MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wyłudzili podpisy

Ewa Owczarek
Do naszej redakcji zgłosiło się dwóch mieszkańców gminy Myszyniec, którzy twierdzą, że ich podpisy pod inicjatywą o przeprowadzenie referendum zostały wyłudzone. - Nie wiedzieliśmy, że chodzi o referendum w sprawie odwołania burmistrza Bogdana Glinki - powiedzieli nam Zofia Sawicka i Marek Wojciechowski. - Jesteśmy temu przeciwni.

Zofia Sawicka i Marek Wojciechowski, podobnie jak Marianna Topa, która także podpisała się pod tą inicjatywą, mają stragany przed kościołem w Myszyńcu. Jak zapewnia nas Zofia Sawicka, swój podpis złożyła na pustej kartce papieru i to on prawdopodobnie został wykorzystany oraz złożony do komisji wyborczej.
- To robota Wiesława Kołodziejczyka! Miał napisać nam, straganiarzom, podanie do Krajowego Zarządu Dróg i Autostrad - opowiada Zofia Sawicka. - Chodziło o to, żebyśmy mogli legalnie korzystać z placu przed kościołem. Kołodziejczyk kazał mi się podpisać na pustej kartce papieru. Myślałam, że pismo ma dotyczyć właśnie straganów. Nie wiedziałam, że chodzi o referendum. Uważam, że mój podpis został nieuczciwie wyłudzony. Nie chcę odwołania burmistrza Glinki. Sama na niego głosowałam. Chociaż teraz chce zlikwidować nasze stragany, to przynajmniej zabiera się do całej sprawy uczciwie. W końcu poprzedni burmistrz też chciał to zrobić.
Jak już informowaliśmy, pod inicjatywą referendalną znalazło się pięć podpisów. Oprócz trójki handlarzy, podpisali się także Andrzej Kaczmarczyk (pełnomocnik) i Zdzisław Kulas, obaj byli pracownicy placówek gminnych. Nie ma natomiast tam podpisu Wiesława Kołodziejczyka, który również pracował w Urzędzie Miasta i Gminy w Myszyńcu. Razem ze Zdzisławem Kulasem zostali zwolnieni na początku kadencji burmistrza Glinki. 19 grudnia 2002 roku złapano ich na pijaństwie w pracy. Badanie alkomatem wykazało u każdego z nich ponad dwa promile alkoholu we krwi. Mieli zostać zwolnieni dyscyplinarnie, ale na ich prośbę, po podpisaniu z burmistrzem uzgodnienia, odeszli z pracy za porozumieniem stron. Kołodziejczyk jednak postanowił sądzić się z urzędem.
- W moim przekonaniu referendum i mojego odwołania chcą ludzie, którzy utracili w tej gminie wpływy - mówi burmistrz Glinka. - Chodzi o tych, którzy wygrywali przetargi i różne "fuchy", a także obstawiali stanowiska pracy. Jednak ja nie mogę pozwolić, żeby moi urzędnicy pili zamiast pracować, a w urzędzie były "pokoje imprez".
Jak poinformowano nas w Delegaturze Krajowego Biura Wyborczego w Ostrołęce, do tej pory nie dotarła tam informacja o tym, że ktokolwiek z inicjatorów referendum wycofał się z tej inicjatywy.
- Jeśli wpłynie do nas oficjalna informacja o wycofaniu się kogokolwiek, komisarz wyborczy na pewno się do tego odpowiednio ustosunkuje - mówi Alfred Szponarski, dyrektor Delegatury KBW. - Na razie nic takiego do nas nie dotarło. Pod inicjatywą zorganizowania referendum w Myszyńcu podpisało się pięciu mieszkańców gminy. To wymagane minimum. Jeśli któraś z tych osób się wycofa, referendum nie może być przeprowadzone.
Mimo wielokrotnych prób, nie udało nam się skontaktować z Andrzejem Kaczmarczykiem i Wiesławem Kołodziejczykiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna