Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oszczędności pójdą na nagrody

www.pomorska.pl
sxc.hu
Pieniądze, zaoszczędzone po zwolnioniu pracowników trafią na nagrody i podwyżki dla urzędników, którzy zachowają etaty - wynika z uzasadnienia rządowej ustawy

Miały być oszczędności a będą podwyżki

Donald Tusk z naukowcami z UMK podczas wizyty w Toruniu.To miała być prawdziwa rewolucja. W przyszłym roku pracę miało stracić 10 proc. urzędników państwowych. Wszystko w imię oszczędności.

Rząd przepisy właśnie przyjął i jeśli teraz zostaną one przyjęte przez Sejm i Senat, w ciągu kilku miesięcy w ministerstwach, agencjach i urzędach ruszy wręczanie wypowiedzeń. Ale państwo na tej operacji nic nie zaoszczędzi. Dlaczego? Bo pieniądze, które zostaną po zwolnionych pracownikach mają trafić na nagrody i podwyżki dla tych urzędników, którzy zachowają etaty - tak wynika z uzasadnienia rządowej ustawy.

2011 miał być rokiem zaciskania pasa przez urzędników. Po pierwsze rząd Donalda Tuska (53 l.) zamroził podwyżki w administracji publicznej. W przyszłym roku żaden z 313-tysięcznej rzeszy państwowych biurokratów miał nie dostać nawet złotówki więcej. To nie koniec oszczędności. Rada Ministrów ostatnio przyjęła projekt ustawy o redukcji zatrudnienia w administracji. Zakłada ona, że już przyszłym roku w urzędach pracę straci nawet 10 proc. pracowników.

Dokument w tej sprawie przygotował minister Michał Boni (56 l.) z Kancelarii Premiera. Jak dokładnie wyliczył, już w 2011 roku, odchudzenie państwowej administracji ma przynieść 427 mln zł oszczędności, a w kolejnych trzech latach po 1,4 mld zł. Tyle teoria. Bo w praktyce, nie dość że pieniądze zostaną w urzędach, to jeszcze zostaną przeznaczone na... podwyżki lub nagrody, dla tych, którzy zachowają etaty.

Czarno na białym napisano to w uzasadnieniu przyjętej przez rząd ustawy: "Wpływ proponowanej regulacji (redukcji zatrudnienia - red.) na konkurencyjność gospodarki będzie zależał od (...) decyzji i sposobu postępowania kierowników. Wpływ ten może być pozytywny pod warunkiem, że racjonalizacja będzie dotyczyć pracowników o najniższej efektywności, a uwalniane środki zostaną przeznaczone na wspieranie pracowników o najwyższej efektywności".

Co na to walczące o każdą państwową złotówkę Ministerstwo Finansów? - Taką decyzję podjęła Rada Ministrów. Jej członkowie realizują politykę ustaloną przez Radę Ministrów i tak też będzie w tym zakresie - tłumaczy dyplomatycznie Magdalena Kobos, rzecznik prasowy resortu finansów.

Eksperci nie mają wątpliwości: cała ustawa jest na pokaz. - Przepisy, które miały przynieść oszczędności, ich nie przyniosą - podkreśla Ryszard Bugaj, ekonomista. - Teraz zwolnionych zostanie 10 procent, a za rok krewni i znajomi "królika" dostaną podwyżki.

Ustawa jest na pokaz
Opinia Ryszarda Bugaja, ekonomisty:
Cały problem z administracją publiczną polega na tym, że potrzebne są zmiany strukturalne, które należy przygotować po dokładnej analizie zatrudnienia i przydatności urzędów, a nie założyć, że rozwiązaniem będzie zwolnienie 10 procent osób w każdym z nich, z automatu. Ta ustawa jest na pokaz

427 milionów złotych - tyle tylko w tym roku zaoszczędzą państwowe urzędy na zwolnieniach pracowników
266 milionów złotych - pochłoną odprawy dla zwalnianych urzędników
313,3 tysiąca osób - zatrudnionych jest w urzędach i agencjach państwowych
10 proc. - tylu pracowników administracji może stracić pracę w tym roku
1,4 miliarda złotych - tyle zaoszczędzą w przyszłym roku urzędy na redukcji pracowników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna