Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co roku ofiarą kłusowników pada około 20 zwierząt. Ostatnio głównie łosie.

Aleksandra Kowalczyk
Ten łoś został zabity w grudniu, kłusownik został na szczęście złapany i do tego dobrowolnie poddał się karze - pokazywał Henryk Hiero z Biebrzańskiego Parku Narodowego
Ten łoś został zabity w grudniu, kłusownik został na szczęście złapany i do tego dobrowolnie poddał się karze - pokazywał Henryk Hiero z Biebrzańskiego Parku Narodowego K. Radzajewski
Czternaście tysięcy złotych - to kwota, jaką musi zapłacić w ramach naprawienia wyrządzonych przyrodzie szkód kłusownik, który zabił łosia. Do tego dochodzi kara grzywny i pozbawienie wolności nawet do 5 lat.

To srogie kary, ale ciągle nie brakuje ryzykantów. Mięso łosia to duży, choć nielegalny, przysmak. Na szczęście też, co jakiś czas udaje się złapać i ukarać kłusowników.

Atrakcyjne mięso
Dolina Biebrzy to jedna z największych ostoi łosia w Polsce. Szacuje się, że żyje tu ok. 1400 sztuk tych zwierząt, z czego około połowy na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Od 2001 roku są pod ścisłą ochroną. Nie można na nie polować o żadnej porze roku, a za złamanie zakazu grożą poważne sankcje. Ale mięso z łosia jest dla wielu osób tak wielkim przysmakiem, że łamią prawo. Często pozostają przy tym bezkarni. Lasy w okolicach Biebrzańskiego Parku Narodowego to miejscami prawdziwe cmentarzyska łosi. - Co jakiś czas natykam się na kości i skóry tych zwierząt - opowiada jeden z mieszkańców tej okolicy. - Ile z nich padło tu w wyniku działań drapieżników, a ile kłusowników, trudno powiedzieć. Ale na pewno proporcje są zbliżone. Strzały w naszych okolicach słychać bardzo często, nieraz na pole wybiega spłoszony zwierzak. Bywają to także łosie. A łoś to łatwy cel, bo podchodzi do człowieka, nie boi się. A jeszcze do tego na terenie parku i w jego otulinie stoi co najmniej kilka ambon myśliwskich.
Pracownicy lasów dodają, że kłusownicy bez żadnej żenady zostawiają po sobie krwawe ślady.
- Są rozrzutni. Z ustrzelonego łosia w lesie zostawiają skórę, kości, a wykrajają to co najlepsze: szynkę, polędwicę, łopatkę - mówią nasi rozmówcy. - Oficjalnie nie można takiego mięsa zdać do żadnej masarni, nie może być przeznaczone do spożycia dla ludzi, bo nawet jak łoś pada "oficjalnie", np. gdy potrąci go samochód, to mięso idzie dla psów. Ale widocznie tu są też jakieś układy, ktoś to mięso przecież przerabia.

Namierzyć, złapać i... udowodnić
Taki krwawy widok: porzucona sama skóra, głowa i kości łosia, ukazał się oczom straży leśnej, która w ubiegłym tygodniu szukała kłusowników. Najpierw, w minioną środę ok. godz. 13, słychać było strzały na granicy Biebrzańskiego Parku Narodowego. Świadkowie widzieli potem ranionego uciekającego łosia. Straż leśna rozpoczęła poszukiwania zwierzaka, ale do wieczora to się nie udało. Akcję w towarzystwie policjantów kontynuowano w czwartek. W efekcie znaleziono szczątki zwierzęcia, a wkrótce potem w jednym z domów we wsi Bogusze, mięso z łosia. Podejrzanymi są trzy osoby, wszystkim prokuratura postawiła już zarzuty skłusowania łosia, a do tego nielegalnego posiadania broni i amunicji. Śledztwo trwa, będą powołani biegli. Niewiele wskazuje jednak na to, aby sprawa szybko się zakończyła. Poza namierzeniem i złapaniem kłusownika trzeba mu bowiem jeszcze winę udowodnić. A to trudne, m.in. ze względu na panujące układy lokalne. W małych środowiskach często wiadomo, kto nielegalnie poluje, ale nikt oficjalnie tego nie zgłasza. - Ludzie się boją narażać. Kłusownicy mają broń, nigdy nie wiadomo, co i kogo mogą "przypadkiem" postrzelić - mówią nasi rozmówcy. Dlatego też i pracownicy straży łowieckiej na akcje wyjeżdżają ze specjalnymi zabezpieczeniami.
Mało tego, bywa, że nawet złapany niemal na gorącym uczynku kłusownik, wypiera się. Jakiś czas temu miało miejsce następujące zdarzenie: myśliwy zastrzelił łosia i zawiózł do punktu skupu. Gdy powiadomiono o tym właściwe organy, tłumaczył, że... pomylił łosia z dzikiem. Sprawa trafiła do prokuratury i sądu łowieckiego. Prokuratura ją umorzyła, sąd łowiecki zaś skazał cierpiącego najwyraźniej na wadę wzroku mężczyznę.
Nie tak dawno znaleziono też mięso z łosia w jednym z domów w naszym regionie. Osoba, której zarzucono kłusownictwo, tłumaczyła, że dostała je od kogoś, kto zmarł...

Jeden się przyznał
Sprawy związane z kłusownictwem ciągną się nieraz latami. Takie przypadki, jak ten sprzed ponad miesiąca, że kłusownik od razu przyznaje się do winy i poddaje dobrowolnie karze, są niezmiernie rzadkie. Do zabicia łosia w okolicach Biebrzańskiego Parku Narodowego przyznał się myśliwy. Zastrzelił rocznego łoszaka ze sztucera. Mężczyzna zgodził się na karę roku i czterech miesięcy więzienia w zawieszeniu, 4 tysiące złotych grzywny i obowiązek naprawienia szkody, czyli zapłacenie 14 tys. zł za zabite zwierzę. Mężczyzna został też wykluczony z koła łowieckiego, zarekwirowano mu broń.
Policjanci ciągle poszukują kłusownika, który około 12 stycznia odstrzelił łosia koło Krynek. Martwe zwierzę przypadkowo znalazł myśliwy. Ciągle też nie wiadomo, czy łoś, jakiego znaleziono przy trzech kłusownikach kilka dni temu, jest na pewno tym postrzelonym dzień wcześniej. W miniony piątek znaleziono też kolejnego martwego łosia, na polu w jednej ze wsi niedaleko BPN. Początkowo podejrzewano, że to też ofiara kłusowników, ale najprawdopodobniej tym razem zwierzak padł naturalnie. Ostatecznie potwierdzą to badania genetyczne krwi, pobranej z miejsca słyszanych strzałów i porównanie jej z materiałem znalezionego zwierzaka.
Z danych Państwowej Straży Leśnej wynika, że rocznie zdarza się ok. 20 przypadków skłusowania zwierząt. Zabijane są głównie łosie, ale też sarny i zające. Najwięcej nielegalnych polowań jest zimą, bo dobrze widać ślady zwierząt na śniegu, najwięcej kłusowników jest przed świętami Bożego Narodzenia. To dla nich najlepszy sposób na świąteczne zaopatrzenie domowego stołu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna