Takie podejrzenie pojawiło się też wobec Mariusza Klimczyka, który zasiadał w dwóch radach nadzorczych. Aby nie narażać się na zarzuty, z jednej zrezygnował.
Był wniosek o odwołanie
Janusz Krzyżewski, jeden z czołowych działaczy SLD i były marszałek województwa od pięciu lat zarządzał Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej. Tydzień temu zrezygnował z funkcji prezesa.
- W mojej sprawie nie toczy się żadne postępowanie - zapewniał. - A przynajmniej nic o tym nie wiem.
Zarówno Krzyżewski, jak i Mariusz Klimczyk, przewodniczący rady nadzorczej spółki twierdzili, że przyczyną rezygnacji prezesa są względy osobiste. Okazuje się, że rozmijali się z prawdą. Jak się dowiedzieliśmy bowiem, w końcu minionego roku funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego ustalili, że Krzyżewski narusza ustawę antykorupcyjną. Ma związek z dwiema spółkami. Jest prezesem zarządu jednej i zasiada w radzie nadzorczej drugiej.
W PGK Krzyżewski zarabiał brutto ponad 10 tys. zł miesięcznie. Czy i ile dostawał za pracę w radzie nadzorczej - nie wiadomo. W oświadczeniu majątkowym byłego prezesa nie ma na ten temat żadnej wzmianki.
- Łączenie tych funkcji jest sprzeczne z ustawą antykorupcyjną. Dlatego wystąpiliśmy do przewodniczącego rady nadzorczej PGK z wnioskiem o odwołanie prezesa - informuje Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy CBA.
Dlaczego taki wniosek nie został przedłożony radzie, nie wiadomo. Bez wątpienia wystąpienie CBA pociągnęło za sobą dwie rezygnacje. Krzyżewski odszedł ze spółki, a Klimczyk zrezygnował ze stanowiska w radzie nadzorczej Parku Naukowo-Technologicznego.
Przewodniczący dwóch rad
Mariusz Klimczyk, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury i Sztuki, były zastępca prezydenta miasta, od lat jest przedstawicielem samorządu w komunalnych spółkach. Wcześniej był członkiem rady nadzorczej Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. W ubiegłym roku to stanowisko zamienił na miejsce w radzie Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. Został jej przewodniczącym.
Niedługo później prezydent miasta desygnował go także do rady nadzorczej Parku Naukowo-Technologicznego. I także w tym przypadku Klimczyk został przewodniczącym. Za jedno i drugie stanowisko pobierał wynagrodzenie. W PGK - 1 tys. zł miesięcznie bez względu na to, czy rada była zwoływana, czy nie. W Parku natomiast, 500 zł płaci się za udział w każdym posiedzeniu. Są one zwoływane średnio raz w miesiącu, ale bywa, że rzadziej.
W PGK miasto Suwałki ma 100 proc. udziałów. W Parku Naukowo-Technologicznym - 98,5 proc.
Dlaczego Mariusz Klimczyk zgodził się na zasiadanie w drugiej radzie nadzorczej, skoro wiązało się to z łamaniem prawa?
- Zostałem tam desygnowany przez władze miasta - odbija piłeczkę. Po zamieszaniu z Krzyżewskim złożył rezygnację z rady Parku. Jarosław Filipowicz, rzecznik prasowy ratusza najpierw twierdził, że nie wie, o co chodzi. Później przyznał, że o kwestie prawne.
- Istnieją dwie ustawy, które, naszym zdaniem, są sprzeczne - tłumaczy rzecznik. - W myśl jednej, rzeczywiście takich funkcji nie można łączyć. Ale druga dopuszcza możliwość zasiadania przez przedstawiciela miasta w dwóch radach nadzorczych. Na wszelki wypadek postanowiliśmy jednak nie ryzykować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?