Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z trzech szpitali powstanie jeden

Urszula Ludwiczak [email protected]
- Mamy spokój sumienia, że doprowadziliśmy do tego porozumienia, to spowoduje nową jakość w opiece zdrowotnej - stwierdził Cezary Cieślukowski (pierwszy w prawej). Innego zdania są pracownicy szpitali (w tle), którzy protestowali przeciwko połączeniu z USK.
- Mamy spokój sumienia, że doprowadziliśmy do tego porozumienia, to spowoduje nową jakość w opiece zdrowotnej - stwierdził Cezary Cieślukowski (pierwszy w prawej). Innego zdania są pracownicy szpitali (w tle), którzy protestowali przeciwko połączeniu z USK.
Takiego połączenia jeszcze nie było. Z trzech białostockich szpitali już wkrótce powstanie jeden. Ten ruch ma przynieść wiele korzyści, ale niesie też ze sobą mnóstwo emocji. Czy opadną po połączeniu, okaże się już za kilka miesięcy.

Nie mam wątpliwości, że ta decyzja wpłynie pozytywnie na rozwój bezpieczeństwa i opieki medycznej nad mieszkańcami regionu - twierdzi Cezary Cieślukowski, członek zarządu województwa podlaskiego, który kilka ostatnich tygodni spędził na negocjacjach z rektorem Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Efektem jest porozumienie o przekazaniu uczelni dwóch podległych dotąd marszałkowi szpitali: zakaźnego i gruźliczego. Decyzję przyklepali w miniony poniedziałek radni sejmiku. A w środę porozumienie zostało podpisane. W połowie grudnia szpitale zakaźny i gruźliczy wejdą w skład Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

Zaczęło się od zakaźnego
To połączenie to efekt rozpoczętych przed rokiem starań. We wrześniu ub. roku rektor Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku wystąpił do marszałka z listem intencyjnym, w którym wyraził chęć przejęcia szpitala zakaźnego. Argumentował że placówka i tak jest w 90 proc. uniwersytecka, na jej bazie działa bowiem pięć klinik. Kształcą tu się też studenci uczelni. Ówczesny zarząd województwa zdecydował, że potrzebne są konsultacje w tej sprawie oraz opracowanie koncepcji rozwoju ośrodka po takim przejęciu i analiza skutków. Sprawa ucichła na parę miesięcy.

Na początku br. już sam marszałek, Jarosław Dworzański, wystąpił z pytaniem do rektora, czy nadal jest zainteresowany przejęciem szpitala na Dojlidach. Rektor zdania nie zmienił. Przygotował nawet konkretną koncepcję rozwoju szpitala zakaźnego w przypadku jego przejęcia: stworzenie w tym miejscu potrzebnych oddziałów toksykologii i intensywnej terapii, rozbudowę działu diagnostyki obrazowej. Na zmianach zyskaliby pacjenci i personel szpitala, a także sama uczelnia, która zyskałaby w ten sposób własną bazę dydaktyczną.
Wtedy okazało się jednak, że tak łatwo z przejęciem nie będzie. Bo samorząd województwa stwierdził, że nie przekaże zakaźnego UMB bezwarunkowo. Z kolei pracownicy szpitala na Dojlidach zaczęli protestować przeciwko planowanym zmianom, uznając, że oddanie ich placówki w ręce rektora nie ma żadnego uzasadnienia. Bo ich szpital świetnie sobie radzi finansowo, stale się modernizuje i nie sprawia problemów. Po co więc cokolwiek zmieniać.

Najlepiej w pakiecie
Niezależnie od jednoznacznego stanowiska pracowników szpitala, toczyły się żmudne negocjacje między przedstawicielami zarządu województwa i władzami uczelni. Na pierwotną propozycję, aby UMB z zakaźnym przejęła też zadłużony na ponad 100 mln zł inny marszałkowski szpital - wojewódzki w Białymstoku, rektor zgody nie wyraził. Wtedy padła propozycja o przejęciu w pakiecie szpitala gruźlicy i chorób płuc, który jest w niezłej kondycji finansowej. Ta propozycja była już do przyjęcia, ale pojawił się kolejny warunek - samorząd chciał bowiem, aby rektor przejął szpital gruźliczy, ale bez obecnie zajmowanego przez placówkę budynku przy ul. Warszawskiej. Po wielu godzinach rozmów osiągnięto konsensus - zakład ma się przenieść na Dojlidy w ciągu 5 lat.

Projekt porozumienia już był, potrzebna była jeszcze zgoda radnych sejmiku.

Tymczasem coraz gorsze były nastroje wśród pracowników szpitali. Do tych z zakaźnego, swoje niezadowolenie dołożyli pracownicy gruźliczego. Oni też nie mogli pojąć, dlaczego marszałek pozbywa się dobrze prosperującej jednostki i co gorsza - każe opuścić dotychczas zajmowany budynek. A ten wybudowany był ze składek społecznych właśnie pod potrzeby leczenia gruźlicy.

- Gruźlica cały czas jest groźna, a będzie jeszcze groźniejsza, po stworzeniu ruchu bezwizowego z Białorusią, gdzie zapadalność na tę chorobę, do tego lekooporna, jest wielokrotnie większa - argumentowali pracownicy szpitala. I dodawali: - Jak nasi pacjenci, schorowani, biedni czy starsi ludzie dojadą teraz na Dojlidy? Podobno nasz budynek ma być przekazany pod potrzeby kliniki in vitro.

Przeciwko połączeniu z zakaźnym i klinicznym protestowali nie tylko pracownicy, ale i pacjenci szpitala gruźliczego. Zebrano ponad 1,7 tys. podpisów od osób, które były przeciwko likwidacji placówki.
W efekcie na poniedziałkowej sesji sejmiku, gdzie radni mieli decydować nad przyjęciem porozumienia, pojawiło się kilkadziesiąt osób. Były transparenty, okrzyki, prośby o niezmienianie obecnego statusu szpitali. Na darmo. Sejmik, i to większością głosów, przegłosował uchwałę. A w środę porozumienie zostało podpisane.

Powstanie jeden silny szpital
Teraz ruszy cała proceduralna machina. Do końca listopada odbywać się będzie inwentaryzacja i wycena majątku przejmowanych szpitali, a do połowy grudnia dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, w skład którego wejdą dwa nowe szpitale, złoży wniosek o wykreślenie przejętych placówek z Krajowego Rejestru Sądowego, co będzie równoznaczne z ich przejęciem. Do tego czasu szpitale będą funkcjonować tak, jak dotychczas. Przed nimi chociażby negocjowanie nowych, wieloletnich umów z NFZ.

Po połączeniu Uniwersytecki Szpital Kliniczny będzie jednym z dziesięciu największych szpitali w Polsce. Teraz zatrudnia ok. 1,8 tys. pracowników i ma ponad 800 łóżek, po fuzji dojdzie 480 osób i ok. 400 łóżek, który nadal będzie się rozwijał (rektor chce spełnić wszelkie obietnice). Będzie to poważny podmiot, któremu ma być łatwiej funkcjonować na rynku i negocjować z NFZ.

W porozumieniu między marszałkiem a rektorem są też dwuletnie gwarancje zatrudnienia dla pracowników przejmowanych szpitali. Rektor zapewnia, że nie przewiduje zwolnień, a wręcz dotrudnianie personelu w nowej jednostce. Ale też wiadomo, że dla części osób z łączonych administracji będzie trzeba znaleźć inne zadania do wykonywania. Rektor zapewnia też, że postara się przenieść szpital gruźliczy z ul. Warszawskiej na Żurawią w możliwie najszybszym terminie. Ma na to wprawdzie pięć lat, ale w interesie pacjentów i szpitala będzie znalezienie najlepszego rozwiązania, jak to zrobić najszybciej. Rozwiązania poszuka specjalny zespół, który już w przyszłym tygodniu zacznie prace nad projektem. Budynek na Warszawskiej ma być wg marszałka, docelowo przekazany na potrzeby Białostockiego Centrum Onkologii.

- Spędziliśmy kilkadziesiąt jak nie kilkaset godzin na negocjacjach - dodaje prof. Jacek Nikliński, rektor UMB. - Myślę, że zawarte porozumienie to złoty środek dla usprawnienia funkcjonowania medycyny na Podlasiu. Powstanie jeden z największych szpitali w Polsce. Zyskają na tym przede wszystkim pacjenci, ale i studenci naszej uczelni oraz miasto i województwo.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna