Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sołtys wypełniał nakaz, by dbać o porządek. Jego brat miał przez to problemy

Redakcja
Od dłuższego czasu we wsi Sidory młodzież wywoływała awantury i bójki. Aleksandrowi Przekopowi - sołtysowi tej wsi, policja wydała nakaz, by zwracał na to uwagę. Ściągnęło to na sołtysa i jego rodzinę same kłopoty.

Bo policyjnym nakazem bardzo się przejął. Posuwał się nawet do tego, że przychodził na wieczorki wiejskie i wypraszał gości.

1 grudnia 1923 roku Jan Przekop - brat sołtysa, wracał ze znajomymi z zabawy. Gdy przechodzili obok domu Antoniego Pietrzeńca, zaczepiła ich grupka młodzieży. Najpierw były grubiańskie żarty i przepychanki. Potem jednak Pietrzeniec chwycił Przekopa i, podstawiając mu nogę, przewrócił na ziemię. Ten stłukł sobie kolano.

Ponad tydzień nie mógł chodzić, a i potem miał kłopoty z poruszaniem się.
Sprawa trafiła do sądu. Oskarżony twierdził, że były to jedynie żarty i żadnej krzywdy Przekopowi wyrządzić nie chciał.

Na zlecenie sędziego, biegły - doktor Nieciuński, badając pokrzywdzonego 3 marca 1924 roku, stwierdził, że jego prawe kolano jest o centymetr grubsze od lewego i że to skutek uderzenia lub upadku. Uznał, iż to ciężkie uszkodzenie, powodujące długotrwałe cierpienie oraz zakłócenie funkcji prawej nogi.

Sąd, po przeprowadzeniu rozprawy, uznał winę oskarżonego, zmieniając jednak kwalifikację z przestępstwa na wykroczenie i wymierzając 250 złotych grzywny z zamianą na 2 miesiące aresztu. W uzasadnieniu czytamy: "grono młodzieży poczęło swawolić popychając jeden drugiego, przyczem Jan Przekop został popchnięty przez podsądnego tak nieszczęśliwie, że upadłwszy na zamarzniętą na kamień grudę stłukł sobie kolano. Nie zostało to jednak popełnione umyślnie, lecz swawoli, a więc przez nieostrożność".

Mimo że wyrok był łagodny, 19-letni podsądny złożył apelację twierdząc, że był to nieszczęśliwy wypadek, a wcześniej między nim a pokrzywdzonym zatargi nie miały miejsca. Wniósł o swoje uniewinnienie.

Sąd Apelacyjny w Warszawie zaskarżony wyrok zatwierdził. Wskazał nawet, że suwalski sąd był bardzo łagodny, bo przy wymiarze kary przekroczył nawet granice ustawowe na korzyść oskarżonego. Nie był bowiem władny wymierzyć tylko grzywny, zamiast aresztu. Ale prokurator to przeoczył i w tej części wyroku nie zaskarżył.
Jacek Przygucki

Opracowano na podstawie akt sądowych, znajdujących się w Archiwum Państwowym w Suwałkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna