Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwolnienie lekarskie? Przecież to żaden problem...

Tomasz Kubaszewski
sxc.hu
Suwałki: Nagle pół Polski zaczęło chorować. Tylko w pierwszym półroczu 2009 ZUS wydał z tego tytułu o 1 mld zł więcej, niż to wcześniej planowano. W naszym województwie lekarze wystawili w tym czasie 121 tysięcy zwolnień.

Kiedy pytamy suwalczan, czy w mieście łatwo jest otrzymać zwolnienie lekarskie, na twarzach pojawiają się tajemnicze uśmiechy. Rzadko zdarza się, by ktoś chciał zwolnienie i go nie otrzymał. Problem polega jednak na tym że prędzej czy później płacą za to wszyscy podatnicy. Przeliczenie jest proste: im więcej pieniędzy wydanych z państwowej kasy na zwolnienia, tym mniej na renty, emerytury czy zasiłki dla najbiedniejszych.

Państwo postanowiło wydać temu wojnę. Okazało się bowiem, że nagle pół Polski zaczęło chorować. Tylko w pierwszym półroczu 2009 ZUS wydał z tego tytułu o 1 mld zł więcej, niż to wcześniej planowano.
W naszym województwie lekarze wystawili w tym czasie 121 tysięcy zwolnień. To prawie o 50 tysięcy więcej, niż w takim samym okresie ubiegłego roku.

Rząd postanowił zrobić z tym porządek. ZUS nasilił więc kontrole. Pierwsze efekty było widać już po miesiącu. Prawo do świadczeń odebrano w woj. podlaskim kilkudziesięciu osobom.

Przeczekać kryzys
Anna Krysiewicz, rzecznik prasowy białostockiego oddziału ZUS opowiada o najbardziej jaskrawych przypadkach. Np. inspektorzy udali się do firmy pewnego biznesmena, który, według zaświadczenia, powinien być ciężko chory. Przed okazałym gmachem stał równie okazały mercedes najnowszej generacji. Biznesmen urzędował w swoim gabinecie na dobre. Na chorego nie wyglądał. Inspektorom powiedział, że wpadł do firmy jedynie na chwilę.

Innego mężczyznę, również, według dokumentów, poważnie chorego, przyłapano jak rozładowywał towar. Kolejny wpadł, bo był zatrudniony w trzech firmach jednocześnie. Na zwolnieniu przebywał w jednej. W dwóch pozostałych - pracował.

Wszyscy przypuszczają, że nagłe pogorszenie stanu zdrowia Polaków ma w dużej mierze związek z kryzysem gospodarczym. Osoby na "L-4" z pracy zwolnić wszak nie można.

- Niektórzy chcą w ten sposób przeczekać najgorszy okres - uważają pracownicy ZUS.

Chorują i w szpitalu
Podobną opinię można usłyszeć od Henryka Owsiejewa, właściciela suwalskiej firmy Malow.

- Mamy z tym rzeczywiście duży problem - mówi. - Wystarczy przecież, że dwie osoby z jakiejś linii produkcyjnej pójdą na zwolnienia i cała produkcja leży.

Malow już od dłuższego czasu bacznie przygląda się zaświadczeniom lekarskim dostarczanym przez pracowników.

- Cieszę się, że w końcu doczekaliśmy się sojusznika w ZUS-ie - dodaje H. Owsiejew.

Identyczne kłopoty mają praktycznie wszystkie największe suwalskie firmy i instytucje. Nie wyłączając szpitala wojewódzkiego.

- Absencja pracowników jest rzeczywiście sporym problemem - mówi Grzegorz Gałązka, dyrektor tej placówki.

W ciągu dnia w szpitalu na zwolnieniach jest średnio 20 osób. Dyrekcja parokrotnie już występowała do ZUS o sprawdzenie zasadności zwolnień.

- Były przypadki, że nasze wątpliwości okazywały się uzasadnione - mówi dyrektor.

Trudno udowodnić
Prawdziwy problem polega jednak nie na tym, że ludzie idą na zwolnienia, lecz że lekarze je wypisują. Rzadko jednak zdarza się, aby ktoś został za to pociągnięty do odpowiedzialności.

Anna Krysiewicz tłumaczy, że lekarzowi bardzo trudno udowodnić wypisanie fałszywego zwolnienia. Dokumentację medyczną większość prowadzi bardzo skrupulatnie. W papierach wszystko jest więc z reguły w porządku. A reszta, to kwestia interpretacji. Jeden lekarz widzi taką chorobę, a kolejny - inną.

Każdy przypadek wypisania fałszywego zwolnienia lekarskiego ZUS powinien zgłosić do prokuratury. A. Krysiewicz nie przypomina sobie, aby choć raz w ostatnich latach taka sytuacja miała miejsce.
Lekarze trafiali jednak na ławy oskarżonych. W latach dziewięćdziesiątych jeden z bardziej znanych suwalskich medyków musiał odpowiadać za wypisywanie lewych zaświadczeń pewnemu równie znanemu wówczas miejscowemu biznesmenowi. Został za to nawet skazany. Wyrok był jednak symboliczny i lekarz mógł kontynuować swoją karierę. Nawet w... Okręgowej Izbie Lekarskiej.

Dwaj inni doktorzy zasiedli na ławie oskarżonych w głośnym procesie dotyczącym korupcji w suwalskim sądzie. Także oni mieli niektórym z oskarżonym wypisywać lewe zwolnienia. Przyznali się do winy, zostali skazani, ale żadnych realnych konsekwencji nie ponieśli.

- Tego typu sprawy bardzo rzadko do nas trafiają - mówi Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. - Wychodzą najczęściej przy okazji zupełnie innych śledztw. Jakiś oskarżony mówi np., że lekarz wypisał mu zwolnienie, którego otrzymać nie powinien.

Prokurator Tomkiewicz raz sam zajmował się takim przypadkiem. Lekarze wystawiali nieprawdziwe zaświadczenia mazurskim gangsterom.

Najlepiej nie wypisywać
Jan Stasiewicz, przewodniczący Okręgowej Rady Lekarskiej w Białymstoku uważa, że problemu wypisywania lewych zwolnień praktycznie nie ma.

- Nie przypominam sobie, abyśmy w ostatnich latach czymś takim się zajmowali - mówi.

Dodaje jednak, że ostatnia akcja ZUS wzbudza w środowisku wiele komentarzy. Lekarze narzekają na związaną z wypisywaniem zwolnień biurokrację i na częste kontrole.

- Najlepiej, aby tych "L-4" w ogóle nie wypisywać - kwituje J. Stasiewicz. - Ja tego nie robię.

Chcesz wiedzieć więcej?

Zobacz co się wydarzyło w Suwałkach.Kliknij na mmsuwalki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna