Czytelnicy już parę razy zwracali się do nas z zapytaniem, co robić ze znalezionymi ptakami. Kilka osób przypuszczało, że wystarczy je dostarczyć weterynarzowi, sprawa jest jednak bardziej skomplikowana.
Czasem lepiej nie ruszać
- To, że ptak nie lata, a chodzi, nie musi od razu świadczyć, że potrzebuje pomocy - ostrzega Dariusz Godlewski, łomżyński nadleśniczy. - Przykładem niech będzie bardzo podobny do jaskółki jerzyk, który nie potrafi startować z ziemi. Najpierw musi wejść na jakieś wzniesienie i dopiero stamtąd zaczyna szybować.
Godlewski tłumaczy, że także młode ptaki, które uczą się latać, często przeceniają swoje siły i szybko się męczą. Gdy kondycja nie pozwala im na kontynuowanie nauki, lądują na ziemi i długo odpoczywają. Zazwyczaj rodzice wtedy je dokarmiają, aż znów nabiorą sił. Nie trzeba w tym przeszkadzać.
- Dopiero, gdy ewidentnie widać, że ptak ma złamane skrzydło czy nogę, wtedy potrzebna jest nasza interwencja - dodaje nadleśniczy.
Przygotujmy się na koszty
- Zabieranie ptaków chronionych z ich środowiska jest nielegalne - ostrzega Elżbieta Gromadzka z Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi. - Jeśli już ktoś decyduje się na dowiezienie chronionego ptaka do weterynarza, to potem powinien być gotów na odwiezienie go z powrotem.
Gromadzka radzi powiadomić Podlaskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, które może wysłać weterynarza, by pomógł ptakowi na miejscu.
Na rekonwalescencję do siedziby parku w Drozdowie można dostarczyć tylko niektóre niechronione gatunki, jak m.in. czaple, perkozy, mewy, rybitwy, jastrzębie czy sokoły. Łabędzie i bociany są chronione, ich więc pracownicy nie mogą przyjąć.
- W tym roku lęgi bocianów były bardzo późno - dodaje Gromadzka. - Wiele piskląt nie zdąży się nauczyć latać. Rodzice więc wyrzucają z gniazd najsłabsze z nich, bo i tak nie przeżyłyby zimy. Trzeba się pogodzić z prawami natury i lepiej zostawić te bocianie pisklęta lisom.
Lecznica tylko opatrzy
Do lecznicy przy ul. Krótkiej w Łomży trafił w tym tygodniu pokazany na zdjęciu ptak i dwie jaskółki.
- Dobrze, że znalazł go ktoś, kto wiedział, że nie można go u nas zostawić - mówi weterynarz Paulina Janowska. - Trudno nam nieraz wytłumaczyć miłośnikom przyrody, że ratowanie ptaków to coś więcej niż podrzucenie ich do lecznicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?