MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wzgórze czeka na młyn

(db)
- Ksiądz i młynarz należeli kiedyś do najważniejszych osób w gminie. Niemal wszyscy mieli z nimi styczność, bo przecież bez wiary tak samo jak bez mąki - żyć się nie da. Całe życie poświęciłem wiatrakom i pracy młynarza. Teraz pozostały wspomnienia - mówi Sabin Skreczko z miejscowości Lacka Buda koło Czarnej Białostockiej.

O panu Sabinie dowiedzieliśmy się dzięki Janowi Ancypo z podsokólskiej wsi Janowszczyzna.
- Marzy mi się, aby na wzgórzu w Janowszczyźnie stanął wiatrak. W przyszłości otwierałby on tzw. Szlak Chleba. Problem polega jednak na tym, że do tej pory nie znalazłem fachowca, który zmierzyłby się z podobną budowlą. Nie ustaję zatem w poszukiwaniach - mówi Jan Ancypo.
Pokolenia budowniczych
Przy okazji gromadzenia materiałów o wiatrakach sokólskich, znajomy pana Jana natrafił na informację o rodzinie Skreczków, która od pokoleń zajmowała się budowaniem wiatraków koźlaków.
- Tak trafiłem do Sabina Skreczki w Lackiej Budzie. Zgodnie z tym, co przekazał mi znajomy, pan Sabin powinien był mieć 63 lata. W rzeczywistości mężczyzna skończył już... 93 lata. W tym wieku trudno myśleć o jakiejkolwiek budowie wiatraka. Postanowiłem jednak odwiedzić tego pana - dodaje Jan Ancypo.
Przodkowie Sabina Skreczki mieszkali w Wojtachach koło Korycina.
Z Ameryki pod Korycin
- Na początku minionego wieku mój ojciec Józef pracował u Niemca w Białymstoku. W 1907 roku wyjechał za chlebem do Ameryki. Wrócił po czterech latach, żeby pochować swojego ojca. Do Ameryki już nie wrócił, bo zaczęła się wojna - opowiada Sabin.
Józef postanowił odbudować wiatrak w rodzinnych Wojtachach.
- Poprzednią budowlę zniszczyli bolszewicy. Ojciec sprzedał pozostałości po wiatraku i postawił na tym miejscu nowy obiekt. Budowę zakończył w 1923 roku - tłumaczy Sabin Skreczko.
W okolicy nie było żadnego fachowca od wiatraków, więc Józef nie narzekał na brak zajęcia.
- Od 14. roku życia pomagałem ojcu przy tym zajęciu. Obaj byliśmy też młynarzami - dodaje pan Sabin.
Kolejki do młyna
- Młynarz roboty miał mnóstwo. Kiedyś nie było czegoś takiego, że na wsi chleb sprzedawali. Każdy musiał go sobie upiec. Największy problem z młynem był za niemieckiej okupacji. Niemcy przyjechali, plomby w wiatraku pozakładali i mąki nie pozwolili robić. Na szczęście, za czas jakiś te plomby same spadły, a młyn dalej mógł pracować. Ostatni raz przygotowywałem mąkę w naszym wiatraku w Wojtachach w 1974 roku - mówi Sabin Skreczko.
Zabytkowy wiatrak stał w jego rodzinnej wsi do 2001 roku.
- Wtedy mój syn go sprzedał. O tym, co zrobił, dowiedzieliśmy się po fakcie - żali się mężczyzna.
Teraz młyn z podkorycińskiej wsi stoi ponoć koło Lublina.
- U nas nie ma fachowców od wiatraków. Chciałbym, żeby jakiś się znalazł i wam pomógł. Wybudować wiatrak to nie lada sztuka - mówi Sabin Skreczko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna