomży do Drozdowa na własny koszt.
Ten młody ptak, to prawdopodobnie błotniak stawowy. Nasz Czytelnik odwiózł go z lecznicy w Łomży do Drozdowa na własny koszt.
Wiele dzikich ptaków trafia do weterynarzy. Gabinet nie jest jednak miejscem, gdzie można je zostawić.

Czytelnicy już parę razy zwracali się do nas z zapytaniem, co robić ze znalezionymi ptakami. Kilka osób przypuszczało, że wystarczy je dostarczyć weterynarzowi, sprawa jest jednak bardziej skomplikowana.

Czasem lepiej nie ruszać

- To, że ptak nie lata, a chodzi, nie musi od razu świadczyć, że potrzebuje pomocy - ostrzega Dariusz Godlewski, łomżyński nadleśniczy. - Przykładem niech będzie bardzo podobny do jaskółki jerzyk, który nie potrafi startować z ziemi. Najpierw musi wejść na jakieś wzniesienie i dopiero stamtąd zaczyna szybować.
Godlewski tłumaczy, że także młode ptaki, które uczą się latać, często przeceniają swoje siły i szybko się męczą. Gdy kondycja nie pozwala im na kontynuowanie nauki, lądują na ziemi i długo odpoczywają. Zazwyczaj rodzice wtedy je dokarmiają, aż znów nabiorą sił. Nie trzeba w tym przeszkadzać.
- Dopiero, gdy ewidentnie widać, że ptak ma złamane skrzydło czy nogę, wtedy potrzebna jest nasza interwencja - dodaje nadleśniczy.

Przygotujmy się na koszty

- Zabieranie ptaków chronionych z ich środowiska jest nielegalne - ostrzega Elżbieta Gromadzka z Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi. - Jeśli już ktoś decyduje się na dowiezienie chronionego ptaka do weterynarza, to potem powinien być gotów na odwiezienie go z powrotem.
Gromadzka radzi powiadomić Podlaskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, które może wysłać weterynarza, by pomógł ptakowi na miejscu.

Na rekonwalescencję do siedziby parku w Drozdowie można dostarczyć tylko niektóre niechronione gatunki, jak m.in. czaple, perkozy, mewy, rybitwy, jastrzębie czy sokoły. Łabędzie i bociany są chronione, ich więc pracownicy nie mogą przyjąć.
- W tym roku lęgi bocianów były bardzo późno - dodaje Gromadzka. - Wiele piskląt nie zdąży się nauczyć latać. Rodzice więc wyrzucają z gniazd najsłabsze z nich, bo i tak nie przeżyłyby zimy. Trzeba się pogodzić z prawami natury i lepiej zostawić te bocianie pisklęta lisom.

Lecznica tylko opatrzy

Do lecznicy przy ul. Krótkiej w Łomży trafił w tym tygodniu pokazany na zdjęciu ptak i dwie jaskółki.
- Dobrze, że znalazł go ktoś, kto wiedział, że nie można go u nas zostawić - mówi weterynarz Paulina Janowska. - Trudno nam nieraz wytłumaczyć miłośnikom przyrody, że ratowanie ptaków to coś więcej niż podrzucenie ich do lecznicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna