Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko mnie przytul i pokochaj

Urszula Krutul [email protected]
Żabcia codziennie wypatruje z nadzieją swojego nowego właściciela
Żabcia codziennie wypatruje z nadzieją swojego nowego właściciela
Mówi się, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Niestety, to właśnie człowiek najczęściej staje się dla swojego czworonoga katem.

Uderzali nią o drzewo

Przekonała się o tym suczka, która trafiła do białostockiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. Właściciele chcieli się jej pozbyć. Nie pomyśleli, żeby psa komuś oddać, zawieźć do schroniska albo nawet w ostateczności zostawić gdzieś na ulicy. Wsadzili ją do plastikowego worka i zaczęli uderzać o drzewo. Z całej siły. Na oślep. Któryś z przechodniów zadzwonił po pomoc. W ostatniej chwili udało się psa uratować.

- Sunia miała pękniętą czaszkę, powybijane zęby - wspomina pracownica schroniska pani Monika. - Kiedy zobaczyłam, jak wygląda, włos zjeżył mi się na głowie. A pomimo wszystkich złych rzeczy, jakich doświadczyła od ludzi, nadal do nich lgnęła. Ledwo trzymała się na łapach, a podchodziła do pracowników i chciała się przytulić...

Suczka długo była hospitalizowana. W schronisku spędziła pół roku, aż znaleźli się ludzie, którzy ją wzięli do domu. Nie pytali nawet o historię. Nie chcieli żadnego innego psa. Nie przeszkadzało im, że miała blizny i nieodrośniętą sierść. Miała być tylko ona i koniec tematu.

Bo przeszkadzają na urlopie

W okresie wakacyjnym psy trafiają do schroniska znacznie częściej niż np. jesienią czy zimą. Zazwyczaj dlatego, że właściciele chcą... wyjechać na wakacje.
Taki los spotkał m.in. pudla Śnieżka. Jest w schronisku od niedawna. Wkrótce przejdzie wszystkie upiększające zabiegi i zacznie przypominać psa. Bo póki co, wygląda jak zbita, biała kulka sierści. Właściciele oddali go do schroniska, ale zabrakło im odwagi, by go osobiście przyprowadzić. Zaczepili psa przy elektrycznie otwieranej bramie, tak że jakikolwiek ruch sprawiał, że na szyi zaciskała mu się obroża.

- Właściciele wykazali się niezwykłą bezmyślnością. Gdyby nasz pracownik tego psiaka nie zauważył, mielibyśmy na bramie wiszące zwłoki - mówi pani Monika.
W okresie letnim do schroniska trafia nawet kilka psów dziennie. Ludzie przyprowadzają zwierzaki i tłumaczą, że znaleźli je gdzieś na ulicy. Jak się później okazuje, to ich własne pupile, które uniemożliwiają wakacyjne wojaże.

Na szczęście zdarzają się też miłe przypadki. Niedawno Waldemar Okulus przyjął pod dach schroniska szczeniaka. Psiak szybko znalazł dom u starszego małżeństwa. Niestety, okazał się zbyt "żywy" i para nie mogła sobie z nim poradzić. Trafił znów do schroniska. Płakała kobieta, która go oddawała, płakał jej mąż.

Ale nie było rady. Szczeniak został odprowadzony do klatki... na 15 minut. Tak się bowiem złożyło, że w tym czasie w schronisku była też inna para. Nieco młodsza. Której marzeniem był mały, czworonożny rozrabiaka...

Warto zapamiętać maksymę, którą można przeczytać przekraczając bramę schroniska: "Ratując jednego psa, nie zmienimy świata... ale świat zmieni się dla tego jednego psa".

Do 4 lipca w białostockim schronisku trwa akcja "Reks też jedzie na wakacje". W jej ramach można adoptować psa za symboliczną złotówkę. Może to właśnie u Was znajdzie ciepły, kochający dom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna