Bilet za drogi? Kara 50 razy większa!

Cennik

Cennik

Kara za jazdę na gapę w ełckim MZK przewiduje 50-krotną wartość biletu:
s 110 zł na terenie miasta Ełk
s 140 zł na terenie gminy Ełk
s 120 zł w gminie Stare Juchy
s 250 zł na trasie Ełk - Stare Juchy.
Dotyczy to także biletów ulgowych, a mandat jest wówczas odpowiednio tańszy.

Oni tylko czatują na ofiarę i nie liczy dla nich nawet inwalida. Aby wydrzeć pieniądze - twierdzą pasażerowie ełckiego MZK. - Nieludzcy kontrolerzy nie pracują długo - odpowiada na liczne skargi Ewa Jasińska z firmy Pecomex sprawującej kontrolę nad przejazdami w miejskich autobusach.

Ze stratą 77 zł nie godzi się ełczanin podpisujący się nickiem "bazyllyck". Opisał on na portalu MM Ełk sytuację z 25 maja.

- Wsiadłem na przystanku "Jana Pawła - światła". Kasownik był nieczynny, więc poszedłem do następnego. Kolejny przystanek jest tak blisko, że zanim doszedłem do kasownika kierowca wyłączył i to urządzenie, widząc na przystanku rewizorów - opowiada ełczanin.

Mężczyzna zapłacił mandat i poprosił następnego dnia w Pecomeksie o anulowanie biletu karnego. Jego tłumaczenie nie odniosło jednak żadnego skutku.

Kanar niewidomy - na widok inwalidy

Podobną sytuację opisał nam wczoraj inny ełczanin.

- Niepełnosprawny i jego towarzyszka wsiedli na przystanku na osiedlu Jeziorna i zastali nieczynny kasownik z tyłu autobusu. Oboje powoli szukali drugiego urządzenia, ale środkowy też nie przyjmował biletu. Już zmierzali do kasownika obok kierowcy, gdy autobus zatrzymał się na przystanku. Ostatni kasownik zablokował kierowca.

Widzieli to dwaj kontrolerzy, którzy jechali razem z innymi pasażerami do centrum Ełku. Nie przyjęli żadnego tłumaczenia. Ta para steranych życiem ludzi zapłaciła mandaty. Tu chyba kierowcy są w zmowie z kanarami - opowiada nasz Czytelnik.

Ełczanie mają także inne doświadczenia z kontrolerami. Joanna Gaudajtis nie godzi się z karą, jaką jej bratu nałożyli za brak legitymacji szkolnej.

- Brat zgubił legitymację, ale okazał tymczasowe zaświadczenie ze szkoły wystawione właśnie na dojazdy autobusami MZK. Został potraktowany jak gapowicz, choć miał ulgowy bilet - opowiada pani Joanna.

Nie pomogli inwalidzie na wózku, stracili pracę

Dojeżdżający z Nowej Wsi Ełckiej Michał Bielenica nie zapomni widoku inwalidy na wózku, któremu kontrolerzy odmówili zdecydowanie pomocy w pokonaniu autobusowych schodków.

Reklamacje pasażerów przyjmuje i o losach ich skarg decyduje szefowa Pecomeksu Ewa Jasińska.
- Bilet należy skasować, zanim autobus dotrze do następnego przystanku. Kierowcy znają kontrolerów i to na ich znak blokują kasowniki. Uszkodzone urządzenia to częściej tylko tłumaczenie gapowicza. Za dowód służą bilety kontrolne skasowane w "felernym" urządzeniu i w obecności pasażera. "Bazyllyck" mógł zaś wsiąść w innym miejscu - tłumaczy Jasińska.

Szefowa Pecomeksu nie przypomina sobie innych sytuacji opowiadanych nam przez ełczan.
- Anulowanie wezwania do zapłaty musi mieć mocne podstawy. Proszę o kontakt parę pasażerów, która została potraktowana w sposób niegodny - mówi Jasińska. - Kontrolerzy, którzy lekceważyli niepełnosprawnych, już nie pracują - przyznaje się do uchybień w firmie.

Ełczanie nie rezygnują z jazdy na gapę, ryzykując spore kary. Kontrolerzy wypisują co miesiąc od 150 do 300 biletów karnych.

Pecomex zatrudni choćby od zaraz troje kontrolerów.