MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Szpital nie daruje NFZ-owi 6 mln zł

Urszula Ludwiczak
– Dla szpitala liczy się każda złotówka – mówi Sławomir Kosidło, dyrektor szpitala wojewódzkiego w Białymstoku
– Dla szpitala liczy się każda złotówka – mówi Sławomir Kosidło, dyrektor szpitala wojewódzkiego w Białymstoku
Białystok: Dyrektorzy będą walczyć w sądzie. Brakuje pieniędzy na leki, cewniki...

Dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku wystosował wczoraj do podlaskiego oddziału NFZ-u przedsądowe wezwanie o zapłatę 6,3 mln zł za wykonane w ub.r. świadczenia ponad limit. W jego ślady pójdą wkrótce szefowie innych białostockich szpitali. Jeśli nie uda się odzyskać pieniędzy polubownie, skierują sprawy do sądu. Są zdesperowani: walczą nie tylko o los ich placówek, ale i pacjentów, którzy czekają w coraz dłuższych kolejkach.

WSZ przyjął w ub.r. więcej pacjentów niż przewidywał to kontrakt z NFZ niemal we wszystkich dziedzinach, także jeśli chodzi o świadczenia ratujące życie.

- Największe przekroczenia mieliśmy na urologii, chodziło głównie o operacje nowotworów układu moczowego - mówi Sławomir Kosidło, dyrektor WSZ. - Nadwykonania mieliśmy też np. na patologii ciąży czy ginekologii. My tych pacjentów nie przyjmowaliśmy specjalnie, taka była potrzeba społeczna. Nikt nie idzie na operację dla własnego widzimisię. A NFZ zaproponował, że zapłaci nam za te nadlimitowe świadczenia niecałą jedną trzecią ich wartości. Dlatego na tę propozycję nie przystaliśmy. Wezwanie przedsądowe to kolejny krok, aby odzyskać należne pieniądze. Dla szpitala liczy się każda złotówka, moglibyśmy za te pieniądze zapłacić dostawcom za leki, cewniki itp.

WSZ to pierwszy białostocki szpital, który wezwał NFZ do zapłaty. Takie pisma wystosowali już dyrektorzy szpitali w Łomży i Kolnie. Szpital z Grajewa złożył już pozew do sądu o zapłatę 1,8 mln zł. Ale i białostockie placówki będą walczyć o pieniądze. Uniwersytecki Szpital Kliniczny, który ma 9,5 mln zł nadwykonań za ub.r., przygotowuje wezwanie przedsądowe do zapłaty.

- Zaproponujemy NFZ ugodę, chcemy odzyskać przynajmniej połowę środków - mówi Bogusław Poniatowski, dyrektor USK. - To są pieniądze publiczne, musimy o nie walczyć.

O drodze sądowej myśli też Bożena Grotowicz, dyrektor szpitala w Bielsku Podlaskim. - Na początek wystąpimy o kilkadziesiąt tys. zł za część naszych nadwykonań, m.in. udzielanych w trybie nagłym świadczeń na ginekologii, których NFZ nie chce uznać za ratujące życie - mówi.

Białostocki szpital MSWiA jako jeden z nielicznych podpisał ugodę z NFZ bez sądu.

- Fundusz opłacił nam nadwykonania w ok. 40 proc. - mówi dyrektor Marek Chojnowski. - Podpisaliśmy ugodę, dzięki czemu mamy dodatni wynik finansowy za ub.r. Ale nie wykluczam, że o nieopłacone świadczenia na specjalistyce czy rehabilitacji będziemy występować.

- Wszystkim szpitalom proponowaliśmy ugody - mówi rzecznik podlaskiego NFZ Adam Dębski. - Tym, które ich nie przyjęły, nie mamy nowych propozycji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna