Piątka koni pokonała w ciągu dziesięciu dni ponad 300 km! Początkowo przetransportowano je z Podkamionki koło Sokółki do Wiżajn za Suwałkami, a potem zwierzęta... wróciły na Sokólsz-czyznę - tym razem do Białous w gm. Janów. - Biorąc na logikę, to cała ta podróż nie miała sensu. Wszystko zostało ukartowane, żeby ktoś mógł zarobić - uważa Zygmunt Malinowski z Białous, nowy właściciel koni.
Sokólska policja odebrała konie hodowcy z Podkamionki 9 lutego br. Wcześniej mieszkańcy wsi wielokrotnie zwracali uwagę lokalnych władz, że zwierzęta należące do tego rolnika nie mają zapewnionej opieki.
- Właściciel wcale się nimi nie interesował. Jego konie i świniodziki chodziły po całej wsi i niszczyły, co się dało. Świniodziki robiły więcej szkód niż konie. Trochę nas zdziwiło, że jak policja z redaktorką "Super Expressu" przyjechali, to tylko konie zabrali - opowiada starsza kobieta.
- Mieliśmy opinię weterynarza, że świniodziki przeżyją w takich warunkach, więc je zostawiliśmy - tłumaczy Waldemar Bielski, komendant KPP w Sokółce.
Skąd wziął się pomysł wysłania koni aż do Wiżajn? Na to pytanie komendant sokólskiej policji nie chciał odpowiedzieć. - Czy to ważne? Dla mnie liczy się to, że konie przeżyły - dodał.
Pomysł przewiezienia zwierząt do podsuwalskiej wsi podrzuciła dziennikarka "Super Expressu".
- Pojechaliśmy do Wiżajn, żeby sprawdzić, jakie warunki mają konie. Tam nie było żadnych warunków! Mało tego, gospodarz z Wiżajn oddał zwierzęta na przechowanie dla swojego sąsiada - mówi Wiesława Bur-nos z Urzędu Miejskiego w Sokółce. Jej wersję potwierdza Zygmunt Malinowski. Z kolei komendant Bielski twierdzi, że w Wiżajnach "konie wcale nie miały gorszych warunków niż w Podkamionce".
- Chciałem kupić te konie zanim jeszcze zabrano je do Wiżajn. Gospodarz z Suwalszczyzny zażądał za przechowanie i transport 4,5 tys. zł, chociaż początkowo deklarował, że zainkasuje 2 tys. zł. W Wiżajnach spotkałem redaktorkę z "Super Expressu" i powiedziałem jej, żeby zrobiła porządek z tym, co tam się wyrabia. Ale ona udawała, że nie słyszy - dodaje Zygmunt Malinowski.
Ostatecznie za przechowanie koni zapłacił on 3.700 zł.
- Dobrze odrobiłam pracę domową - tak całą sprawę skomentowała pani redaktor "SE".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?