Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakrwawiona Miśka wyła z bólu. Policja nie przyjechała

Katarzyna Patalan-Brzostowska [email protected]
– Po naszej kochanej Miśce zostały tylko wspomnienia i zdjęcia – ze smutkiem mówi Barbara Bagińska. – Bardzo nam jej brakuje.
– Po naszej kochanej Miśce zostały tylko wspomnienia i zdjęcia – ze smutkiem mówi Barbara Bagińska. – Bardzo nam jej brakuje.
"W tym czasie policyjne patrole były na ważniejszych interwencjach".

Zakrwawiona Miśka wyła z bólu - wspomina ze łzami w oczach Barbara Bagińska, mieszkanka Wsi Grądy Woniecko w pow. zambrowskim, której pies zdechł po tym, jak dwukrotnie został trafiony z wiatrówki. - Los chciał, że śrut trafił Miśkę, ale przecież mógł zranić człowieka. Tu wokół są bloki i chodzą ludzie...

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

Rodzina o zajściu poinformowała zambrowską policję, ale patrol nie przyjechał na wezwanie.

Strzał prosto w płuca
- W piątek (11 maja - przyp. red.) ok. godz. 20.30 poszłam do sklepu po oranżadę dla męża - relacjonuje feralny wieczór pani Barbara. - Jak zawsze zabrałam ze sobą Miśkę. Przed sklepem spotkałam sąsiadkę, z którą przystałam na chwilę, by porozmawiać.

Pani Barbara dodaje, że tuż przy sklepie w sąsiadującym zakładzie drobiarskim pracownicy bawili się na grillu. W pewnym momencie kobieta usłyszała skowyt Miśki.

- Myślałam, że któraś z grillujących obok sklepu osób rzuciła w mojego psa kamieniem - opowiada. - Więc weszłam do środka i zrobiłam zakupy. Gdy wyszłam, Miśka leżała i nie chciała wstać. Podeszłam do niej i zobaczyłam, że krwawi. Wzięłam ją na ręce i zaniosłam do domu.

Syn i córka widząc w jakim stanie jest suczka, długo się nie zastanawiali i zawieźli psa do weterynarza w Rutkach.

- Niestety nas nie przyjął, bo powiedział, że nie jest w stanie jej pomóc - opowiada Dominika. - Skierował nas do Białegostoku.

Mimo późnej godziny, właściciele Miśki pojechali do stolicy województwa. Tam weterynarz udzielił pomocy cierpiącemu zwierzęciu. Stwierdził, że pies ma ranę postrzałową z broni śrutowej.

- Miśka miała dwa śruty w jamie opłucnej - tłumaczy przez łzy Dominika. - Wróciliśmy do domu z lekami i gdy chciałam podłączyć jej kroplówkę, Miśka westchnęła i przestała oddychać.

Rodzina Bagińskich bardzo przeżyła stratę pupila, który był z nimi od siedmiu lat.

- To była znajda, którą przyniósł mój syn - wspomina pani Barbara. - Była jak członek naszej rodziny. Bardzo nam jej brakuje.

Nie przyjechali na wezwanie
Zambrowscy policjanci, którzy zostali wezwani przez panią Barbarę zaraz po zdarzeniu, nie przyjechali.

- W wezwaniu nie było mowy o tym, że został zastrzelony pies, tylko, że został raniony - tłumaczy Grzegorz Ziętarski z zambrowskiej policji. - W tym czasie policyjne patrole były na ważniejszych interwencjach, w których chodziło o ludzkie życie.

Jednocześnie policjant podkreśla, że strzelanie m.in. z wiatrówki może się odbywać tylko w miejscach do tego wyznaczonych np. na strzelnicy. W przeciwnym razie strzelającym grozi grzywna.

- W tej sprawie zostało wszczęte postępowanie przygotowawcze - dodaje Ziętarski.

Właściciel zakładu, na terenie którego miał odbywać się grill, odmówił komentarza w tej sprawie. W krótkiej rozmowie zasłaniał się niewiedzą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna